Zboże przysypało Henryka Kowalczyka. Dlaczego musiał odejść?

Henryk Kowalczyk podał się do dymisji. Za swoje odejście obwinia Brukselę, ale lista jego zaniedbań jest długa.

Publikacja: 05.04.2023 13:55

Zboże przysypało Henryka Kowalczyka. Dlaczego musiał odejść?

Foto: PAP/Albert Zawada

Dotychczasowy minister rolnictwa, Henryk Kowalczyk, wygłosił dziś rano trzyminutowe oświadczenie, w którym podał się do dymisji.

Kowalczykowi czkawką odbijają się nadal jego wypowiedzi z jesieni ubiegłego roku, gdy radził rolnikom, by nie sprzedawać zboża – wtedy rekordowo drogiego, bo „będzie jeszcze droższe”. Ci, którzy go wtedy posłuchali, mają w magazynach pełno zboża tańszego niemal o połowę, bo we wrześniu pszenica kosztowała ok 1500 zł, dziś – 800-900 zł.

Czytaj więcej

Polska tonie w zbożu z Ukrainy

Za to, że rolnicy „źle zrozumieli” jego dobre rady, przeprosił na początku posiedzenia okrągłego stołu, czyli spotkania ze związkami rolniczymi z 29 marca. I już to rozwścieczyło uczestników tej debaty. Dziś minister podkreślał, że ustalenia tego okrągłego stołu są realizowane.

Rolnicy są jednak innego zdania. Redakcja "Farmera" informowała już w poniedziałek, że stowarzyszenie „Oszukana wieś” ogłosiło pogotowie strajkowe, ponieważ czuli się, nomen omen, oszukani. „Z rozgoryczeniem musimy stwierdzić, że już następnego dnia po podpisaniu porozumienia napływ zbóż nie tylko nie zmalał, ale śmiemy twierdzić, że wzrósł, a nie takie były Pana Ministra Henryka Kowalczyka przyrzeczenia” – napisało we wspólnym oświadczeniu Zamojskie Towarzystwo Rolnicze oraz Stowarzyszenie "Oszukana Wieś".

600 mln zł na skup zboża

Minister wraz z rządem próbują zasypać problem (i rolników) pieniędzmi – i idą na to potężne kwoty. Sejmowa komisja finansów publicznych zatwierdziła pierwsze 600 mln zł na skup zboża, a przygotowuje się do skupu Agencja Rezerw Strategicznych.

Tyle że… w Polsce jest za dużo zboża niekoniecznie przez import z Ukrainy, tylko z powodu słabego eksportu – a o to miał właśnie zadbać minister. Samego zboża z Ukrainy, jak podkreślał Bartosz Urbaniak, ekspert BNP Paribas, w poniedziałkowym programie „Prosto z Parkietu” – wjechało do Polski jedynie o pół miliona ton więcej niż przed rokiem. Jednak porty mają niewiele miejsca do przeładunku zboża, informują rozmówcy z branży zbożowej – bo od września są zawalone importowanym węglem, który zajął przepustowość portów.

Czytaj więcej

Minister rolnictwa złożył rezygnację. "Podstawowy postulat rolników nie zostanie spełniony"

Poza tym, minister obiecywał utworzenie korytarzy transportowych spod granicy do portów. Nie dość, że w samych portach nie było czekających na nie statków, bo nie były zakontraktowane, to jeszcze o tych korytarzach także nasi rozmówcy z wielkich firm spożywczych nie słyszeli.

Co więcej, zaniedbania kontroli zboża na granicach doprowadziły do tego, że powstała nienotowana w przepisach kategoria „zboża technicznego”. - W przepisach nie ma takiej nomenklatury jak zboże techniczne - wyjaśniał ekspert, dyrektor handlowy w dużej firmie handlującej zbożem, z którym rozmawiała „Rzeczpospolita”.

Zboże, które nie powinno istnieć

Zboże może być paszowe lub konsumpcyjne, czyli przeznaczone do spożycia przez ludzi, ewentualnie przeznaczone na cele energetyczne. Takie rodzaje zboża występują w przepisach. Jeśli zboże techniczne by istniało, istniałyby procedury postępowania z nim, musiałoby być ewidencjonowane i oznaczane jako ziarno, które się nie nadaje do spożycia przez ludzi czy zwierzęta – mówią nasi rozmówcy.

Przepisów brak, tymczasem, „zboże techniczne” jest sprowadzane przez importerów, ale nie przechodzi badań Inspekcji Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych ani inspekcji weterynaryjnej, jak w przypadku zboża paszowego.

Na pytanie, dlaczego to zboże jest przepuszczane, nasi rozmówcy odpowiadają, że nie powinno przejeżdżać przez granicę. – Myślę, że to zjawisko pojawiło się w połowie roku, zboże piętrzyło się na granicy, część podmiotów doszła do wniosku, że to może być ciekawy biznes. Została wykorzystana dziura w przepisach, część zboża przeciekło przez granice i nie przeszło przez wymagane badania – opowiadają rozmówcy.

Czytaj więcej

Jacek Nizinkiewicz: Rolnicy mogą zaorać rządy PiS

Co się z tym zbożem dzieje? Po kraju krążą firmy oferujące zboże z Ukrainy po zaniżonych cenach, za to bez papierów potwierdzających przejście wymaganych kontroli. - Jednostki, które mają dostęp do danych importowych, łatwo mogą znaleźć te firmy importujące zboże i tam te pytania powinny być kierowane. Ja nie widzę przeznaczenia, gdzie to zboże mogłoby oficjalnie trafić – mówi rozmówca związany z handlem zbożem. 

Minister Kowalczyk całą winę zrzuca jednak na Brukselę, choć brak np. zbadania realnego wpływu ukraińskiego zboża na polski rynek to jego osobiste zaniedbanie. Kowalczyk poskarżył się, że KE planuje przedłużyć bezcłowy import 40 produktów z Ukrainy do UE, w tym oczywiście zbóż.

Tymczasem polski rząd chciałby, od ubiegłego tygodnia, żeby tego zboża nie importować. Jednym z punktów było zobowiązanie – że rząd wystąpi do KE o uruchomienie klauzuli ochronnej w zakresie importu bezcłowego i bezkontyngentowego. A ponieważ Bruksela się nie zgodziła na to – Kowalczyk złożył dymisję.

Przemilczane zaniedbania ministra

O czym minister nie wspomniał? Taki wniosek polski rząd mógł złożyć od czerwca 2022 roku, gdy wprowadzono liberalizację handlu z Ukrainą. Od żniw miałby nawet do tego podstawy, bo w sierpniu ilość sprowadzanej pszenicy skoczyła czterokrotnie, a jeszcze w styczniu, mimo powrotu handlu przez Morze Czarne, do UE wjechało (różnymi kanałami, nie tylko przez polską granicę) 550 tys. ton samej pszenicy, gdy w lipcu było to 46 tys. ton. Do tego kukurydza i inne produkty.

Polski rząd mógł więc zwrócić się do KE z wnioskiem o zbadanie, czy ten import nie zaburza wspólnego rynku. Ale tego nie zrobił, co obciąża ministra Kowalczyka. Minister nie wspomniał także, że aż pół roku trwa procedura badania takiego wniosku, jaki złożył 31 marca podobno polski rząd, wraz z rządami Bułgarii, Rumunii, Czech i Węgier. Od czerwca przy przedłużeniu umowy z Ukrainą, termin zostanie skrócony do trzech miesięcy. A to oznacza, że złożony dziś wniosek zostanie bez wpływu na nową umowę, która wejdzie od czerwca, bo nie zdąży zostać rozpatrzony. Tak więc ten punkt obietnic okrągłego stołu był pusty od samego początku. Czy Polska może sama ograniczyć import zboża? Nie, bo to by złamało umowy z UE.

Rząd próbuje więc gasić przedwyborczy gniew rolników – zasypując go pieniędzmi. Uruchomiono programy skupowe, wczoraj sejmowa komisja finansów publicznych zatwierdziła 600 mln zł na skup, będą dopłaty do zbyt niskich cen zbóż, a także do środków transportu, udrażniane są porty.

Co na to ekonomiści? - Myślę, że te dopłaty trzeba traktować jako narzędzie o charakterze politycznym, które ma łagodzić utratę dochodów rolniczych. Tego typu pieniądze nie są w stanie jednak wpłynąć na funkcjonowanie rynku zbóż. Ten jest rynkiem globalnym, o olbrzymiej ilości obrotów, tam nie da się przeprowadzić interwencji przy pomocy kwot liczonych w milionach złotych – mówił w poniedziałek w studiu "Rzeczpospolitej" i "Parkietu" Bartosz Urbaniak, szef bankowości agro na Europę Środkowo-Wschodnią i Afrykę w BNP Paribas.

Dotychczasowy minister rolnictwa, Henryk Kowalczyk, wygłosił dziś rano trzyminutowe oświadczenie, w którym podał się do dymisji.

Kowalczykowi czkawką odbijają się nadal jego wypowiedzi z jesieni ubiegłego roku, gdy radził rolnikom, by nie sprzedawać zboża – wtedy rekordowo drogiego, bo „będzie jeszcze droższe”. Ci, którzy go wtedy posłuchali, mają w magazynach pełno zboża tańszego niemal o połowę, bo we wrześniu pszenica kosztowała ok 1500 zł, dziś – 800-900 zł.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Rolnictwo
Farmerzy znad Wisły liczą pieniądze z dopłat i organizują protesty
Rolnictwo
Afera w rządzie Ukrainy. Minister podejrzany o kryminalny proceder
Rolnictwo
Polska wspomaga wojenną kasę Rosji importując nawozy. Najwięcej w UE
Rolnictwo
Węgry ograniczą import produktów rolnych z Ukrainy. Rosja zadowolona
Rolnictwo
Największy producent wina Rosji w mackach Kremla. Parodia w sądzie
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił