Joseph Raz, znakomity oksfordzki filozof i teoretyk prawa, jedną ze swoich najbardziej znanych książek zatytułował: „Autorytet prawa”. Czy prawu dla jego istnienia nie wystarcza to, że jest tworzone przez instytucje władzy publicznej i uzyskuje wsparcie z ich strony? Otóż, jakkolwiek wsparcie takie jest niezbędne, to nie wystarcza. Konieczne jest ponadto oparcie prawa na argumentach, które mogą przekonać adresatów norm do spontanicznego podporządkowania się jego postanowieniom. Istotną rolę w tym względzie grają argumenty o charakterze moralnym, choć prawo i moralność to dwa odrębne porządki normatywne. Prawu, aby z martwych ustawowych zapisów przeobraziło się w fakt, potrzebny jest społeczny autorytet. To on w ostatecznym rachunku przesądza o istnieniu prawa i o jego rzeczywistej mocy.
Koncept, do jakiego odwołuje się Joseph Raz, chciałbym odnieść do konstytucji, zwłaszcza współczesnej konstytucji polskiej. O ile bowiem ustawy, rozporządzenia, umowy międzynarodowe obowiązują w porządku wewnętrznym z mocy konstytucji, o tyle sama konstytucja znajduje wsparcie jedynie w autorytecie, jakim cieszyć się powinno prawo.
[srodtytul]Brak szacunku dla prawa[/srodtytul]
Polacy nie są narodem szczególnie skłonnym do poszanowania prawa. Prawo nie jest darzone przez nich przesadnym autorytetem. Dlaczego tak się dzieje, wiele by mówić. Nasza przeszłość, w tym z czasów już odległych, bo jeszcze przedrozbiorowych, nie dostarcza najlepszych przykładów. Nawet największa polska duma, ustawa rządowa z 3 maja 1791 r., stała się aktem powszechnie czczonym dopiero po upadku Rzeczypospolitej. Bezpośrednio po jej uchwaleniu była przedmiotem kontestacji ze strony wpływowych środowisk magnackich i szlacheckich, do tego stopnia gwałtownej, iż w obronie konstytucji trzeba było prowadzić działania wojenne, a i te nie zapewniły jej sukcesu.
Późniejsze dzieje kultury prawnej, w tym dzieje konstytucjonalizmu (konstytucje: Księstwa Warszawskiego, Rzeczypospolitej Krakowskiej i Królestwa Polskiego) na ziemiach polskich też nie napawały optymizmem. Obowiązujące na nich prawo było w przeważającej mierze narzucone przez obce mocarstwa, a zatem wrogo postrzegane przez znaczną część środowisk polskich, zwłaszcza w zaborze rosyjskim.