Jednak w kierownictwach każdej partii przeważa przekonanie, że spowolnienie gospodarcze i kryzys powinny być leitmotivem przekazu. Szefowie każdej z nich spotykają się z kolejnymi ekspertami gospodarczymi i przedstawicielami przedsiębiorców.
PiS, opierając się na badaniach, z których wynika, że ludzie boją się o dostęp do służby zdrowia, będzie jeszcze głośniej promować swoje hasło likwidacji NFZ i zastąpienia go finansowaniem służby zdrowia bezpośrednio z budżetu państwa. Ma też pakiet propozycji dotyczących walki z bezrobociem, np. wprowadzenia ulg podatkowych dla przedsiębiorców zatrudniających młodych ludzi.
Swój pakiet przygotowuje Ruch Palikota - mniej socjalny, a bardziej skierowany w stronę biznesu. Propozycje mają głównie dotyczyć zniesienia ograniczeń biurokratycznych. RP jako jedyne ugrupowanie nadal obstaje przy podatku liniowym.
Najbardziej stabilną częścią elektoratu tej partii są ludzie o poglądach wolnorynkowych, więc świadczy to o tym, że słabnący ostatnio Janusz Palikot chce utrzymać rdzeń swoich wyborców.
SLD pójdzie w lewo. Z jednej strony chce obniżyć CIT z 19 na 18 proc., z drugiej wprowadzić 50-proc. podatek dla najbogatszych. Będzie też kusił wyborców postulatem m.in. bezpłatnych żłobków, bezpłatnych podręczników, powrotu do szkół stołówek i gabinetów stomatologicznych.
Opozycja odpali swoje pomysły jesienią. Wyprzedziło ją PSL, które wciąż zgłasza nowe projekty ustaw. Ludowcy z zachwytem przyjęli jeden z ostatnich sondaży (SMG-KRC), gdzie mieli 9 proc. poparcia. Odczytali to jako premię za obronę małych sądów i dobrze oceniony pakiet deregulacyjny Waldemara Pawlaka.