Sierakowski wiedzie lud na barykady

Gdy demokracja w potrzebie, wspólnie w jej obronie stają naczelny „Krytyki Politycznej” - Sławomir Sierakowski i „Gazeta Wyborcza”

Publikacja: 20.06.2011 09:11

Sierakowski wiedzie lud na barykady

Foto: W Sieci Opinii


Młoda gwiazda prawdziwej lewicy, naczelny „Krytyki Politycznej”, a ostatnio aktor w filmie „Mary koszmary”, czyli człowiek-orkiestra - Sławomir Sierakowski przypomina o sobie na łamach „Gazety Wyborczej”. Powodem nagłego przebudzenia redaktora Sierakowskiego jest zagrożenie demokracji i końca systemów partyjnych w Polsce. Dziejowy moment jest właściwy, a i łamy jedynie słusznej gazety otwarte, by bez skrępowania wygłosić „List otwarty do partii”.

Sławomir Sierakowski odwołuje się do lewicowego hiszpańskiego cudu i wieszczy koniec partii.


Gdybym nie zobaczył na własne oczy tysięcy Hiszpanów, którzy wyszli na ulice konstruktywnie domagając się zreformowania prawa organizującego życie polityczne, może zabrakłoby mi pewności, żeby napisać, że oto obserwujemy koniec systemów partyjnych w postaci, w jakiej trwają obecnie. Hiszpański protest potwierdza powtarzane przez "Krytykę Polityczną" od lat, a dziś już niemal przez wszystkich, diagnozy o braku rzeczywistego wyboru, o zaniku różnic między partiami w sprawach gospodarki, co podsyca sztucznie "wojnę kulturową". (...) Lewica w takiej sytuacji musi albo złamać sobie kark, albo kręgosłup, upodobniając do prawicy w sprawach gospodarczych i odbierając ludziom wybór polityki gospodarczej. Przed takim właśnie dylematem stanął Zapatero.


W tym miejscu redaktor Sierakowski zaczyna się rozpędzać i oskarżać populistów o przejmowanie od lewicy tematów związanych z ludźmi wykluczonymi społecznie. Naczelny „Krytyki Politycznej” ubolewa:


Dochodzi do takich absurdów, że jedna partia prawicowa przejmuje polityczkę z drugiej partii prawicowej, motywowana zatrzymaniem odpływu elektoratu do... partii lewicowej. Jeśli cztery partie wprowadziły dekadę temu prawo, które dało im już miliard złotych z budżetu państwa, nie mówiąc o masowym pobieraniu kilku procent z pensji dziesiątek tysięcy partyjnych urzędników na wszystkich szczeblach administracji publicznej, to nie ma szans na uczciwe konkurowanie z nimi. (…) Wewnątrz kartelu, który nie czuje zagrożenia konkurencją z zewnątrz, poziom rywalizacji może się bezkarnie obniżać. W państwie, w którym ten sam kartel czterech partii biernie obserwuje dramatyczny spadek czytelnictwa Polaków, i boom edukacyjny, w którym jakość zamieniono w ilość, nie dziwi, że same partie nie piszą już programów, nie podejmują żadnej pracy intelektualnej albo społecznej, a jedynie wgapione w sondaże, szykują reklamówki wyborcze i patrzą, którego celebrytę z reality show lub wrogiej partii podebrać. Do kiedy jeszcze będziemy udawać, że to jest demokracja? Że Polacy naprawdę mają w czym wybierać? Czy plebiscyt między "dwiema Polskami" to ma być ten pluralizm, o który chodziło po 1989 roku? – pyta Sierakowski.


Jak przystało na ostatniego prawdziwego rewolucjonistę, nawołuje dalej:


Systemy partyjne ogłupiają dziś ludzi w równym stopniu jak telewizja. Zwyciężają ci, którzy najszybciej pozbyli się jakiejkolwiek misji. W mediach może mieć to przynajmniej sens ekonomiczny, ale w polityce? (…) Wspólnoty polityczne stopniowo zamieniają się w coś, co można by nazwać zmodernizowanym stanem naturalnym, w którym na powrót człowiek człowiekowi wilkiem. A więc może kończy się nie tylko system partyjny, demokracja liberalna, ale nawet społeczeństwo? 



Oczywiście redaktor Sierakowski nie byłby sobą, gdyby nie znalazł na własne bolączki własnej recepty.



Skoro mamy do czynienia raczej ze zniewoleniem działania, a nie zniewoleniem umysłów, podstawą jest aktywna niezgoda na kontynuowanie działania, o którym wiemy, że opiera się na nieprawdzie. Warunkiem koniecznym jest odbudowa więzi międzyludzkich, najpierw w ramach zaangażowanej grupy, a później ruchu społecznego. (…) Przestaliśmy w tym kraju myśleć czy współczuć?



Ech, tak się przez chwilę rozmarzyliśmy wizjami gwiazdy kawiarnianej lewicy na łamach prawdziwej wolnej gazety. Jaka piękna byłaby ta rewolucja pod sztandarami „Krytyki Politycznej” i „Gazety Wyborczej”. Tylko który lider stanąłby na czele tego zrywu – Michnik czy Sierakowski? Nie jesteśmy w stanie dokonać obiektywnego wyboru. I dlatego proponujemy kompromis: Senyszyn wiodącą lud na barykady. Piękne malowidło, nieprawdaż?

Młoda gwiazda prawdziwej lewicy, naczelny „Krytyki Politycznej”, a ostatnio aktor w filmie „Mary koszmary”, czyli człowiek-orkiestra - Sławomir Sierakowski przypomina o sobie na łamach „Gazety Wyborczej”. Powodem nagłego przebudzenia redaktora Sierakowskiego jest zagrożenie demokracji i końca systemów partyjnych w Polsce. Dziejowy moment jest właściwy, a i łamy jedynie słusznej gazety otwarte, by bez skrępowania wygłosić „List otwarty do partii”.

Sławomir Sierakowski odwołuje się do lewicowego hiszpańskiego cudu i wieszczy koniec partii.

Pozostało 87% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości