Bieda i bezdomność to zjawiska tak stare, jak cywilizacja. Z bezdomnością mierzyły się wszystkie państwa i systemy świata - bez większych sukcesów. Jednak to, co nie udało się wszystkim innym, udać się może naszej Warszawie. Oto bowiem warszawscy urzędnicy opracowali bardzo innowacyjny - i bardzo przygnębiający - sposób na walkę z bezdomnością: walkę z bezdomnymi za pomocą urzędniczej machiny. Pisze o tym siostra Małgorzata Chmielewska na swoim blogu.
Władza warszawska pragnie zlikwidować tych wstrętnych bezdomnych, no może nie całkiem, bo z czego by żyli urzędnicy i badacze bezdomności, tylko tak trochę. Więc wymyśliła, żeby organizacje przyjmowały do swoich schronisk bezdomnych tylko ze skierowaniem. Od władzy, rzecz jasna.
- pisze założycielka wspólnoty "Chleb Życia". Jak to ma pomysł wyglądać w praktyce?
Wyobraźcie sobie kochani: do naszego schroniska przyczołguje się wieczorem zmarznięta, bezdomna kobieta, chora psychicznie. A ja otwieram drzwi i pytam: skierowanie pani ma? Nie, to sorry, ale proszę najpierw pójść po skierowanie do pomocy społecznej. A gdzie będę spała? Sorry, znowu, ale co mnie to obchodzi? Bez skierowania pani tu nie ma wstępu.
A tam: dowód proszę, pesel....Nie ma pani, cóż, trzeba najpierw wyrobić dowód. O ile oczywiście bezdomna w ogóle uda się do stosownego urzędu i potrafi powiedzieć jak się nazywa. A jak wyrobić dowód, jeśli nie ma się gdzie mieszkać, wymyć i pieniędzy. I nie potrafi wypełnić rubryk?