Młoda gwiazda prawdziwej lewicy, naczelny „Krytyki Politycznej”, a ostatnio aktor w filmie „Mary koszmary”, czyli człowiek-orkiestra - Sławomir Sierakowski przypomina o sobie na łamach „Gazety Wyborczej”. Powodem nagłego przebudzenia redaktora Sierakowskiego jest zagrożenie demokracji i końca systemów partyjnych w Polsce. Dziejowy moment jest właściwy, a i łamy jedynie słusznej gazety otwarte, by bez skrępowania wygłosić „List otwarty do partii”.
Sławomir Sierakowski odwołuje się do lewicowego hiszpańskiego cudu i wieszczy koniec partii.
Gdybym nie zobaczył na własne oczy tysięcy Hiszpanów, którzy wyszli na ulice konstruktywnie domagając się zreformowania prawa organizującego życie polityczne, może zabrakłoby mi pewności, żeby napisać, że oto obserwujemy koniec systemów partyjnych w postaci, w jakiej trwają obecnie. Hiszpański protest potwierdza powtarzane przez "Krytykę Polityczną" od lat, a dziś już niemal przez wszystkich, diagnozy o braku rzeczywistego wyboru, o zaniku różnic między partiami w sprawach gospodarki, co podsyca sztucznie "wojnę kulturową". (...) Lewica w takiej sytuacji musi albo złamać sobie kark, albo kręgosłup, upodobniając do prawicy w sprawach gospodarczych i odbierając ludziom wybór polityki gospodarczej. Przed takim właśnie dylematem stanął Zapatero.