Kara śmierci tematem tabu?

Czy w przypadku najokrutniejszych morderców, bez cienia szans na poprawę, nie byłoby mądrzej ich wieloletni wikt i opierunek spieniężyć na profilaktykę wśród młodzieży z rodzin patologicznych? Czy o karze śmierci nie wolno dziś już nawet rozmawiać?

Publikacja: 28.11.2011 11:50

Kara śmierci tematem tabu?

Foto: W Sieci Opinii

 

Kara śmierci. Niech sobie każdy rozstrzygnie prywatnie, czy jej stosowanie jest dla społeczeństwa dobre czy złe. Są ludzie, którzy uważają, że nawet Osama Bin Laden powinien być sądzony za pieniądze podatników, czyli również dzieci, matek i ojców ofiar z World Trade Center i innych miejsc terrorystycznej kaźni. Jarosław Kaczyński jest za karą śmierci w przypadku najbardziej okrutnych zbrodni. Małgorzata Kidawa-Błońska z typową dla wielu jej wypowiedzi beztroską („mnie się wydaje, że raport MAK jest w porządku” – mówiła, zanim premier wrócił z Dolomitów) kontruje to opinią, iż „każda zbrodnia jest okrutna”. Jak dyskutować w takiej głębi?

Konrad Piasecki, jeden z nielicznych dziennikarzy mainstreamu, który potrafi zadać niewygodne pytanie także władzy, mówi w TVN24, że jest przeciwnikiem kary śmierci, ale poruszyła nim informacja, iż – jak twierdzi Kaczyński – zabójca w Polsce trafia do więzienia średnio na siedem lat. „Jeśli tak jest, to ja jednak jestem zaniepokojony” – mówi Piasecki, ale gospodarz programu Andrzej Morozowski błyskawicznie ściąga go na ziemię, rzucając: „Ale to jest średnio, rozumiesz, o co chodzi”. Naprawdę zabawne. Morozowski zakłada, że Piasecki nie wie, co oznacza słowo „średnio”, choć jednocześnie sam pojęcia tego rozumem wyraźnie nie ogarnia. Nie dostrzega prostego wyliczenia, że skoro „średnio” polski zabójca spędza w więzieniu siedem lat, oznacza to, że są tacy, którzy siedzą dłużej, ale są i tacy, którzy po morderstwie siedzą krócej. Nie miejmy złudzeń, że zaprząta to głowę gwiazdy TVN24. Wszak chodzi jedynie o to, by obśmiać kolejną „wtopę Kaczora”.

 

Także w „Gazecie Wyborczej” Ewa Siedlecka sprowadza kontrowersje wokół stosowania kary śmierci do absurdu. „Pole do popisu jest duże, bo kary można zaostrzać właściwie w nieskończoność - aż za wszystko będzie groziła kara dożywocia lub śmierci. Nawet karę śmierci można przelicytować, bo można ją np. poprzedzić gotowaniem w oleju. A gwałciciela można przed uśmierceniem zgwałcić. Albo tylko zgwałcić - i wsadzić do więzienia. Można też - jak w islamskim szariacie - egzekucję kary powierzyć ofierze lub jej najbliższej rodzinie” – cieszy się własnym piórem Siedlecka. Ciekawe, jak lewicującym autorkom łatwo żonglować „gwałtami” i jak szybko udaje im się odsłonić twarz prawdziwej tolerancji dla innych religii. No, cóż, religia – nie orientacja, a zatem nie ma „przebacz”, gdy trzeba przekonać niezdecydowanych, że kara śmierci to upadek cywilizacji europejskiej.

 

Argumenty przeciwników i zwolenników są powszechnie znane. Granica między pierwszymi i drugimi przebiega mniej więcej wzdłuż pytania: czy kara śmierci odstrasza potencjalnych nowych morderców. Zwolennicy twierdzą, że tak, przeciwnicy, że nie. Powtarzam, niech sobie każdy dokona własnego rachunku sumienia. Pamiętam jednak, jak feministki w rodzaju Kazimiery Szczuki czy Magdaleny Środy utrzymywały, że w kwestii wychowania seksualnego Kościół nie powinien zabierać głosu, bo księży obowiązuje celibat, więc ich wiedza o seksie jest zerowa. W kwestii kary śmierci te same środowiska dziwnym trafem nie pytają o zdanie tych, których zabójstwo dotknęło osobiście i których życie legło w gruzach, bo ktoś najbliższej osobie odebrał życie. Piewcy socjalpostępu nie zadają im pytań, co zrobić z mordercami, których winę udowodniono ponad wszelką wątpliwość.

Odpowiedź mniej więcej znamy. Tyle że oddala nas ona - podobno - od krajów bardziej ucywilizowanych, bogatszych gospodarczo i duchowo, z lepiej rozwiniętą demokrację. Dlaczego w takim razie aż dwie trzecie obywateli USA w głośnym ubiegłorocznym sondażu były za stosowaniem kary śmierci? Czy pieniądze, które świat wydałby na proces Bin Ladena, nie lepiej przeznaczyć na walkę z terroryzmem? Czy w przypadku najokrutniejszych zabójców bez cienia szans na poprawę nie mądrzej  byłoby ich wieloletni wikt i opierunek spieniężyć na profilaktykę wśród młodzieży z rodzin patologicznych? Napiszę po raz trzeci: niech sobie to każdy rozstrzygnie we własnym sumieniu. Nie jestem dziennikarzem „GW”, więc nie mam złudzeń, że kilkoma ostrymi przykładami przekonam Państwa do swojego w tej sprawie poglądu, byście poszli w Polskę, głosząc jedynie słuszną opinię. Ważne jednak, by o tym rozmawiać, a nie zasłaniać się bez końca przepisami trzęsącej się w urzędniczych posadach Unii.

 

 

Kara śmierci. Niech sobie każdy rozstrzygnie prywatnie, czy jej stosowanie jest dla społeczeństwa dobre czy złe. Są ludzie, którzy uważają, że nawet Osama Bin Laden powinien być sądzony za pieniądze podatników, czyli również dzieci, matek i ojców ofiar z World Trade Center i innych miejsc terrorystycznej kaźni. Jarosław Kaczyński jest za karą śmierci w przypadku najbardziej okrutnych zbrodni. Małgorzata Kidawa-Błońska z typową dla wielu jej wypowiedzi beztroską („mnie się wydaje, że raport MAK jest w porządku” – mówiła, zanim premier wrócił z Dolomitów) kontruje to opinią, iż „każda zbrodnia jest okrutna”. Jak dyskutować w takiej głębi?

Pozostało 84% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości