Joanna Lichocka: Buta, cynizm i pogarda – dlatego PO traci

Publicystka kreśli plan, którego celem wcale nie jest li-tylko odwołanie władzy Donald Tuska. Jej zdaniem jest szansa „rozpocząć na poważnie projekt odejścia od postkomunizmu i dokończyć rewolucję „Solidarności”

Publikacja: 15.10.2012 10:57

Joanna Lichocka

Joanna Lichocka

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Joanna Lichocka, wicenaczelna GPC w analizie zamieszczonej na portalu niezalezna.pl dowodzi, że na obecny sukces opozycji uparcie pracuje władza:

Popłoch. Tak chyba można określić stan, w jakim znalazła się strona rządowa. Pierwszy poważny sondaż – TNS Polska – pokazujący zdecydowaną przewagę Prawa i Sprawiedliwości nad Platformą Obywatelską mówi, że przestrach i zagubienie PO jest w pełni uzasadnione.

PiS – 39 proc., PO – 33. PiS wzrost o 9 punktów, Platforma spadek o 6. W prostej linii to konsekwencja ofensywy opozycji – olbrzymiego marszu „Obudź się, Polsko” i zaprezentowania prof. Piotra Glińskiego jako kandydata na premiera. To także skutek ujawnienia kolejnych faktów dotyczących postępowania władzy po katastrofie smoleńskiej i w sprawie Amber Gold. Ale wyniki tego sondażu świadczą o czymś więcej.

Po czym podkreśla:

Nigdy jeszcze PiS nie przegonił partii Tuska taką różnicą punktów, dlatego można sądzić, że na ów spadek PO pracowano dłużej. Po prostu miarka się przebrała. A jak się przyjrzeć ostatnim miesiącom, można stwierdzić, że trudno bardziej nieroztropnie tracić poparcie niż Platforma w ostatnim roku. Bo ten właśnie mechanizm utraty sympatii wyborców opisywany jest od wieków – składają się nań buta, cynizm i pogarda.

I wywodzi:

Można mieć wrażenie, że od czasu ponownego zwycięstwa wyborczego PO trwa oparta na tych trzech składnikach żmudna budowa szerokiego bloku przeciw tej władzy – i właśnie teraz przynosi efekty. Głównymi budowniczymi są… Donald Tusk i Bronisław Komorowski. Na dodatek dzieje się to z niezrozumiałych zupełnie względów, bo przecież przynajmniej jeden z nich, premier, jest w tej materii oczytany.

Lichocka nie rozumie po co władza upokarzała dwa miliony obywateli, którzy sprzeciwiali się tzw. reformie 67 nie wpuszczając ich reprezentatnów - przywódców „Solidarności” do Sejmu. I wylicza kolejne przykłady „ciężkiej pracy PO” nad własną porażką:

W tej sytuacji, gdy prezydent stoczył zwycięską bitwę z prawem do wolności zgromadzeń, raczej komiczne niż smutne jest to, że Bronisław Komorowski ma zamiar stanąć na czele demonstracji 11 listopada i przemaszerować w gronie współpracowników Traktem Królewskim w Warszawie. Zapewne jak zawsze, tak i przy tej okazji będzie mówił o… walce o wolność. Oczywiście tego samego dnia odbywać się będzie Marsz Niepodległości, a sądząc po nastrojach społecznych i doświadczeniach sprzed roku, zgromadzi on zapewne kilkadziesiąt tysięcy ludzi.

O tym, że zmieniły się nie tylko sondaże, świadczy też przestawienie „wajchy”, które to pojęcie ukuł niegdyś sam Donald Tusk:

Zresztą przestaje właśnie działać propaganda – powtarzany kilka razy w ciągu doby przez TVN24 film ze stadionu w Gdańsku, na którym widać bawiących się wspólnie premiera z sędzią Milewskim i prokuratorem nadzorującym sprawę Amber Gold jest chyba najdobitniejszym w ostatnim czasie dowodem, że ktoś znów „przestawia wajchę”. Ale być może filmik ten spełnia poważniejsze zadanie niż skompromitowanie Donalda Tuska, co – jak można przypuszczać – założył sobie ten, kto wrzucił go dziennikarzom. Na filmie widać elitę władzy – szefa sądu okręgowego, prokuratorów, wicewojewodę i premiera. Prezes sądu pokazuje wulgarny gest, dookoła rechot i… nikomu to nie przeszkadza. Premierowi też nie. Być może system rządów Tuska załamuje się, bo Polacy dostrzegają wreszcie, że „elity”, które nimi rządzą, nie tylko tworzą układ, ale i hołdują knajackiemu stylowi życia. Na tym tle oferta PiS z kandydaturą prof. Glińskiego na premiera musiała trafić do przekonania wielu Polakom. Mimo zaklęć płynących z telewizji, że to premier „wirtualny”. Ów kulturalny, powściągliwy profesor spoza polityki, nawet jeśli wirtualne, to jednak stanowi wizerunkowe spełnienie oczekiwań społecznych. Rodzaj marzenia o przyzwoitym, poważnym polityku, który budzi zaufanie i prezentuje styl odpowiedzialności za państwo, a nie troskę o udany mecz. To czytelna kontrpropozycja wobec niepoważnych chłopców haratających w gałę.

Joanna Lichocka pointuje:

Jeśli uda się nam trwale zbudować wspólnotę wolnych Polaków, może też zdołamy rozpocząć na poważnie projekt odejścia od postkomunizmu. Oznaczać to będzie nie tylko upadek Donalda Tuska. Jesteśmy w stanie – choć niekoniecznie natychmiast, może w ciągu roku czy dwóch, ale jest to ciągle możliwe – dokończyć rewolucję Solidarności. Przebudować Polskę tak, jak sobie ją w sierpniu 1980 r. Polacy obmyślali. Marzenia? Nasza najnowsza historia pokazuje, że one się spełniają. Warto marzyć.

Joanna Lichocka, wicenaczelna GPC w analizie zamieszczonej na portalu niezalezna.pl dowodzi, że na obecny sukces opozycji uparcie pracuje władza:

Popłoch. Tak chyba można określić stan, w jakim znalazła się strona rządowa. Pierwszy poważny sondaż – TNS Polska – pokazujący zdecydowaną przewagę Prawa i Sprawiedliwości nad Platformą Obywatelską mówi, że przestrach i zagubienie PO jest w pełni uzasadnione.

Pozostało 91% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości