Reklama

„Rzeczpospolita” pisała. 1944: Pomoc niewykonalna technicznie

28 sierpnia w sali posiedzeń Wojewódzkiej Rady Narodowej w Lublinie odbyła się konferencja prasowa z udziałem gen. Michała Roli-Żymierskiego, płk. Mariana Spychalskiego, płk. Grzegorza Korczyńskiego z Armii Ludowej i płk „Tarnawy" z Korpusu Bezpieczeństwa

Publikacja: 24.08.2012 20:55

Odpowiadali na pytania 27 korespondentów wojennych m.in. z USA, Kanady, Francji, Australii, Wielkiej Brytanii. Pytania zadawali m.in. Buli Parker z „The Times", Werth z „Sunday Times", Evans z Reuters'a, Lawrence z „New York Times", Shaw z „Daily Miror", Winterton z BBC i "News Chronicls".

Przyciśnięty pytaniami Rola-Żymierski plątał się, kłamiąc (relacja w „Rzeczpospolitej" z 29 sierpnia): „Sposób niesienia pomocy Warszawie, jako problem zasadniczy, który przed nami stanął, okazał się nierozwiązalny. Kiedy prezes Mikołajczyk, będąc w Moskwie, zwrócił się do mnie o udzielenie pomocy Warszawie, odpowiedziałem mu, że zrobię natychmiast wszystko, co będzie możliwe. Kiedy prezes Mikołajczyk przeczytał mi depeszę Bora do Londynu o punktach, w których można rzucić broń, odpowiedziałem prezesowi, że technicznie jest to niewykonalne. Nie możemy zrzucać broni na miasto, gdzie powstańcy zajmują tylko poszczególne budynki, bo przecież miasto całkowicie znajduje się w rękach niemieckich za wyjątkiem poszczególnych budynków.

Zaproponowałem prezesowi Mikołajczykowi, aby generał Bor podał punkty, które ściśle określiłem i ich koordynaty, aby tam wykonać zrzuty. Do dziś dnia ani tych koordynatów, ani tych punktów od prezesa Mikołajczyka nie otrzymałem. /.../"

Na pytanie jednego z korespondentów, czy były poza Armią Ludową jednostki, które walczyły w Lublinie, gen. Rola Żymierski odpowiedział: - Najlepiej poinformuje Panów o tym płk Korczyński, dowódca oddziałów Armii Ludowej, która pierwsza wkroczyła do Lublina.

Płk Korczyński: - Pierwszymi jednostkami, które wkroczyły do Lublina, były jednostki Armii Ludowej. Na drugi dzień dało się zauważyć parę oddziałów z 27 dywizji wołyńskiej AK. Wspomniana dywizja przed przyjściem do Lublina biwakowała w swoim rejonie w lasach parczewskich./.../ Gdy zbliżali się Niemcy, w 27 dywizji piechoty powstała panika, oficerowie A.K. uciekli, opuszczeni żołnierze w sile jednej kompanii przyszli do mnie.

Reklama
Reklama

Na pytanie, co się stało z jednostkami 27 dywizji A.K., które były w okolicach Lublina,

płk Korczyński odpowiedział: - Część wstąpiła do Wojska Polskiego, część do milicji obywatelskiej.

Wybór z książki Rzecz o Macieja Kledzika "Rzecz o Rzeczpospolitej" i przygotowywanego drugiego jej wydania

Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Dotacje z KPO, czyli kot z wykręconym ogonem
Publicystyka
Marek Migalski: Andrzeja Dudy życie po życiu
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Porażka Donalda Trumpa. Chiny pozostają przy Rosji
Publicystyka
Wojciech Warski: Prezydent po exposé, przed zagraniczną podróżą
Publicystyka
Marek A. Cichocki: Jak Polska w polityce międzynarodowej stała się statystą
Reklama
Reklama