Oglądając dziś TVP Info, można odnieść wrażenie, że szef SLD Grzegorz Napieralski to lider największej partii w Polsce, natomiast jedną z najbardziej opiniotwórczych gazet w kraju jest "Przegląd".
A jeszcze nie tak dawno, w maju zeszłego roku, w tej samej TVP Info można było codziennie oglądać transmitowane na żywo konferencje niszowej partii prawicowej Libertas Declana Ganleya, z której list w wyborach do europarlamentu startowali działacze Ligi Polskich Rodzin. Prezesem telewizji był wtedy Piotr Farfał, który posadę zawdzięczał właśnie LPR.
Dziś w zarządzie telewizji publicznej zasiadają kojarzeni z lewicą Włodzimierz Ławniczak i Paweł Paluch.
TVP Info jest jak papierek lakmusowy, który pokazuje, kto tak naprawdę rozdaje karty w mediach. Bo choć nigdy nie było anteną, o którą partie toczyły boje, dzieląc między siebie wpływy w telewizji, to co sprytniejsi potrafili docenić jej znaczenie. A ci, co nie docenili, szybko tego żałowali. Tak było z PiS, które jesienią ubiegłego roku, dobijając targu z SLD, skupiło się na wpływach w Jedynce. Wśród polityków dominowało błędne, jak się okazało, założenie, że przejęcie "Wiadomości" jest gwarantem wyborczego sukcesu. SLD dostało Dwójkę. Obie partie miały się podzielić wpływami w TVP Info.
Jednak nominacja Jacka Snopkiewicza, rzecznika TVP za prezesury Roberta Kwiatkowskiego, na szefa tego kanału była jasnym sygnałem, że to lewica będzie rządziła w Info. W jednym z wywiadów na pytanie, czy mianowanie go na szefa anteny oznacza, że lewica dostała Info, Snopkiewicz odpowiedział: "Nie jestem człowiekiem żadnej partii". Ale tuż po jego przyjściu odsunięci od prowadzenia porannego pasma zostali Rafał Ziemkiewicz i Igor Zalewski – publicyści konserwatywni, a własny program dostał publicysta lewicowy Jacek Żakowski. To za Snopkiewicza mogliśmy w studiu TVP Info wysłuchać Eugeniusza Guza, peerelowskiego dziennikarza i współpracownika SB, który powtarzał komunistyczną tezę, że zamach na papieża Jana Pawła II w 1981 r. był dziełem CIA.