Dąbrowska: Premier: lepiej późno niż później?

Między władzą a opozycją rozpoczyna się proces o ustalenie ojcostwa. Bo, jak wiadomo, wielu ojców ma tylko sukces. Rosnący pandemiczny strach jest sierotą.

Publikacja: 12.10.2020 21:00

Dąbrowska: Premier: lepiej późno niż później?

Foto: AFP

Premier Mateusz Morawiecki zaprosił opozycję do dyskusji o tym, jak poradzić sobie z pandemią koronawirusa. Już! Prawie siedem miesięcy od wybuchu pandemii. W dodatku zaapelował też, by w sprawie zagrożenia wszyscy stali się „jedną drużyną". Czy naprawdę musiało dojść do takiego wzrostu zakażeń, by szef rządu przyznał się, że nie wie wszystkiego, a jego rząd nie jest omnipotentny?

Opozycja natychmiast podniosła lament, że chodzi o to, by ją uwikłać we wszystkie błędy popełnione przez władzę. Lament słuszny, ale bezproduktywny. Bo oczywiste jest, że premierowi chodzi o podzielenie się odpowiedzialnością za ciężką i niebezpieczną sytuację w kraju. Ale opozycja wyjścia nie ma i musi w telekonferencji uczestniczyć. Bo będąc w polityce, z odpowiedzialnością trzeba się liczyć, także za nie swoje błędy.

Czytaj także:

Pandemia kręci polityką

Odium za to, że państwo słabo sobie radzi, a rząd stracił czas na wewnętrzne kryzysy, ubrudzi wszystkich polityków – jednych mniej, a drugich bardziej. I na to liczy PiS. Co w tej sytuacji może zrobić opozycja? Przede wszystkim, jeżeli została zawołana na pomoc, musi wywalczyć realne instrumenty wpływu na sytuację. A więc pełną jawność wszelkich debat na temat koronawirusowej strategii i przeniesienie ich do Sejmu. To jest właściwe miejsce do toczenia w pełnym politycznym składzie rozmowy o strategii. Ale do tej pory rząd odmawiał nawet przedstawienia w parlamencie informacji na temat pandemii.

To jest jednak żądanie dla PiS bardzo trudne. Jeśli bowiem dyskusja miałaby czemuś posłużyć, musi być prawdziwa, czyli taka, w której dochodzi do zbliżenia stanowisk i wypracowania rozwiązań, a nie przegłosowania innych pięcioma głosami parlamentarnej większości. A od tego PiS odwykło.

Taka dyskusja to także wyzwanie dla opozycji – i tej z Koalicji Obywatelskiej, i z PSL, i z Lewicy. Konfederacja jako organizacja negacjonistów ma sytuację najłatwiejszą – musi po prostu znów oświadczyć, że epidemii nie ma, i zejść z mównicy.

Wyzwaniem jest przyjęcie wspólnej taktyki w tej covidowej rozgrywce. Trzeba mieć pomysły na finansowanie, leczenie, pomoc dla chorych, pomoc dla zwalnianych pracowników, dla bankrutujących przedsiębiorców. Podstawy do złożenia propozycji są – ustawy o kolejnych tarczach zostały przecież uchwalone. Jeśli opozycja ocenia je źle, może się z wdziękiem od nich odbić i zaprezentować lepsze. Przede wszystkim powinna jednak ustalić wspólny plan minimum, który byłby warunkiem współpracy z rządem. Uzgodnienie kilku najważniejszych punktów na pewno jest możliwe. W tym celu trzeba rozszerzyć repertuar ogranych przebojów z listy anty-PiS, poszukać nowych rozwiązań i przyjrzeć się tym, które działają w innych krajach.

PiS wie, że następne miesiące zadecydują o tym, czy utrzyma władzę, czy odejdzie w niesławie jako partia, która zawiodła ludzi i jest odpowiedzialna za utratę zdrowia i życia przez tak wielu Polaków.

Istnieje pokusa dla opozycji, by ten moment wykorzystać w myśl zasady „im gorzej, tym lepiej". Ale cena zwycięstwa w tej grze w „golono-strzyżono" jest zbyt wysoka.

Premier Mateusz Morawiecki zaprosił opozycję do dyskusji o tym, jak poradzić sobie z pandemią koronawirusa. Już! Prawie siedem miesięcy od wybuchu pandemii. W dodatku zaapelował też, by w sprawie zagrożenia wszyscy stali się „jedną drużyną". Czy naprawdę musiało dojść do takiego wzrostu zakażeń, by szef rządu przyznał się, że nie wie wszystkiego, a jego rząd nie jest omnipotentny?

Opozycja natychmiast podniosła lament, że chodzi o to, by ją uwikłać we wszystkie błędy popełnione przez władzę. Lament słuszny, ale bezproduktywny. Bo oczywiste jest, że premierowi chodzi o podzielenie się odpowiedzialnością za ciężką i niebezpieczną sytuację w kraju. Ale opozycja wyjścia nie ma i musi w telekonferencji uczestniczyć. Bo będąc w polityce, z odpowiedzialnością trzeba się liczyć, także za nie swoje błędy.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Annalena Baerbock: Odważna odpowiedzialność za wspólną Europę
Publicystyka
Janusz Lewandowski: Mój własny bilans 20-lecia
Publicystyka
Artur Bartkiewicz: Wybory do Parlamentu Europejskiego. Dlaczego tym razem Lewicy miałoby się udać?
Publicystyka
Roman Kuźniar: Czy rząd da się wpuścić w atomowe maliny?
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?