Nazwisko i pieniądze w wyborach nie wystarczą

Wybory europejskie pozwoliły zweryfikować zapowiedzi polityków. Już wiemy, że ani znane nazwisko, ani pieniądze na kampanię nie zastępują partyjnego szyldu i pracy w terenie.

Publikacja: 28.05.2014 20:05

Paweł Majewski

Paweł Majewski

Foto: Fotorzepa

Samym pajacowaniem w mediach nie zrobi się wyniku – mówi polityk Solidarnej Polski o partyjnym koledze Jacku Kurskim.

Człowiek, który w eurowyborach 2004 r. pomógł Lidze Polskich Rodzin przeskoczyć Prawo i Sprawiedliwość, a rok później brał udział w zwycięskiej kampanii tej drugiej partii, zanotował kompromitujący wynik w Warszawie. Poparły go 9104 osoby. Lepiej wypadł nie tylko lokalny rywal z Ruchu Narodowego Krzysztof Bosak, ale nawet dwójka na liście innej partii, na którą niewielu stawiało. Jacek Wilk z Nowej Prawicy zdobył 17 443 głosy.

Tyle że Wilk rzadko pojawiał się w ogólnopolskich mediach, Kurski zaś z nich nie wychodził. Miał też bardzo bogatą kampanię outdoorową. Jak mówi nam anonimowo jeden z przedstawicieli branży, mogła ona kosztować kilkaset tysięcy złotych. Z samym Kurskim nie udało nam się skontaktować. Nie odbiera telefonu, nie odpowiada na esemesy.

– Jest podłamany – mówi nam jeden z liderów partii Zbigniewa Ziobry. – Wie, że dał plamę. Kurski rozczarował partyjnych kolegów, bo opierali swoje nadzieje na przekroczenie progu na dobrym wyniku trzech liderów w największych okręgach. Wszyscy musieli zdobyć około 200 tys. głosów, by reszta listy zapracowała na przekroczenie progu. Podział  zadań nastąpił dwa lata temu.  Na ostatniej prostej na Śląsku Tadeusza Cymańskiego wyprzedził na liście bokser Tomasz Adamek.

Ale żadne z tych nazwisk sukcesu nie zapewniło. We dwóch ledwo przekroczyli 20 tys. głosów. Tylko Ziobro uzyskał w Krakowie przyzwoity wynik, choć 60 763 głosy to i tak mniej, niż ziobryści planowali w tym okręgu.

Z polityków partii, które znalazły się pod progiem, podobne poparcie zyskał tylko szef Polski Razem Jarosław Gowin – miał 40 699 głosów. Jednak liderzy w innych okręgach mu nie pomogli. Marek Migalski ?ze Śląska prowadził bardzo intensywną kampanię w internecie. Kilka jego spotów stało się medialnym tematem dnia, a on sam pokazywał badania popularności, z których wynikało, że w regionie ustępuje tylko Jerzemu Buzkowi i Kazimierzowi Kutzowi. Zweryfikowały to wybory. Dostał 14 163 głosy.

Bolesław Piecha z PiS, który w rankingach przedstawianych przez Migalskiego był daleko, miał (również dzięki liście, z której startował) 118 964 głosy. Pięć lat temu Migalski jako lider list PiS przekonał 112 881 wyborców.

– Indywidualnie ciągnąłem listę, ale nie dałem rady, bo  ten pociąg miał zaciągnięte hamulce – przekonuje Migalski. I odwołuje się do przykładu Kutza, który miał być lokomotywą Europy Plus Twój Ruch.

Faktycznie – kiedy okazało się, że były senator PO wesprze koalicję pod wodzą Janusza Palikota i Aleksandra Kwaśniewskiego, pojawiły się głosy, że będzie rywalizował ze śląskim liderem PO Jerzym Buzkiem. Jednak byłego premiera poparło 254 319 osób, a znanego reżysera tylko 20 426.

Zawiódł nie on jeden. Nieco mniej głosów dostał w Wielkopolsce Marek Siwiec, a Ryszard Kalisz, który w rankingach zaufania do polityków uzyskuje czasem drugi wynik po prezydencie Bronisławie Komorowskim, przekonał tylko 33 471 osób.

Czego zabrakło politykom o znanych nazwiskach? Czy Migalski mniej pracował w terenie niż Piecha? Z pewnością Kurski nie miał mniej billboardów niż najlepszy na listach PiS prof. Zdzisław Krasnodębski. Kalisz gościł w telewizji znacznie częściej niż najlepsza w Warszawie Danuta Hübner z PO.

Sondaże indywidualnego poparcia zwiodły już wiele partii. Gwiazdy zapominają, że dla wyborców liczą się partyjne szyldy, a w dużych ugrupowaniach stoją za nimi całe machiny. To dlatego PiS i PO zebrały 2/3 wszystkich głosów.

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości