– Wyniki wyborów samorządowych w Małopolsce były słabe – mówił kilkakrotnie w ostatnim czasie prezes PiS Jarosław Kaczyński. Szefem partii w tym regionie jest Zbigniew Ziobro, więc reszta partii tę krytykę uznała za ważny sygnał. Czego?
– Ziobro niepotrzebnie wyciął ludzi Zbigniewa Wassermanna. Poza tym nie postarał się, bo pewnie uczy się języków – mówił Kaczyński do kilku przedstawicieli tzw. młodego PiS. Ci zaś nie odebrali tego jako żartu, ale sygnał ograniczenia pozycji byłego ministra sprawiedliwości. I szansę dla siebie.
Po wyjściu polityków obecnego PJN PiS wygląda zupełnie inaczej. W szarej poselskiej masie wyróżniają się w nim trzy środowiska. Pierwsze to najwierniejsi i przez to najbardziej wpływowi towarzysze prezesa partii, tzw. zakon PC. Druga grupa to tzw. ziobryści. Trzecia, najbardziej ostatnio ekspansywna, to grono 30-latków, których nieformalnym liderem jest Adam Hofman. I to właśnie on, a nie człowiek Ziobry, został rzecznikiem PiS.
Awans młodego PiS jest spektakularny, bo przed powstaniem PJN ta grupa była mniej widoczna. Wcześniej Hofman i koledzy – Mariusz Kamiński, Dawid Jackiewicz, Maks Kraczkowski – pozostawali w cieniu Adama Bielana, Pawła Poncyljusza, Elżbiety Jakubiak. Zresztą młody PiS też był namawiany do odejścia, ale zwyciężyło przekonanie, że więcej miejsca będzie dla niego w starej partii. Decydująca okazała się rozmowa, w której Kaczyński obiecał młodym awans. Chodzi nie tylko o stanowisko dla Hofmana, lecz też wejście kogoś z tej grupy do najważniejszego gremium partii, Komitetu Politycznego (dziś młody PiS nie ma żadnej reprezentacji we władzach ugrupowania). W tym kontekście pada nazwisko Dawida Jackiewicza.
Tego typu korzyści nie uzyskała grupa Ziobry. Nikt z jego stronników nie pełni funkcji w klubie parlamentarnym. A np. zakon PC ma szefa i trzech z czterech wiceprzewodniczących. – Ubieganie się o fikcyjne stanowiska jest bez sensu. I tak o wszystkim decyduje Kaczyński – mówi osoba z otoczenia Ziobry.