Piątkowe exposé premiera może być w Polsce najważniejszym politycznym wystąpieniem od czasu exposé Tadeusza Mazowieckiego w 1989 r. (...) Dziś trzeba mieć nadzieję, że zamiast czegoś, co Amerykanie nazywają „laundry list", długiej listy rzeczy do wyprania, dostaniemy konkrety. A więc, że tym razem nie będziemy świadkami koncertu życzeń i symfonii obietnic. Wystarczy krótkie wystąpienie, w którym premier wypunktuje, co i kiedy zrobi.
Lis jest przekonany, że zostaną przeprowadzone reformy:
Donald Tusk wskrzesił tak nielubiane przez niego w poprzedniej kadencji słowo „reformy” (...) To już nie są żarty. Władza właśnie zapowiada, że nie będzie mówić, żeby mówić, ale że będzie mówić, żeby powiedzieć. Od półtora roku w tym miejscu apelowałem do premiera o wizję, odwagę i wiarę w to, że Polaków można przekonać do rzeczy trudnych, jeśli tylko na serio wyjaśni się nam, dlaczego rzeczy trudne są niezbędne.
Według Lis nawet skład rządu nie jest tak ważny jak exposé:
W tym tygodniu poznamy i exposé, i skład rządu. To drugie wydaje mi się mniej istotne. Najważniejsze nazwiska i tak już znamy. Nawiasem mówiąc, ma szef rządu z kogo wybierać. Bo przecież można sobie wyobrazić, że w razie konieczności za jakiś czas w rządzie mogliby się znaleźć i Janusz Lewandowski, i Jerzy Buzek, i Danuta Hübner, i Dariusz Rosati, i Hanna Gronkiewicz-Waltz, i Jacek Saryusz-Wolski, i Andrzej Olechowski, i Jan Krzysztof Bielecki.