Reklama

Kowal: Tylko dla dorosłych

Skąd pomysł, by ze względu na literówki i lapsus protokolarny upubliczniać teraz korespondencję ambasady USA z polskimi władzami i poddawać autorkę listu publicznemu wyszydzaniu przez komentatorów i zaprzyjaźnione, w tym rządowe, media?

Aktualizacja: 28.11.2018 21:25 Publikacja: 28.11.2018 19:03

Paweł Kowal

Paweł Kowal

Foto: Fotorzepa/ Tomasz Jodłowski

Cóż to za nowa metoda budowania relacji? Naprawdę ci, którzy rozsyłają otrzymany list z błędem, nigdy nie strzelili byka ortograficznego choćby po polsku? O angielski nie pytam. Albo nie pomylili funkcji, albo nawet nazwy państwa? Skąd pomysł, by teraz gremialnie i anonimowo narzekali do gazet wysocy oficjele na spotkania z panią ambasador, wcześniej zapewne wypiwszy w rezydencji kawusię, rączki ucałowawszy i skomplementowawszy rozmówczynię, a może nawet zjadłszy wspólny obiad? Jak teraz zamierzają prowadzić kolejne polskie sprawy w tak zdumiewający sposób, demonstrując polskie osławione „maniery i gościnność". Czy w naszych najwyższych urzędach nie ma doradców dyplomatycznych, którzy by powiedzieli, co wypada, a co nie, i jak się reaguje w dyplomacji – szczególnie między strategicznymi sojusznikami – na kryzysowe sytuacje, w tym literówki? Jak się reaguje, gdy ktoś czuje się „naciskany"?

Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.

Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Treści, którym możesz zaufać.

Reklama
Publicystyka
Antoni Kolek: Zburzyć Rzeczpospolitą Silosową. Czas na nową logikę rządzenia
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Jarosław Kaczyński nie potrzebuje gilotyny
Publicystyka
Ambasador Chin w Polsce: Chiny i Polska – przyjaciele na zawsze
Publicystyka
Marek A. Cichocki: Relacje Polska-Niemcy. Magiczne słowa pojednanie i wspólnota interesów
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Tajwan tańczy na krawędzi wulkanu
Reklama
Reklama