Pana też oskarżano, że ustanawiając podatek liniowy dla przedsiębiorców, był pan bardziej liberalny niż lewicowy.
Nowoczesna lewica nie może być tylko specjalistką od dzielenia, ale także od wytwarzania i tworzenia warunków dla wzrostu gospodarczego. Ale Palikot chce wprowadzić dodatkowe obciążenia dla ludzi biednych, chroni zaś bogatych przed wyższymi podatkami. Był np. przeciwny wprowadzeniu trzeciej stawki podatkowej. Lewica tak się nie zachowuje.
Ale dopuszcza pan wspólne rządy z PO, a to też jest partia liberalna.
Nie wiem, czy będziemy rządzić z PO. Nie wiadomo, czy ta partia się utrzyma na scenie politycznej, w jakiej będzie kondycji. Czy nadal będzie silna, czy ulegnie częściowej destrukcji. Ale jedno jest pewne: zanim wejdziemy z kimkolwiek w koalicję, najpierw usiądziemy do rozmów w sprawie umowy koalicyjnej. Jeżeli jej przyjęcie i podpisanie będzie możliwe, to koalicja powstanie, a jeżeli różnice będą nie do przezwyciężenia, to koalicja nie powstanie.
Nawet w imię zagrodzenia PiS drogi do władzy nie ustąpicie z postulatów programowych?
Nie. Rządzić będą ci, którzy zdołają się dogadać. A jeżeli PiS wygra wybory, to powinno otrzymać misję utworzenia rządu. Nasi koledzy z SPD, którzy prawdopodobnie utworzą rząd z chadecją, dzień po dniu dyskutują o programie przyszłego gabinetu. Zajmuje im to sporo czasu, ale uważają, że to jest podstawa dobrego rządzenia. I my wychodzimy z tego samego założenia.
To może jesteście w stanie usiąść do negocjacji również z PiS, gdybyście dostali taką propozycję?
Nie. Bo po pierwsze, musielibyśmy uznać, że pod Smoleńskiem doszło do zamachu na prezydenta. PiS jest przekonane, iż najlepszy polski prezydent, jaki kiedykolwiek był, został zamordowany w wyniku spisku polsko-rosyjskiego. To jest teza, której my nigdy nie przyjmiemy i będziemy z nią walczyć. Po drugie, musielibyśmy przyjąć założenia IV RP. Po trzecie, musielibyśmy zapomnieć o grobie Barbary Blidy. Z tych trzech powodów wspólne rządy z PiS są niemożliwe.
Leszek Miller jest przewodniczącym SLD. W latach 1989–1990 był członkiem Biura Politycznego KC PZPR. W latach 1993–1997 sprawował kolejno funkcje: ministra pracy i polityki socjalnej, szefa Urzędu Rady Ministrów, ministra spraw wewnętrznych i administracji. W latach 2001–2004 był premierem