Minister rolnictwa przygnieciony przez zboże

Ogromny import zboża z Ukrainy doprowadził do spadku jego cen i protestów rolników.

Publikacja: 29.03.2023 03:00

Rolnicy domagają się od rządu skutecznego rozwiązania kryzysowej sytuacji na rynku zboża

Rolnicy domagają się od rządu skutecznego rozwiązania kryzysowej sytuacji na rynku zboża

Foto: shutterstock

Obrzucenie jajami nie wpływa dobrze na pozycję polityka, o czym przekonuje się właśnie Henryk Kowalczyk, wicepremier i minister rolnictwa.

Temat jest podwójnie ważny, bo łączy złość rolników na ceny zbóż, niekontrolowany import zboża z Ukrainy z rokiem wyborczym. Rolnicy są wściekli z powodu kryzysu zbożowego – zarzucają szefowi resortu rolnictwa nieudolność i kompletny brak realnego wsparcia dla tych, którzy mają problemy z uzyskaniem zwrotu kosztów produkcji zboża. Chodzi o silne wahania cen. W ubiegłym roku zboże notowało ich rekordowe poziomy, niestety, drogie były także środki produkcji. Eksperci już wtedy ostrzegali, że wysokie koszty nawozów, paliwa i środków ochrony roślin mogą zaszkodzić stabilności finansowej rolników, jeśli ceny zbóż spadną – i tak się właśnie stało. Dodatkowo ceny zbóż obniża spory import zboża z Ukrainy, które – zarzucają rolnicy – w większości zostaje na polskim rynku, a nie trafia do dalszych krajów Unii Europejskiej.

Czytaj więcej

Szansa na ćwierć miliarda złotych dla rolników z rezerwy kryzysowej

Miarę kryzysu pokazuje różnica cen zboża po żniwach 2022 r. i obecnie. Po żniwach pszenica kosztowała do 1600 zł, a rzepak do 3200 zł, dziś pszenica jest po 800–900 zł, a rzepak po 1600–1800 zł.

Na korzyść ministra działa fakt, że komisarzem rolnictwa jest Polak, Janusz Wojciechowski. Ten przygotował propozycję, by po raz drugi w historii uruchomić wypłaty z rezerwy rolnej UE dla farmerów w Bułgarii, Rumunii i Polsce, na którą jednak muszą się zgodzić na Radzie UE pozostałe kraje członkowskie – i tu można spodziewać się decyzji właśnie dziś, 30 marca, kiedy to o losach tego dofinansowania zdecyduje Bruksela podczas głosowania na posiedzeniu komisji ds. wspólnej organizacji rynku. Wsparcie nie jest też astronomiczne, chodzi o 29,5 mln euro, do którego polski rząd może dorzucić drugie tyle, czyli maksymalnie może chodzić o kwotę niespełna 60 mln euro.

Resort rolnictwa organizuje w środę okrągły stół dla związków rolniczych i chce dopłacać po 250 zł do tony zboża na wschodzie kraju, na Lubelszczyznie i Podkarpaciu, i 150 zł w Wielkopolsce. Rolnicy jednak pytają, kto ma być uprawniony do uzyskania tych dopłat – producenci, pośrednicy, handlarze, ten, kto sprzedał już zboże, czy kto jeszcze nie sprzedał, czy ten, kto ma teraz zboże do sprzedania poniżej ceny zakupu.

Czytaj więcej

Minister rolnictwa zapowiada okrągły stół w sprawie zboża. Agrounię też zaprosi

Palącym problemem jest import zboża z Ukrainy, które tu trafiało, ponieważ UE zdecydowała o otwarciu dla niego granic w ramach wspierania Ukrainy w czasie wojny, a także w ramach otwarcia tzw. korytarzy humanitarnych dla lądowego transportu zboża, gdy zablokowany był transport przez Morze Czarne.

Coś jednak poszło nie tak, bo zboże zostaje w Polsce, zaniżając lokalnie ceny. – We wrześniu ubiegłego roku rozmawiałem z premierem Kowalczykiem, że jeśli decyduje się na otwarcie granic, to powinien wprowadzić kaucje wwozową. Jeśli wprowadziłby tysiąc złotych kaucji od tony zboża, to nikomu nie przyszłoby do głowy, by sprzedawać je do elewatorów, trafiałoby do portów. Minister twierdził, że nie chce tego także komisarz Wojciechowski. Opowiadali także, że postawią elewatory na wschodniej granicy i będą skupować zboże w wielkich ilościach – mówi Jacek Sawicki, polityk PSL i b. minister rolnictwa.

Zboże więc wjechało i skupiły je po okazyjnych cenach firmy eksportowe. Sawicki wytyka, że uprzedzał, iż Polska nie ma takiej infrastruktury, by wywieźć z Ukrainy te 20 mln ton zboża. Dodatkowo tranzyt zboża ograniczały możliwości przeładunkowe polskich portów. Najwięcej można wysłać za ich pośrednictwem 7–8 mln ton rocznie, w 2021 eksportowaliśmy 4,5 mln ton zboża, pszenicy i kukurydzy, a w 2022 r., gdy zaczął się import z Ukrainy, eksportowaliśmy tylko około 3,8 mln ton, bo porty były zajęte przeładunkiem węgla – komentuje Sawicki.

Czytaj więcej

Producenci mają dość. Żywność mocno zdrożeje

Do tego b. minister rolnictwa zauważa, że nawet jeśli rząd dopłaci, jak deklaruje dziś, 200 zł do transportu zboża do portów, to tam nie czeka na nie żaden statek, bo nikt ich nie zakontraktował.

Co więcej, Sawicki twierdzi, że Polska nie sprawdzała jakości wwożonego zboża, co się zemściło, gdy sprawdzili ją Niemcy i zawrócili na polski rynek pszenicę techniczną, która nie spełniała odpowiednich norm.

Obrzucenie jajami nie wpływa dobrze na pozycję polityka, o czym przekonuje się właśnie Henryk Kowalczyk, wicepremier i minister rolnictwa.

Temat jest podwójnie ważny, bo łączy złość rolników na ceny zbóż, niekontrolowany import zboża z Ukrainy z rokiem wyborczym. Rolnicy są wściekli z powodu kryzysu zbożowego – zarzucają szefowi resortu rolnictwa nieudolność i kompletny brak realnego wsparcia dla tych, którzy mają problemy z uzyskaniem zwrotu kosztów produkcji zboża. Chodzi o silne wahania cen. W ubiegłym roku zboże notowało ich rekordowe poziomy, niestety, drogie były także środki produkcji. Eksperci już wtedy ostrzegali, że wysokie koszty nawozów, paliwa i środków ochrony roślin mogą zaszkodzić stabilności finansowej rolników, jeśli ceny zbóż spadną – i tak się właśnie stało. Dodatkowo ceny zbóż obniża spory import zboża z Ukrainy, które – zarzucają rolnicy – w większości zostaje na polskim rynku, a nie trafia do dalszych krajów Unii Europejskiej.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Rolnictwo
Afera w rządzie Ukrainy. Minister podejrzany o kryminalny proceder
Rolnictwo
Polska wspomaga wojenną kasę Rosji importując nawozy. Najwięcej w UE
Rolnictwo
Węgry ograniczą import produktów rolnych z Ukrainy. Rosja zadowolona
Rolnictwo
Największy producent wina Rosji w mackach Kremla. Parodia w sądzie
Rolnictwo
Przybywa zboża z Rosji w Europie. Dojrzewa pomysł na cła