Wszyscy pamiętamy słowa Jacquesa Chiraca, kiedy skrytykował Polskę za opowiedzenie się za interwencją w Iraku, mówiąc, że straciliśmy okazję, aby siedzieć cicho. Dziś te same słowa - tyle że adresowane do premiera Tuska i dotyczące jego wypowiedzi o interwencji w Syrii - kieruje Paweł Wroński z "Gazety Wyborczej". A jako że rzadko się coś podobnego zdarza, wypada słuchać:
Tak jak Polska gorliwie wysyłała wojska do Iraku, tak teraz premier Donald Tusk gorliwie deklaruje, że nasz kraj nie weźmie w żadnej formie udziału w operacji militarnej w Syrii. Dawna polityka ekspedycyjna świadczyła ponoć o niedojrzałości polskiej polityki zagranicznej. Nie wiem, czy deklaracje premiera świadczą o tym, że dojrzała.
- pisze Wroński i tłumaczy:
Środowa konferencja przy schodach w Sejmie nie jest najlepszym sposobem powiadomienia polskiego społeczeństwa o tym, że polscy żołnierze nie pojadą do Syrii. Donald Tusk wystąpił w roli gołąbka pokoju, zanim jeszcze o interwencji zdecydował prezydent USA Barack Obama i zanim stanowisko wyraziło NATO. Przypominało to występ jednego ze skrzypków, który koniecznie chce zagrać, choć orkiestra jeszcze stroi instrumenty.
Wroński przypomina, że sprawa Syrii nie jest bez znaczenia dla bezpieczeństwa NATO