W wywiadzie dla "Uważam Rze" Marcin Król mówi o roszadach "Wprost" i "Newsweeka":
Podobało mi się porównanie Rafała Ziemkiewicza, któremu przypominało to wymianę bielizny w wojsku pomiędzy kompaniami żołnierzy. Więc niby każdy ma nowe kalesony, ale takie same jak poprzednio. No, może niektórzy brudniejsze.
Zapewne stracą na tym oba tytuły. W mojej ocenie jeden z nich musi zniknąć z rynku, a nie wiadomo, czy i ten zwycięski się utrzyma. Sytuacja się klaruje. Są poważne dwa tygodniki – potwornie nudna „Polityka" i dynamiczne „Uważam Rze", reszta przestaje być potrzebna, walczy o byt. To, co się dzieje, te transfery, to przejaw tej walki.
Pytany przez braci Karnowskich, czy "celebryta Lis ma coś do zaoferowania czytelnikom", Kró odpowiada:
Gdy przejął tygodnik, powiedziałem, że czuję się, jakbym oddał córkę do domu publicznego. Podtrzymuję to. Zeszmacił w mojej ocenie pismo całkowicie. To, co on tworzy, to są wyroby prasopodobne. Żadnej samodzielnej myśli, tylko konfekcja. I powtarzanie opinii wygłoszonych już wcześniej w „Gazecie Wyborczej". Nie ma tam śladu niezależnej analizy.