Karta praw podstawowych pełna niejasności

Jest jasne, że kierunki interpretacji praw podstawowych zależą od tradycji i kultury poszczególnych państw, ufundowanej na aprobowanym społecznie systemie etyczno-filozoficznym. Problem w tym, że Karta nie określa, jaką etykę czyni podstawą tych rozstrzygnięć – pisze prawnik Leszek Bosek

Aktualizacja: 11.12.2007 15:36 Publikacja: 11.12.2007 15:26

Leszek Bosek

Leszek Bosek

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Red

Porozumienie niemal wszystkich sił politycznych w kwestii podpisania i ratyfikacji traktatu reformującego Unię Europejską, w tym podpisania Karty praw podstawowych z tzw. protokołem brytyjskim, stwarza przyjazny klimat do merytorycznej dyskusji na temat korzyści i ryzyka prawnego związanego z Kartą praw podstawowych.

Karta praw podstawowych przyjęta 7 grudnia 2000 r. jako uroczysta proklamacja Parlamentu Europejskiego, Rady i Komisji Europejskiej, określa wspólne wartości europejskie. Pierwotnie była pomyślana jako dokument o charakterze politycznym. Miała ona legitymizować działania instytucji europejskich cierpiących na deficyt legitymacji demokratycznej, tworzyć tożsamość europejską. W trakcie prac nad konstytucją europejską, a po jej fiasku nad traktatem reformującym uzgodniono, że Karta uzyska rangę prawa pierwotnego, tj. moc równą traktatom. Karta zawiera szereg aktualnych rozwiązań z zakresu praw człowieka. Na plan pierwszy wysuwa godność osoby ludzkiej, której poszanowanie i ochrona – z mocy art. 1 Karty – jest obowiązkiem wszystkich instytucji europejskich i krajów członkowskich. Zakazuje praktyk eugenicznych, klonowania reprodukcyjnego i komercjalizacji ciała ludzkiego. Karta powtarza wiele regulacji z europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i prawa międzynarodowego, chroniąc np. prawo do życia, prawa dziecka, wolność sumienia, prywatność, wolność zgromadzeń, prawo do sądu etc. Gwarantuje też w szerszym zakresie niż Konstytucja RP czy Ustawa Zasadnicza Niemiec prawo do „wykonywania swobodnie wybranego lub zaakceptowanego zawodu”, co może mieć znaczenie w sporach o dostęp do zawodów regulowanych.

Niektóre przepisy Karty budzą jednak – zdaniem niektórych przedstawicieli nauki – wątpliwości prawne. Najczęściej wskazuje się na art. 9, który gwarantuje prawo do zawarcia małżeństwa i założenia rodziny „zgodnie z ustawami krajowymi regulującymi korzystanie z tych praw”. Brzmienie tego przepisu wskazuje, że udziela on ochrony – odmiennie niż art. 18 Konstytucji RP – także związkom osób tej samej płci.

Zastrzeżenia są również formułowane pod adresem art. 21, który eksponuje zakaz różnicowania praw osób ze względu na deklarowaną orientację seksualną. Przepis ten, zdaniem części doktryny, może być podstawą żądania przywilejów socjalnych lub podatkowych (np. wspólnego rozliczania się z podatku dochodowego) przez partnerów, a nawet instytucjonalizacji związków partnerskich. Nie jest bowiem jasne, czy odesłanie z art. 9 Karty do ustawodawstwa krajowego, które może być interpretowane jako wyjątek nienaruszający istoty prawa do założenia rodziny lub małżeństwa, obejmuje zarejestrowane lub nieformalne związki partnerskie. Najwięcej wątpliwości w doktrynie rodzi ujęcie prawa do prywatności. Wskazuje się, że prawo to może być interpretowane jako obejmujące nie tylko uprawnienie do decydowania o swoim życiu osobistym, ale także uprawnienie do żądania przerwania ciąży. Podkreśla się, że mainstream europejskiej opinii polityczno-prawnej nie uznaje płodu za podmiot prawa do życia i godności, a nawet za wartość przedmiotową uzasadniającą ograniczenie wolności kobiety. Za poglądem tym ma przemawiać już samo brzmienie Karty, która z zakazu klonowania wyłącza klonowanie terapeutyczne.

Oficjalną wskazówkę co do kierunków wykładni Karty daje opinia powołanej przez Komisję Europejską na wniosek Parlamentu Europejskiego „sieci ekspertów ds. monitorowania sytuacji praw podstawowych w państwach członkowskich na podstawie Karty”. Wskazano w niej, że konkordaty Stolicy Apostolskiej z państwami członkowskimi gwarantujące wolność sumienia lekarzy, farmaceutów czy urzędników są zgodne z prawem wspólnotowym, ale tylko pod warunkiem, że efektywność „prawa do legalnej aborcji” (wyprowadzanego z faktu częściowej dekryminalizacji przerwania ciąży), „prawa do legalnej eutanazji” (wyprowadzanego z faktu częściowej dekryminalizacji eutanazji) i „prawa do zawierania związków osób tej samej płci” będą efektywnie gwarantowane. Wolność sumienia musi ustąpić efektywnej egzekucji tych „praw”.

Naiwnością jest twierdzenie, że nadanie mocy prawnej Karty nie zwiększy i tak już ogromnej władzy Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości

W ramach artykułu publicystycznego nie jest możliwa ocena poprawności lub stopnia prawdopodobieństwa przyjęcia przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości przedstawianych kierunków interpretacji Karty. Wydaje się jednak, że żaden uczciwy specjalista z zakresu prawa konstytucyjnego lub praw człowieka, mający świadomość aktywizmu i czysto funkcjonalnych wartościowań Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości – nie bez przyczyny zwanego motorem integracji – nie przyjąłby zakładu, że wskazywane ryzyko prawne nie będzie mogło się zmaterializować. To ważne, ponieważ z praktycznego punktu widzenia interpretacje Trybunału są niepodważalne.

Nawet najpotężniejszym państwom Unii, jak Wielka Brytania czy Niemcy, mimo podejmowanych prób, nie udało się dotąd ograniczyć skutków orzeczeń Trybunału, np. tych kreujących bez podstawy traktatowej odpowiedzialność odszkodowawczą państw członkowskich.

Interpretacja w wielu kierunkach

Jest jasne, że kierunki interpretacji praw podstawowych zależą od tradycji i kultury prawnej poszczególnych państw, ufundowanej na aprobowanym społecznie systemie etyczno-filozoficznym. Problem w tym, że Karta nie określa, jaką etykę czyni podstawą rozstrzygnięć w niej zawartych. Odwołanie się do godności osoby ludzkiej wszystkiego nie wyjaśnia, ponieważ nie wszystkie społeczeństwa europejskie podzielają w takim stopniu jak polskie czy irlandzkie wizję godności prezentowaną konsekwentnie przez Jana Pawła II.

Klucza do interpretacji Karty nie daje też jej tytuł VII, ponieważ nie znajdziemy w nim konkluzywnej odpowiedzi na pytanie o sposoby rozstrzygania kolizji praw i wolności. Nie sposób przecież gramatycznie interpretować przepisu, który stanowi, że żadne z postanowień Karty nie będzie interpretowane jako ograniczające prawa człowieka uznane w prawie międzynarodowym lub konstytucjach państw członkowskich, skoro wiadomo, że wykonywanie praw często dokonuje się kosztem innych praw. Przykładowo: korzystanie z wolności wypowiedzi rzutuje na zakres ochrony dóbr osobistych osób prawdziwie lub nieprawdziwie pomówionych; ochrona prywatności kobiety rzutuje na prawa płodu; wykonywanie „prawa do aborcji” może ograniczać wolność sumienia lekarzy czy farmaceutów etc. Pełnego poszanowania gwarancji praw człowieka określonych w konstytucjach państw członkowskich nie gwarantuje również przepis stanowiący, że Karta znajduje zastosowanie w zakresie kompetencji powierzonych Unii. Poza tym, że instytucje unijne interpretują przepisy kompetencyjne rozszerzająco (np. na podstawie art. 308 traktatu o wspólnotach europejskich, dotyczącego tylko wolnego rynku, powołano w 2007 r. agencję praw podstawowych), trzeba pamiętać, że przy odrobienie kreatywnej wykładni i coraz szerszym zakresie regulacji prawa wspólnotowego niemal zawsze możliwe będzie odnalezienie związku pomiędzy Kartą a prawodawstwem krajowym.

Legislacja wspólnotowa obejmuje dzisiaj sprawy związane z ochroną zdrowia, farmaceutykami czy inżynierią genetyczną; sprawy oddawania, pobierania, przechowywania i dystrybucji tkanek i komórek ludzkich, w tym embrionów ludzkich; regulacji podatkowych, w tym zasad wspólnego rozliczania się małżonków uzyskujących dochody w różnych państwach członkowskich etc. W debacie o Karcie nieprzypadkowo chyba pomija się fakt, że Europejski Trybunał Sprawiedliwości bez trudu znalazł podstawę do kontroli irlandzkiego ustawodawstwa dotyczącego przerywania ciąży, wymuszając zmiany w konstytucji republiki. Naiwnością jest twierdzenie, że nadanie mocy prawnej Karty nie zwiększy i tak już ogromnej władzy Europejskiego Trybunału.

Zawór bezpieczeństwa

Protokół brytyjski, a ściślej polsko-brytyjski, ma rangę prawa pierwotnego. Z formalnego punktu widzenia nie pozbawia on Karty mocy obowiązującej w Polsce. Ergo, nieścisłe są doniesienia, że protokół wyłącza Polskę z zakresu obowiązywania praw socjalnych proklamowanych Kartą.

Przede wszystkim protokół uściśla zakres zastosowania Karty w Polsce. Jest on normatywną, a nie tylko polityczną tarczą, która uniemożliwia Komisji Europejskiej wnoszenie skarg o naruszenie Karty do Trybunału Sprawiedliwości. Uwalnia tym samym Polskę od niebezpieczeństwa drakońskich kar finansowych, roszczeń odszkodowawczych osób prywatnych i innych sankcji, które mogłyby być konsekwencją stwierdzenia przez Trybunał naruszenia Karty (np. zawieszenia praw członkowskich). Ponadto, Protokół wyłącza kompetencję sądów krajowych do wnoszenia pytań prejudycjalnych w zakresie, w jakim mogłoby to prowadzić do stwierdzenia niezgodności prawa polskiego lub praktyki jego stosowania z Kartą. Wyjątek – który musi być interpretowany ściśle – stanowi sytuacja, gdy uprawnienia określone w Karcie są uznane w prawie polskim.

Ponadto, Protokół ma ten skutek, że Karta może być powoływana przez Polskę lub osoby fizyczne i prawne przeciwko instytucjom i organom Unii, które naruszyły Kartę (np. przedsiębiorstwa będą mogły domagać się odszkodowań za wydanie bezprawnych aktów). Karta będzie mogła być także wykorzystywana w ramach pytań prejudycjalnych polskich sądów dotyczących ważności dyrektyw, rozporządzeń i decyzji unijnych.

Celowość związania się przez Polskę i Wielką Brytanię protokołem może być oczywiście kwestionowana, ale nie wolno zapominać, że wykonuje on w sferze prawa międzynarodowego wyrok polskiego Trybunału Konstytucyjnego z 11 maja 2005 r., K 18/04, dotyczący traktatu akcesyjnego. Stwierdzono w nim: „Normy konstytucji w dziedzinie praw i wolności jednostki wyznaczają minimalny i nieprzekraczalny próg, który nie może ulec obniżeniu ani zakwestionowaniu na skutek wprowadzenia regulacji wspólnotowych. Konstytucja pełni w tym zakresie swoją funkcję gwarancyjną (…) ”.

Protokół nie daje oczywiście 100-proc. gwarancji, że ryzyko prawne wynikające z aktywizmu Trybunału nie będzie miało miejsca. Trzeba mieć świadomość, że niezależnie od Karty moc prawną zachowają tzw. ogólne zasady prawa, a instytucje unijne stale poszerzają zakres regulacji prawa wtórnego. Nie wydaje się jednak, aby związanie się przez Polskę protokołem ograniczało w Polsce prawa człowieka – pamiętając o tym, że wzmacnianie ochrony jednego prawa wiąże się często z ograniczeniem innego, w porównaniu z sytuacją braku protokołu.

Co istotne, protokół nie stanowi żadnej bariery dla demokratycznego stanowienia przez polski parlament prawa wychodzącego naprzeciw kreatywnej wykładni Karty. Protokół nie uniemożliwia również przyjmowania przez polskie sądy interpretacji polskiego prawa zgodnej z interpretacją Karty. Protokół jest tylko – i aż – gwarancją poszanowania przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości autonomii Polski w sprawach, w których polskie społeczeństwo i jego demokratyczna reprezentacja są odmiennego zdania niż europejscy sędziowie. Protokół jest swoistym zaworem bezpieczeństwa i gwarancją lojalności nie tylko ze strony Polski wobec instytucji unijnych, ale i Trybunału wobec polskiej konstytucji. Jedyne niebezpieczeństwo związane z przyjęciem przez Polskę protokołu wyraża się w tym, że spełni on funkcję parasola zabranego z ostrożności w pochmurną pogodę.

Autor jest wykładowcą Wydziału Prawa i Administracji UW, specjalizuje się w dogmatyce praw podstawowych i prawie zobowiązań. Jest autorem monografii „Bezprawie legislacyjne”.

Porozumienie niemal wszystkich sił politycznych w kwestii podpisania i ratyfikacji traktatu reformującego Unię Europejską, w tym podpisania Karty praw podstawowych z tzw. protokołem brytyjskim, stwarza przyjazny klimat do merytorycznej dyskusji na temat korzyści i ryzyka prawnego związanego z Kartą praw podstawowych.

Karta praw podstawowych przyjęta 7 grudnia 2000 r. jako uroczysta proklamacja Parlamentu Europejskiego, Rady i Komisji Europejskiej, określa wspólne wartości europejskie. Pierwotnie była pomyślana jako dokument o charakterze politycznym. Miała ona legitymizować działania instytucji europejskich cierpiących na deficyt legitymacji demokratycznej, tworzyć tożsamość europejską. W trakcie prac nad konstytucją europejską, a po jej fiasku nad traktatem reformującym uzgodniono, że Karta uzyska rangę prawa pierwotnego, tj. moc równą traktatom. Karta zawiera szereg aktualnych rozwiązań z zakresu praw człowieka. Na plan pierwszy wysuwa godność osoby ludzkiej, której poszanowanie i ochrona – z mocy art. 1 Karty – jest obowiązkiem wszystkich instytucji europejskich i krajów członkowskich. Zakazuje praktyk eugenicznych, klonowania reprodukcyjnego i komercjalizacji ciała ludzkiego. Karta powtarza wiele regulacji z europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i prawa międzynarodowego, chroniąc np. prawo do życia, prawa dziecka, wolność sumienia, prywatność, wolność zgromadzeń, prawo do sądu etc. Gwarantuje też w szerszym zakresie niż Konstytucja RP czy Ustawa Zasadnicza Niemiec prawo do „wykonywania swobodnie wybranego lub zaakceptowanego zawodu”, co może mieć znaczenie w sporach o dostęp do zawodów regulowanych.

Pozostało 86% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości