Reklama
Rozwiń

Głos Führera za 65 marek

75 lat temu propaganda III Rzeszy rozpoczęła kampanię reklamową Volksempfangera – ludowego odbiornika radiowego. Nawet nie usiłowano ukrywać, że bakelitowa skrzynka z najprostszym wyposażeniem ma służyć niemal wyłącznie do słuchania przemówień Adolfa Hitlera.

Aktualizacja: 26.05.2009 08:10 Publikacja: 26.05.2009 02:23

„Całe Niemcy słuchają Führera przez ludowy odbiornik” – głosiły plakaty

„Całe Niemcy słuchają Führera przez ludowy odbiornik” – głosiły plakaty

Foto: Rzeczpospolita

W okresie walki o władzę naziści, chcąc wysłuchać przemówień „wodza”, schodzili się do knajp prowadzonych przez sympatyków NSDAP. Szybko stwierdzili, że Führera należy słuchać w każdym, nawet najskromniejszym, domu.

„W XX wieku radio będzie miało takie samo znaczenie jak prasa w XIX wieku” – powiedział Josef Goebbels, minister propagandy III Rzeszy. Był tylko jeden szkopuł – na początku lat 30. w Niemczech radioodbiornik wciąż był atrybutem ludzi stosunkowo zamożnych.

Skonstruowanie radia zlecił sam Goebbels. Zadanie powierzono Otto Griessingowi, inżynierowi obdarzonemu zaufaniem NSDAP. Miało atrakcyjną cenę: w zależności od wersji od 65 do 76 marek. Było więc o połowę tańsze niż inne popularne radyjka tamtej epoki. Skalę Volksempfangera skonstruowano tak, by mogło ono odbierać wyłącznie niemieckie stacje.

W tamtym czasie hitlerowcy najbardziej obawiali się Radia Moskwa, które z największym żarem gromiło „klikę Hitlera”.

Chociaż do końca 1933 roku sprzedano 100 tysięcy egzemplarzy, uznano, że to mało. Wiosną 1934 roku rozpoczęto zatem wielką kampanię reklamową nowego radioodbiornika. Do 1945 roku radyjko sprzedało się w imponującej ilości 7 milionów egzemplarzy.

W latach 30. zdarzali się gorliwcy, którzy pozbywali się odbiorników wyprodukowanych przed 1933 rokiem, na których można było słuchać zagranicznych stacji – zastępując je Volksempfangerem, który miał być najlepszym dowodem prawomyślności.

Sytuacja zmieniła się diametralnie w roku 1945, gdy na teren Niemiec wkraczali Amerykanie i Rosjanie – co tchórzliwsi właściciele Volksempfangera po cichu pozbywali się kompromitującej pamiątki po III Rzeszy. Setki tysięcy bakelitowych pudełek trafiło na zrujnowane ulice niemieckich miast.

W okresie walki o władzę naziści, chcąc wysłuchać przemówień „wodza”, schodzili się do knajp prowadzonych przez sympatyków NSDAP. Szybko stwierdzili, że Führera należy słuchać w każdym, nawet najskromniejszym, domu.

„W XX wieku radio będzie miało takie samo znaczenie jak prasa w XIX wieku” – powiedział Josef Goebbels, minister propagandy III Rzeszy. Był tylko jeden szkopuł – na początku lat 30. w Niemczech radioodbiornik wciąż był atrybutem ludzi stosunkowo zamożnych.

Publicystyka
Estera Flieger: Donald Tusk uwierzył, że może już tylko przegrać
Publicystyka
Dariusz Lasocki: 10 powodów, dla których wstyd mi za te wybory
Publicystyka
Marek Kutarba: Czy polskimi śmigłowcami AH-64E będzie miał kto latać?
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Rząd Tuska prosi się o polityczny Ku Klux Klan i samozwańcze rasistowskie ZOMO
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Nastroje po wyborach, czyli samospełniająca się przepowiednia