Otóż nie. Biskupi, jak się wydaje, wiedzą dobrze, że ten konflikt nie ucichnie wraz z przeniesieniem krzyża i nawet usunięciem grupki protestujących z Krakowskiego Przedmieścia. Będzie trwał tak długo, jak długo każda z jego stron – PO i PiS – będzie chciała przeforsować własne stanowisko, nie wahając się użyć w tym celu nawet krzyża. Tymczasem między stawianiem pomnika przed Pałacem Prezydenckim a niestawianiem żadnego monumentu w centrum stolicy jest duże pole kompromisu. I o to jest ten apel.
Długo czekałam na jasny, zdecydowany głos episkopatu w sprawie konfliktu, w który został wplątany krzyż. Dziś wiadomo, że ten spór tylko w minimalnym stopniu dotyczy krzyża jako symbolu religijnego, bo w istocie chodzi w nim o pamięć.
I dlatego episkopat więcej zrobić nie może. Ten pat mogą przezwyciężyć tylko prezydent Bronisław Komorowski i prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Dobrze, że komunikat powstał (wczoraj był czytany w kościołach), choć po ostrej wypowiedzi rzecznika rządu Pawła Grasia i milczeniu prezydenta wiadomo już, że żadnego komitetu – przynajmniej na razie – nie będzie. Ale tym bardziej pokazuje to polityczny kontekst sporu.
Prenumerata 2025
Liderzy wybierają zaufane źródło wiedzy
Zaprenumeruj
Wielu polityków zarzuca biskupom, że nie wykonali tzw. umowy warszawskiej w sprawie przeniesienia krzyża do kościoła św. Anny. Niewielu pamięta albo nie chce pamiętać, że porozumienie mówiło nie tylko o tym. Jest w nim także mowa o upamiętnieniu ofiar katastrofy. I nie ma ustalonej kolejności zdarzeń: najpierw usunięcie krzyża, potem upamiętnienie. Na prośbę harcerzy – czytamy w porozumieniu – "o godne upamiętnienie ofiar katastrofy smoleńskiej oraz żałoby wyrażanej przez Polaków – w formie adekwatnej do rangi tego tragicznego wydarzenia i atmosfery tamtych dni", Kuria Metropolitalna Warszawska i Kancelaria Prezydenta zobowiązały się "do niezwłocznego podjęcia działań zmierzających do godnego upamiętnienia ofiar katastrofy, jak również wspólnej służby harcerskiej". Czy wykonaniem umowy jest pośpieszne, niekonsultowane z nikim, umieszczenie tablicy na pałacu? W dodatku tablicy bez żadnej wartości artystycznej (na co zgodziła się konserwator zabytków) i odsłanianej w żenujących okolicznościach?