Długa kampania wyborcza, w środku której jesteśmy, już teraz uchodzi za najostrzejszą i najbardziej brutalną od przywrócenia w Polsce demokratycznego ustroju w 1989 roku. Nasz głos, dwójki akademików z Uniwersytetu Warszawskiego, których sympatie polityczne lokują się dziś wyraźnie i rozpoznawalnie po różnych stronach polsko-polskiego sporu, jest zaproszeniem dla wszystkich obywateli, a także klasy politycznej, by zatrzymać się na chwilę i zadać sobie pytanie, co będzie po wyborach. I aby zastanowić się nad tym, jak widzimy swoją przyszłość w perspektywie dłuższej niż jedna czy dwie kadencje parlamentu.
Przede wszystkim jednak jest on propozycją zakończenia zaraz po tych wyborach wojny polsko-polskiej, w imię długofalowego dobra całego narodu oraz strategicznego interesu państwa polskiego. Piszemy ten tekst, korzystając z szansy, jaką daje nam obecny moment kampanii, gdzie żadna ze stron nie może być pewna wygranej. A skoro tak jest i nie wiemy, czy 16 października będziemy triumfować, czy też lizać rany, to być może istnieje przestrzeń na inny rodzaj dyskusji o Polsce i jej potencjale na arenie międzynarodowej.
Widmo upadku
Naszym zdaniem dzisiejsza sytuacja przypomina w kilku aspektach kondycję I Rzeczpospolitej u jej schyłku. Ówczesne uwarunkowania geopolityczne stawały się coraz bardziej niekorzystne, nasilały się zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa, tymczasem polskie elity polityczne pogrążone były w wewnętrznych sporach. Sąsiednie mocarstwa wykorzystywały występującą wtedy ostrą polaryzację do swoich celów. Skłócenie Polaków było im na rękę. W 1795 roku skończyło się to dla naszych przodków tragicznie.
Czytaj więcej
Trzeba podzielić Polskę na pół wzdłuż Wisły, tak jak było kiedyś NRD i RFN. Wiem, że to niemożliwe i że to szalony pomysł. Ale musimy coś wymyślić, bo pozostawanie w jednym państwie ludzi, którzy nie znoszą się wzajemnie, będzie prowadzić do tragedii - mówi Marek Migalski, politolog.
W naszej opinii współczesne elity polityczne nie wyciągają z tych wydarzeń wniosków, jakie w oczywisty sposób się nasuwają. Podobnie jak wówczas charakteryzuje nas zanik myśli i działania strategicznego,długofalowego i znajdującego poparcie ponad podziałami. Niemal wszystkie nasze siły intelektualne, finansowe i medialne skoncentrowane są na doraźnej grze wyborczej. Przez to tracimy z oczu wspólne cele. Polaryzacja polityczna w sytuacji, gdy obie strony są bardzo silne, wywołuje jeden główny efekt – słabość polskiego państwa.