Decyzje Trybunału Konstytucyjnego skomentowali już prawie wszyscy. PO obwieściła sukces, gdyż utrzymano  jednomandatowe okręgi, a PiS jest zadowolone, bo dwudniowe wybory są niezgodne z konstytucją. Wilk syty i owca cała. Mamy jeszcze dla Państwa niespodziankę. Panie Jacku, bardzo prosimy:

Postulat powszechnego udziału w wyborach nie jest słuszny. To prawo, z którego korzystać powinni tylko ci, którzy chcą. Co więcej, prawo do głosowania powinno być kwalifikowane. Znaczy to, że ma być poprzedzone swoistym testem obywatelskim. Obywatel, żeby zagłosować, musi posiadać pewną ilość wiedzy i ponosić jakąś ofiarę na rzecz dobra wspólnego: czytać gazety, oglądać serwisy informacyjne... Ci, którym się tego nie chce, i dla których np. PO to bardziej usługa medialna niż partia polityczna, głosować nie powinni. (...) Największym przegranym jest polska demokracja, a zwycięzcą firmy pijarowskie i branża reklamowa. Zgodnie z polską tradycją billboardy będą wisiały w całym kraju jeszcze jakieś pół roku po wyborach. A dzięki JOW-om i tak wygrywać będą największe partie i bogaci kandydaci mający silne zaplecze ekonomiczne.

Zastanawiamy się, co autor miał na myśli, postulując ograniczenie praw wyborczych do wąskiej grupy wybranych, a jednocześnie wskazując na zagrożenie politycznym marketingiem. Czy nie łatwiej firmom od PR będzie dotrzeć do węższego grona wyborców? Oj, coś nam się zaplątał redaktor Żakowski, nie po raz pierwszy zresztą, i raczej nie ostatni.