Przez pornografię i przemoc do serc wyborców

Duński parlament namawia do głosowania w wyborach do Parlamentu Europejskiego kreskówką

Publikacja: 13.05.2014 15:14

Mimo że świat brutalnej, nagiej polityki puka od wschodu do naszych drzwi, my w Europie trwamy i chcemy nadal trwać w beztroskiej postpolityce: gdzie konkretne problemy, rozwiązania i idee przestają przestają mieć znaczenie. Od programu, od dziwnie brzmiących słów takich jak "suwerenność", "bezpieczeństwo" czy choćby "dług publiczny" ważniejsze są teraz wizerunek, "narracja", "obciach" i ,cóż,  "jaja". Widać to szczególnie dobrze w najbardziej pospolitycznych - bo odległych i nie wzbudzających czysto politycznych emocji - wyborach, wyborach do Parlamentu Europejskiego. Aby zmobilizować elektorat do wzięcia udziału w takich wyborach potrzebne są więc tu radykalne środki: takie jak "jajcarskie" reklamy wyborcze, happeningi, czy akcje społeczne przedstawiające wzięcie udziału w głosowaniu jako epokowy, cywilizacyjny wybór. A co jeśli nawet to nie zadziała na znudzone polityką społeczeństwo?

Wtedy trzeba pójść na całość, porzucić wszelką przyzwoitość i dać ludziom to, co naprawdę lubią: seks, krew, superbohaterów i skandal. Do takich wniosków doszedł najwyraźniej duński parlament, który by zachęcić ludzi do udziału w wyborach do PE, stworzył pełną seksu i przemocy kreskówkę.

Jej bohaterem jest Voteman - heros, który zmusza ludzi do głosowania poprzez dekapitację (?), kopniaki i inne krwawe akty przemocy. Do tego sypia z sześcioma kobietami na raz (co jest odpowiednio pokazane w filmie), i używa delfinów jako nart wodnych. Swoją zemstę na niegłosujących egzekwuje dlatego, że pewnego razu zapomniał zagłosować, przez co stracił możliwość wpływu na takie problemy jak "regulacje klimatyczne, dopłaty dla rolników i dozwoloną ilość cynamonu w cynamonowych bułkach".

Zostaliści uprzedzeni. Klikacie "play" na własną odpowiedzialność.

 

 

PS Wygląda na to, że powyższy film okazał się krokiem za daleko nawet dla duńskiego parlamentu, który po protestach oburzonych ludzi porzucił kampanie, którą sam sfinansował.

Mimo że świat brutalnej, nagiej polityki puka od wschodu do naszych drzwi, my w Europie trwamy i chcemy nadal trwać w beztroskiej postpolityce: gdzie konkretne problemy, rozwiązania i idee przestają przestają mieć znaczenie. Od programu, od dziwnie brzmiących słów takich jak "suwerenność", "bezpieczeństwo" czy choćby "dług publiczny" ważniejsze są teraz wizerunek, "narracja", "obciach" i ,cóż,  "jaja". Widać to szczególnie dobrze w najbardziej pospolitycznych - bo odległych i nie wzbudzających czysto politycznych emocji - wyborach, wyborach do Parlamentu Europejskiego. Aby zmobilizować elektorat do wzięcia udziału w takich wyborach potrzebne są więc tu radykalne środki: takie jak "jajcarskie" reklamy wyborcze, happeningi, czy akcje społeczne przedstawiające wzięcie udziału w głosowaniu jako epokowy, cywilizacyjny wybór. A co jeśli nawet to nie zadziała na znudzone polityką społeczeństwo?

Publicystyka
Europa z Trumpem przeciw Putinowi
Publicystyka
Estera Flieger: Dlaczego rezygnujemy z własnej opowieści o II wojnie światowej?
Publicystyka
Ks. Robert Nęcek: A może papież z Holandii?
Publicystyka
Frekwencyjna ściema. Młotkowanie niegłosujących ma charakter klasistowski
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Mieszkanie Nawrockiego, czyli zemsta sztabowców