Stanowiska wiceprezesa Europejskiego Banku Inwestycyjnego pozbyliśmy się wielkodusznie na rzecz Słowenii, więc nikt nie będzie już blokował sfinansowania przez ten bank z europejskich, między innymi naszych, pieniędzy budowy bałtyckiej rury.
W zamian Rosjanie najprawdopodobniej odkupią od nas rafinerię w Możejkach za – jak szacują optymiści – być może nawet aż połowę tego, co w nią zainwestowaliśmy. My z kolei rewanżujemy się zaproszeniem ministra Ławrowa na doroczne spotkanie polskiego ministra spraw zagranicznych z polskimi ambasadorami. Niestety, nie wyjaśniono, w jakim charakterze minister ościennego mocarstwa ma w tym wydarzeniu brać udział. Dlaczego? Czyżby ktoś się czegoś wstydził?
Najważniejsze, że – jak widać choćby z powyższego przeglądu informacji z gazet, wyłącznie z kilku ostatnich dni i wyłącznie tych, których nikt nie nazywa "pisowskimi" – nasza pozycja międzynarodowa stale się umacnia. I to, jak mówił pan premier, w sposób tak oczywisty, że trzeba być doprawdy ślepym lub podłym, by to negować. Dowodem naszych oczywistych sukcesów jest pozostawanie jeszcze przez jakiś czas Jerzego Buzka na bardzo symbolicznym stanowisku przewodniczącego europarlamentu. Jak również fakt, że rząd Donalda Tuska jest, w przeciwieństwie do poprzedniego, chwalony w zachodnich mediach – głównie za to, że bardzo gorliwie stara się nie sprawiać europejskim potęgom i ich strategicznemu partnerowi żadnych problemów.
Pan premier został nawet uhonorowany Nagrodą im. Karola Wielkiego. I tylko tego nie rozumiem – Karol? August III Wettin pasowałby bardziej.