Tomasz Lis i jego cotygodniowe "łubu dubu" dla pana premiera

Redaktor naczelny „Wprost” czeka z niecierpliwością na exposé premiera, bo wierzy, że Donald Tusk... czytał jego cotygodniowe porady

Publikacja: 14.11.2011 11:32

Tomasz Lis i jego cotygodniowe "łubu dubu" dla pana premiera

Foto: W Sieci Opinii

Piątkowe exposé premiera może być w Polsce najważniejszym politycznym wystąpieniem od czasu exposé Tadeusza Mazowieckiego w 1989 r. (...) Dziś trzeba mieć nadzieję, że zamiast czegoś, co Amerykanie nazywają „laundry list", długiej listy rzeczy do wyprania, dostaniemy konkrety. A więc, że tym razem nie będziemy świadkami koncertu życzeń i symfonii obietnic. Wystarczy krótkie wystąpienie, w którym premier wypunktuje, co i kiedy zrobi.

Lis jest przekonany, że zostaną przeprowadzone reformy:

Donald Tusk wskrzesił tak nielubiane przez niego w poprzedniej kadencji słowo „reformy” (...) To już nie są żarty. Władza właśnie zapowiada, że nie będzie mówić, żeby mówić, ale że będzie mówić, żeby powiedzieć. Od półtora roku w tym miejscu apelowałem do premiera o wizję, odwagę i wiarę w to, że Polaków można przekonać do rzeczy trudnych, jeśli tylko na serio wyjaśni się nam, dlaczego rzeczy trudne są niezbędne.

Według Lis nawet skład rządu nie jest tak ważny jak exposé:

W tym tygodniu poznamy i exposé, i skład rządu. To drugie wydaje mi się mniej istotne. Najważniejsze nazwiska i tak już znamy. Nawiasem mówiąc, ma szef rządu z kogo wybierać. Bo przecież można sobie wyobrazić, że w razie konieczności za jakiś czas w rządzie mogliby się znaleźć i Janusz Lewandowski, i Jerzy Buzek, i Danuta Hübner, i Dariusz Rosati, i Hanna Gronkiewicz-Waltz, i Jacek Saryusz-Wolski, i Andrzej Olechowski, i Jan Krzysztof Bielecki.

Łatwo więc sobie wyobrazić wymianę nawet całej drużyny na zupełnie inną, wcale nie gorszą, a być może lepszą. Gdy spojrzeć na zasoby kadrowe innych partii, to dysproporcja wydaje się miażdżąca, niekiedy wręcz komiczna.

Tomasz Lis tradycyjnie atakuje Jarosława Kaczyńskiego:

Czasem słuchając opozycji, można odnieść wrażenie, że miał rację Jarosław Kaczyński, gdy mówił, że jego debata z Donaldem Tuskiem nie miałaby sensu, bo odbywałaby się w oparach absurdu. W istocie w oparach absurdu toczyłaby się debata z kimś, kto mówi, że ulegamy dyktatowi Niemiec i Francji (to zupełnie inaczej niż Grecja, Portugalia, Włochy czy Hiszpania), kto plecie o jakiejś wojnie cywilizacyjnej w kraju, kto twierdzi, że demokracja jest u nas zagrożona, bo piekarza, którego lider opozycji odwiedził przed wyborami, teraz odwiedził sanepid. 

Kolejne cztery lata rządów mają być dla Tuska sprawdzianem.

Słaba merytorycznie i personalnie opozycja to jednak nie atut, ale słabość premiera. Dlaczego? Bo oznacza to, że w praktyce on sam będzie decydował, jak korzystać ze swej olbrzymiej władzy. Następne cztery lata będą więc dla Tuska trudnym testem pokazującym, czy stać go na samoograniczenie, samokontrolę, autodyscyplinę, a także – tak, tak – autoironię. Będziemy mieli bowiem nie Donalda „nic nie mogę" Tuska, ale Donalda „w praktyce mogę wszystko" Tuska. 

Kolejna granica lizusostwa została przekroczona. Gdyby ktoś miał jeszcze jakieś wątpliwości, czym jest „obiektywne” dziennikarstwo, proponujemy przeczytać wywód Tomasza Lisa ponownie.

Piątkowe exposé premiera może być w Polsce najważniejszym politycznym wystąpieniem od czasu exposé Tadeusza Mazowieckiego w 1989 r. (...) Dziś trzeba mieć nadzieję, że zamiast czegoś, co Amerykanie nazywają „laundry list", długiej listy rzeczy do wyprania, dostaniemy konkrety. A więc, że tym razem nie będziemy świadkami koncertu życzeń i symfonii obietnic. Wystarczy krótkie wystąpienie, w którym premier wypunktuje, co i kiedy zrobi.

Lis jest przekonany, że zostaną przeprowadzone reformy:

Pozostało 85% artykułu
Publicystyka
Jerzy Haszczyński: Sędziowie decydują o polityce Rumunii
Publicystyka
Marek Migalski: Prawa mężczyzn zaważą na kampanii prezydenckiej?
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Szary koń poszukiwany w kampanii prezydenckiej
Publicystyka
Marek Kutarba: Jak Polska chce patrolować Bałtyk bez patrolowców?
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Rafał Trzaskowski musi przestać być warszawski, żeby wygrać wybory
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką