PO i PiS wyjątkowo zgodne w kampanii

PO i PiS są wyjątkowo zgodne: twierdzą, że dzieli je niewielka różnica w poparciu. Każde ma w tym własny cel

Publikacja: 11.09.2011 20:56

Małgorzata Subotić

Małgorzata Subotić

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Politycy PO głoszą, że różnica między ich partią a PiS jest minimalna. To samo mówią liderzy drugiego ugrupowania. Obu partiom chodzi o to samo, choć wybierają odmienne strategie. Chcą zmobilizować niezdecydowanych wyborców, których w twej kampanii jest wyjątkowo wielu. Według niektórych badań nawet  30 proc.

Boom na badania

W poprzednich kampaniach politycy stosowali prostą metodę. Przekonywali, że ich partia osiągnie rewelacyjny wynik i że jest polityczną potęgą. W najklasyczniejszej formie tę metodę zastosowała w 1993 r. Unia Demokratyczna. Zrobiła spoty z przesłaniem: głosuj na większego. I zderzyła słupki poparcia dla siebie ze słupkami poparcia dla siostrzanego Kongresu Liberalno-Demokratycznego (tworzyli wówczas razem z zupełnie zapomnianą dzisiaj partią Aleksandra Halla tzw. małą koalicję). KLD, któremu szefował Donald Tusk, przepadł w wyborach z kretesem.

Ale to było dawno temu. Przynajmniej od podwójnej kampanii parlamentarno-prezydenckiej w 2005 r. sondaży jest nieporównanie więcej. W ostatniej fazie wyborczych zmagań epatują opinię publiczną. Ilość nie przechodzi w jakość, wyniki różnią się o kilka, a nawet kilkanaście procent.

Zdaniem konsultanta politycznego Eryka Mistewicza badania preferencji partyjnych stały się najtańszym narzędziem marketingu politycznego.

Najtańsze sondaże można zamówić już za 500 zł. Wykonywane na dużych i reprezentatywnych próbach, szczególnie tzw. badania jakościowe, są znacznie droższe. Kosztują nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Ale tak wydane pieniądze mogą pomóc w wyborze zachowań w kampanii. Od codziennych wypowiedzi polityków po spoty, billboardy i partyjne konwencje.

Ważny mały dystans

Sondażownia Homo Homini wypuściła w ten weekend zaskakujące badanie przeprowadzone dla Polskiego Radia. Wynika z niego, że różnica między Platformą a partią Jarosława Kaczyńskiego zmalała do 2 pkt proc. Co oznacza, że w dniu wyborów wszystko może się zdarzyć (choć warto pamiętać, że to Homo Homini zrobiło krótko po tragedii smoleńskiej sondaż informujący o 4-proc. poparciu dla Jarosława Kaczyńskiego jako kandydata na prezydenta).

Ten sondaż przyszedł w sukurs strategii i PO, i PiS. Dlaczego?

PO doganiana, PiS goniący

Politycy Platformy Obywatelskiej, nim jeszcze kampania na dobre się rozkręciła, zaczęli  się wcielać w rolę Kasandry. Zaczął marszałek Grzegorz Schetyna. Pod koniec drugiej dekady sierpnia w wywiadzie dla "Newsweeka" obwieścił,  że robi mu się zimno.  A to dotkliwe poczucie zimna wywołują informacje o sporej, bo nawet kilkunastoprocentowej, przewadze jego partii nad PiS. – Różnica będzie znacznie mniejsza – wieszczył.

W rzeczywistości chodziło mu jednak o wywołanie określonego efektu. Byli i potencjalni sympatycy PO mają się przestraszyć bliskiego zwycięstwa PiS. Po czym, kierowani tym przestrachem, zagłosować na partię miłości. Za Schetyną podążyli inni politycy PO, w tym Sławomir Nowak i Rafał Grupiński.

Taka gra sondażami wpisuje się dobrze w linię głównej strategii PO w tej kampanii. To straszenie rządami PiS. Tymi, które były, i tymi, które mogą nadejść, jeśli wyborcy okażą się nierozsądni.

Mówienie podczas weekendowej konwencji programowej przez Donalda Tuska, że PiS, gdy rządził, aresztował autostrady, doskonale się w ten scenariusz wpisuje. I odwołuje do już ugruntowanych skojarzeń: jeśli ludzie Jarosława Kaczyńskiego chcieli aresztować Barbarę Blidę, to dlaczego nie mieliby aresztować autostrad?

Straszenie widmem PiS u władzy może również zmobilizować działaczy Platformy do tego, by bardziej się wysilili i niczym mrówki zbierali poparcie na swoim terenie dla partii i jej kandydatów.

PiS również gra niewielką sondażową różnicą. Choć wybrał strategię odwrotną.

Jarosław Kaczyński ogłosił niedawno, że dystans między jego partią a ugrupowaniem Donalda Tuska jest znacznie mniejszy, niż wynika z powszechnie znanych badań.  Że może wynosić zaledwie  2 pkt proc.

W tym przypadku cel też jest jasny. Pójdźcie głosować, bo ocieramy się o zwycięstwo i właśnie twój głos może przeważyć szalę na naszą stronę.

– Prezes Kaczyński wybrał ryzykowną grę. Sympatycy PiS i tak są bardzo zdeterminowani, by poprzeć jego partię – ocenia polityk uczestniczący w kilku kampaniach PiS. – Mówiąc o minimalnym dystansie między PO i PiS, robi im  nadzieję na zwycięstwo. Ewentualni zawiedzeni po wyborach mogą się od prezesa brutalnie odwrócić. Nie mówiąc już o tym, że ta strategia działa w obie strony, ale większy efekt może wywołać u zastraszonych PiS potencjalnych sympatyków PO – zaznacza.

Sondażowe strategie obu głównych partii, choć różniące się o 180 stopni, mają jednak służyć nie tylko bezpośredniemu napędzeniu im głosów.

Ta gra wzmaga też u wyborców przeświadczenie,  że liczą się tylko Platforma i PiS.

To osłabia wizerunek Sojuszu Lewicy Demokratycznej jako liczącej się siły politycznej. Spycha lewicę na margines. Sojusz nic z tym nie robi.

Z kolei Polskie Stronnictwo Ludowe od lat powtarza jak mantrę, że sondaże kłamią, a ludowcy i tak będą mieć znacznie lepszy wynik wyborczy. I przynajmniej do tej pory tak się działo.

Nigdy jednak nie było tak dużo niezdecydowanych.

Politycy PO głoszą, że różnica między ich partią a PiS jest minimalna. To samo mówią liderzy drugiego ugrupowania. Obu partiom chodzi o to samo, choć wybierają odmienne strategie. Chcą zmobilizować niezdecydowanych wyborców, których w twej kampanii jest wyjątkowo wielu. Według niektórych badań nawet  30 proc.

Boom na badania

Pozostało 94% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości