Patriotyzm masowy z definicji jest marny?
Kiedy obserwowałem tłumy pod Pałacem, byłem dla tych ludzi naprawdę pełen podziwu, że chce im się stać po kilkanaście godzin. Ale obserwując to, jednocześnie zdawałem sobie sprawę, że część z nich stoi tam, bo przyciągnęła ich zwykła sensacja. Być może przeważała motywacja okazania szacunku, ale na pewno nie dotyczyło to wszystkich. Nie ma co zatem zbytnio ideologizować tego wydarzenia jako jakiegoś wielkiego narodowego zrywu, bo w tłumie, jak to zwykle bywa, działy się różne rzeczy – były i bójki, i kradzieże. Nie było tak, że w całym tym tłumie panowały jedność, miłość i braterstwo.
Dla wielu to wydarzenie miało jednak wymiar symboliczny. Pod Smoleńskiem zginął prezydent, który zabiegał o historyczną prawdę o Katyniu.
Po pierwsze, o jakim wymiarze symbolicznym mowa? Przecież to był przypadek, a przypadek nie ma wymiaru symbolicznego. Po drugie, według mnie nie miało znaczenia, że to był Lech Kaczyński. Gdyby jakikolwiek inny prezydent z tyloma poważnymi ludźmi zginął w podobnej katastrofie, to odbiór i narodowy żal byłyby podobne. Poza tym katastrofa samolotowa jest dość spektakularną śmiercią i to też oddziałuje na emocje i wyobraźnię. Oczywiście, dodatkowego wymiaru emocjonalnego – ale nie symbolicznego – nadaje temu Katyń, Smoleńsk i całe to historyczne powiązanie. Ale i tu do końca nie ma logiki. Bo gdyby prezydencki samolot z podobną delegacją rozbił się w drodze na szczyt NATO, to dramat byłby identyczny i podejrzewam, że reakcja Polaków też, pomimo braku tego emocjonalno-historycznego powiązania.
Ale wydarzyło się to w Smoleńsku, w drodze na obchody 70. rocznicy zamordowania polskich oficerów w Katyniu. I efektem tego jest rodzący się mit Lecha Kaczyńskiego – bohatera narodowego. Jak mówi Rokita: „lud zdecydował, lud namaścił po śmierci wyśmiewanego za życia prezydenta na narodowy symbol miłości Ojczyzny”.
Wydaje mi się, że jest zbyt wcześnie, aby mówić o urastaniu jakiegokolwiek mitu Lecha Kaczyńskiego. Mity urastają latami, a nie od razu. Mit, o którym panie mówią, być może okaże się krótkotrwały, a być może przejdzie próbę czasu. Nie wiem. Mamy w historii różne przykłady, np. mit Traugutta był przez długi czas zapomniany wbrew temu, co dziś wiemy. Mit Piłsudskiego miał bardzo różne etapy. Świadomość zbiorowa nie kieruje się logiką rozumową, tylko logiką emocji, a logika emocji jest nie do przewidzenia.