Był zatem idealną osobą do wykonania wcale niełatwego zadania, jakim było przytulenie roztrzęsionego polskiego sojusznika do piersi. Gwałtowna reakcja Polski na decyzję administracji Baracka Obamy o zmianie koncepcji tarczy nieco zaniepokoiła Amerykanów, do których dotarło, że o potrzeby emocjonalne przyjaciół trzeba dbać. Stąd misja Bidena. – Polska jest wzorem dla świata – powtarzał wiceprezydent USA w Warszawie.

W odpowiedzi polskie władze wypowiedziały wczoraj głośne "tak" dla nowej amerykańskiej propozycji mimo związanych z nią niejasności. I słusznie. Wbrew dramatycznym doniesieniom o końcu polsko-amerykańskiego sojuszu ma się on całkiem nieźle. Powinniśmy zatem współpracować z sojusznikiem w imię przyjaźni i wspólnych interesów. Ważne tylko, byśmy przy tym dbali o własne.

Powstanie baz wyrzutni SM-3 może być ostatecznie dla Polski korzystniejsze niż realizacja wcześniejszych planów, kłopot w tym, że wciąż jest to sprawa odległa. Do czasu realizacji tego planu wiele może się wydarzyć zarówno w polityce amerykańskiej, jak i międzynarodowej.

Mówiąc Amerykanom – szczerze i uczciwie – że jesteśmy gotowi gościć ich system antyrakietowy, powinniśmy zatem szukać także innych ścieżek rozwoju naszej współpracy z USA. Tak by tarcza nie przesłaniała wszystkiego innego. Jak powiedział sam Biden w wywiadzie dla "Rz": "Jestem przekonany, że silny sojusz między Stanami Zjednoczonymi i Polską będzie się nadal umacniał i przybierał nowe kierunki". Czekamy na nowe kierunki.

[ramka][link=http://blog.rp.pl/gillert/2009/10/21/sojusz-z-usa-to-nie-tylko-tarcza/]Skomentuj[/link][/ramka]