W polskim sporcie niestety panuje dość powszechny minimalizm. Sukcesem jest już wyjazd na igrzyska, samo zakwalifikowanie się do finału, z tego cieszą się, bo są rozliczane, związki sportowe, a brązowy medal to dla sportowca ogromna radość i emerytura do końca życia. Nie mamy amerykańskiej mentalności, gdzie tak naprawdę liczy się tylko złoty medal, a na rękach nosi się tylko mistrzów olimpijskich. Niestety, gdy się patrzy na transmisje inne niż telewizji polskiej, która skupia się na występach naszych sportowców, widać, jak niewielu Polaków jest w ogóle w finałach. A jesteśmy przecież dużym europejskim krajem.

I analizuje skąd ten problem:

Bo działamy na zasadzie słomianego zapału, niestety, a powinniśmy budować cały system. Mamy małą masowość uprawiania sportu i nie potrafimy wyławiać talentów. Ta nasza sportowa piramida jest koślawa – jest szczyt i nie ma szerokiej podstawy. Przecież my mamy więcej piłkarzy seniorów niż juniorów! U nas leży sport młodzieżowy, juniorski, dziecięcy. Trenerzy młodzieży zarabiają tak mało, że uciekają z tego zawodu.

Czarnecki mówi o rozwiązaniach:

Myślę, że wynik Euro 2012 i trwających igrzysk przyniesie otrzeźwienie. Że ministerstwo sportu zacznie rozliczać związki sportowe i dojdzie do przebudowy. Czas, żebyśmy inaczej zaczęli wydawać pieniądze na sport. Więcej musi iść na szkolenie młodych sportowców.