Reklama

Cezary Gmyz: Linia obrony Grasia mnie nie przekonuje

Dziennikarz śledczy „Rzeczpospolitej” nie ma wątpliwości, że mamy kolejny dowód na to jak „państwo zdało egzamin” po 10 kwietnia. I dodaje: Jakiej śmierdzącej sprawy w Polsce byśmy nie dotknęli, zawsze gdzieś w tle czai się cywilna lub wojskowa bezpieka

Publikacja: 11.10.2012 13:43

Cezary Gmyz: Linia obrony Grasia mnie nie przekonuje

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Cezary Gmyz proszony przez portal wpolityce.pl o komentarz w sprawie skandalu z zarabianiem na grzebaniu ofiar 10 kwietnia 2010 r. (pisaliśmy o tym w „W Sieci Opinii”) podkreśla:

Wiadomość, że ktoś postanowił zrobić interes życia na tragedii smoleńskiej – bo tak to wygląda – jeży włos na głowie. Sprawa ewidentnie nadaje się do zbadania przez prokuraturę.

I zaraz dodaje:

Mnie w żadnym wypadku nie przekonuje linia obrony zaprezentowana przez Pawła Grasia, który wspomina, jaki to był czas, w którym to rząd nie liczył się z pieniędzmi. Owszem, czas był ciężki, natomiast jest nie do pojęcia, że przez szereg miesięcy ukrywano fakt, iż jedna z firm branży funeralnej dorobiła się na pogrzebach. Rzeczywiście ktoś pieniędzy nie liczył, ale ktoś inny policzył je bardzo dobrze. Pytanie, czy tego typu działalność to kwestia tylko oceny moralnej nie pozostawia miejsca na odpowiedź. Przecież tu nie chodzi tylko o to, że ktoś zachował się nieetycznie, ale prawdopodobnie doszło do przestępstwa. Na nic są próby tłumaczenia, że czas był ciężki i nikt sprawy nie dopilnował. To przecież jedno z dziesiątek, setek, jeśli nie tysięcy zaniedbań, jakie popełniono przy sprawie katastrofy smoleńskiej. Może nie największe, bo dopuszczono się rzeczy o wiele bardziej skandalicznych. Natomiast zrobienie biznesu na ofiarach smoleńskich jest rzeczą nie do zaakceptowania.

Można powiedzieć, że nowego znaczenia nabierają wielokrotnie powtarzane przez władzę słowa o państwie, które zdało egzamin organizując pogrzeby.

Reklama
Reklama

Tak, to sformułowanie było ostatnim szańcem obrony ludzi, którzy są za serię skandali odpowiedzialni. Po ekshumacji Anny Walentynowicz i jednoznacznym udowodnieniu, że doszło do zamiany ciał, mamy kolejny element układanki o państwie zdającym egzamin przy pogrzebach. To, czego się wczoraj dowiedzieliśmy nie mieści się w standardach cywilizowanego państwa. Owszem, mieliśmy już wcześniej doniesienia o nieprawidłowościach w branży pogrzebowej, kupowaniu informacji o zgonach, ale tego nie sposób pojąć! Jak ktoś mógł uznać, że śmierć 96 ludzi jest doskonałą okazją do zbicia interesu?

Dziennikarze śledczy TVN ustalili, że zarobił na tym m.in. współpracownik komunistycznej wojskowej bezpieki o ps. Wielokropek. Co Cezary Gmyz podsumowuje lapidarnie:

To już przestaje dziwić. Jakiej śmierdzącej sprawy w Polsce byśmy nie dotknęli, zawsze gdzieś w tle czai się cywilna lub wojskowa bezpieka.

Cezary Gmyz proszony przez portal wpolityce.pl o komentarz w sprawie skandalu z zarabianiem na grzebaniu ofiar 10 kwietnia 2010 r. (pisaliśmy o tym w „W Sieci Opinii”) podkreśla:

Wiadomość, że ktoś postanowił zrobić interes życia na tragedii smoleńskiej – bo tak to wygląda – jeży włos na głowie. Sprawa ewidentnie nadaje się do zbadania przez prokuraturę.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Reklama
Publicystyka
Estera Flieger: Co jeśli absolutyzujemy polaryzację?
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Władimir Putin przeprasza króla Kaukazu
Publicystyka
Estera Flieger: Nie straszmy wojną, ale też nie lekceważmy sytuacji
Publicystyka
Marek Kozubal: Sabotaże i ataki. Skąd to wzmożenie działań rosyjskich służb i co planuje Putin?
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Donald Trump chce, by armia USA podjęła walkę z woke na ulicach miast?
Reklama
Reklama