Jeszcze nie tak dawno większość Polek i Polaków popierała udział naszych żołnierzy w misjach wojennych w Iraku czy w Afganistanie, a obecnie nie wyobraża sobie wysłania ich na misję pokojową w Ukrainie. Nie mieliśmy zatem nic przeciwko ginięciu „naszych chłopców” w nie swoich wojnach na końcu świata, ale panicznie boimy się, by żaden z nich nie stracił życia w dziele utrzymania pokoju tuż za naszą granicą. Zaiste, schizofreniczna to sytuacja.
Większość życia żołnierze spędzają na społecznie bezużytecznej egzystencji. Ale gdy trzeba, ryzykują życiem
W czasie ostatniej kampanii wyborczej wszyscy kandydaci prześcigali się w zapewnieniach, że jeśli zostaną prezydentami, to na pewno nie poślą polskich żołnierzy do Ukrainy, by tam, już po skończonej wojnie, a przynajmniej wypracowanym rozejmie, strzegli wyznaczonej linii oddzielającej armie rosyjską i ukraińską. Zdecydowana większość wyborców popierała to stanowisko. Wypada zatem zapytać, dlaczego niby polski żołnierz nie miałby ryzykować życia na tej misji?
Czytaj więcej
Gdy za wschodnią granicą trwa wojna, a Białoruś prowadzi wobec Polski agresywne działania, temat...
Większość swojego życia wojskowi spędzają na społecznie bezużytecznej egzystencji. Są opłacani przez państwo za działania nieprzynoszące żadnych realnych korzyści obywatelom opłacającym ich pensje, umundurowanie, posiłki, zakwaterowanie itp. Czas spędzają na szkoleniach, musztrach, ćwiczeniach fizycznych, manewrach na poligonie. O ile kasjerka, murarz, lekarka, nauczyciel, elektryk, urzędniczka czy śmieciarz codziennie świadczą na rzecz innych jakieś pożyteczne usługi, o tyle żołnierze prowadzą – z tego punktu widzenia – całkowicie próżniacze życie, nieprzynoszące żadnych korzyści społeczeństwu. Od czasu do czasu używa się ich przy okazji powodzi i tyle. W dodatku przechodzą na emeryturę wcześniej niż większość z nas.
Jednak wszystko to w zamian za to właśnie, że gdy zajdzie potrzeba, będą pierwszymi, którzy muszą zaryzykować życie. Jeśli państwo uzna, że muszą podjąć działania, w wyniku których mogą zginąć, nie mają prawa odmówić. Podobnie jak w przypadku policjantów i strażaków, którzy cieszą się podobnymi przywilejami, ale w zamian za to częściej narażają swoje zdrowie, a nawet życie dla dobra współobywateli. Właśnie za to im płacimy i dokładnie to jest istotą ich służby. Jakże dziwnie brzmiałyby głosy, że nie wolno posłać strażaków do jakiegoś pożaru czy policjantów do groźnej interwencji, bo mogą tam narazić się na niebezpieczeństwo utraty życia. Jednak w przypadku udziału naszych żołnierzy w misji w Ukrainie właśnie ten argument jest podnoszony. Przedziwna niekonsekwencja.