Witold Waszczykowski: Nie ma żadnej monstrualnej afery wizowej. MSZ ma liczne sukcesy

Czasy beztroskiego płynięcia w głównym nurcie i niebrania odpowiedzialności za państwo, czasy wyłącznie oczekiwania na dyrektywy z Berlina czy Brukseli nie wrócą – były szef MSZ Witold Waszczykowski odpowiada prof. Romanowi Kuźniarowi.

Publikacja: 20.09.2023 14:11

W kontrze do byłej ekipy od ośmiu lat dyplomacja odnotowuje wiele sukcesów – twierdzi Witold Waszczy

W kontrze do byłej ekipy od ośmiu lat dyplomacja odnotowuje wiele sukcesów – twierdzi Witold Waszczykowski

Foto: AdobeStock

W poniedziałek w „Rzeczpospolitej” ukazał się kolejny artykuł prof. Romana Kuźniara atakujący rządzących pt. „Megaafera ze sprzedawaniem wiz to nie wypadek przy pracy. Winny jest system PiS”. Używając słownictwa z niesławnego tygodnika nihilistycznego, Kuźniar popełnił paszkwil na temat działania Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Czytaj więcej

Roman Kuźniar: Megaafera ze sprzedawaniem wiz to nie wypadek przy pracy. Winny jest system PiS

Pretekstem ataku jest oczywiście ujawnienie w resorcie kilkuset przypadków niewłaściwego wydawania wiz wjazdowych do Polski. Ten problem stał się dogodną w kampanii wyborczej pożywką do snucia narracji o olbrzymiej korupcji i międzynarodowym skandalu. Kuźniar powtarza nieprawdziwą tezę o megaaferze. Zachowuje się jak aktywista polityczny opozycji, a nie uniwersytecki profesor. Język inwektyw, kłamliwe tezy, brak argumentów merytorycznych oraz brak odniesienia się do faktów i dat raczej zniechęca do polemiki z tak trywialnym tekstem. Jednak pokuszę się o skorygowanie kilku zarzutów Kuźniara.

Pseudopolitologiczna narracja prof. Romana Kuźniara

Nie mamy do czynienia z monstrualną aferą. W kilku konsulatach i w ich otoczeniu wykryto nieprawidłowości w procedurze wydawania wiz. Nie jest prawdą, że polskie wizy były wypisywane gdzieś na afrykańskich straganach. W kilku przypadkach są podejrzenia o praktyki korupcyjne. To nie dziennikarze wykryli te problemy. Od wielu miesięcy toczą się w tych sprawach kontrole i śledztwa. Winnych zawieszono, zwolniono lub odwołano z ważnych funkcji. W skrajnych przypadkach podejrzanych zatrzymano. Podjęto decyzje o dalszych kontrolach i zmianach w procedurze przyznawania wiz. Do MSZ można mieć pretensję, że nie wyjaśniał zarzutów medialnych natychmiast. Proces wydawania wiz jest zapisany elektronicznie i można było w ciągu godzin ujawniać statystyki i dane omawianych w mediach konsulatów. Tymczasem pozwolono opozycji i ich mediom sprzedać fałszywą narrację całemu światu.

Kuźniar konstruuje następnie pseudopolitologiczną narrację o istnieniu „systemu autorytarno-kratokratycznego” kierowanego przez kacyków lub marionetki. Ma to rzekomo być klientelizm, pozwolenie na „kręcenie lodów” w zamian za wierność szefom. Dyplomacja zaś, „część folwarku”, ma jedynie zaspokajać interesy władzy. Przypomnę zatem, że interesy państwa definiuje rząd wyłoniony po demokratycznych wyborach i ten rząd, w tym MSZ, realizuje program polityczny partii, która wygrała wybory. Według takiego mechanizmu działają wszystkie państwa demokratyczne. Nigdzie MSZ nie tworzy autonomicznego programu. Realizuje program partyjno-rządowy. Dopasowuje tylko stosowne instrumenty. Osobisty charakter temu może nadać osoba ministra i kierownictwa resortu.

Liczne sukcesy dyplomacji za rządów PiS

Profesor szydzi następnie z pracy gnijącego MSZ, „stajni Augiasza” i „atrofii polityki zagranicznej”. Trudno poważnie polemizować z doradcą ekipy, której prezydent był ikoną gaf i żartów, premier notorycznie mijał się z prawdą w sprawie podatków czy wieku emerytalnego, a minister spraw zagranicznych był championem wulgarności i arogancji. W kontrze do byłej ekipy od ośmiu lat dyplomacja odnotowuje wiele sukcesów. W 2015 roku władze państwa postawiły dyplomacji zadanie podniesienia stanu bezpieczeństwa kraju. Miała to być realizacja programu zaprezentowanego na konwencji PiS w Katowicach.

Zadania dla MSZ były zbudowane też na politycznych koncepcjach śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Należało dążyć do uzyskania podmiotowej pozycji w Europie. Oznaczało to odbudowę współpracy regionalnej od Grupy Wyszehradzkiej po Trójmorze. Zbudowanie nowych form współpracy jak trilog Polska–Rumunia–Turcja, najsilniejszych państw wschodniej flanki NATO. Umocnienie pozycji w NATO i wzmocnienie współpracy ze Stanami Zjednoczonymi.

Udało się też przywrócić do życia cztery ambasady i cztery konsulaty z ponad 20 zamkniętych przez zwierzchników Kuźniara

Wysiłki polskiej dyplomacji miały doprowadzić m.in. do obecności wojskowej naszych sojuszników w Polsce. I się powiodły. W latach 2016 i 2017 Amerykanie wrócili do budowy stałej bazy antyrakietowej. Rozmieścili następnie dywizję wojskową w Polsce. W następnych latach obecność amerykańska stale się zwiększała. Bezpieczeństwo Polski było wzmacniane dalej przez powiększanie się amerykańskiej obecności wojskowej, modernizację polskiej armii przez zakupy nowoczesnego uzbrojenia. Nasze bezpieczeństwo wzrosło następnie przez zawarcie korzystnych kontraktów gazowych oraz poparcie Waszyngtonu dla inicjatywy Trójmorza. Stabilna i bezpieczna pozycja Polski została wreszcie umocniona przez decyzje NATO. Na warszawskim szczycie w 2016 roku sojusznicy zdecydowali o rozlokowaniu m.in. w Polsce wojskowych grup batalionowych.

Do bezpiecznej Polski mógł zatem przyjechać Ojciec Święty Franciszek oraz ok. 2 mln pielgrzymów z całego świata. Do bezpiecznego kraju, który nie został zalany nielegalną emigracją z Afryki. Warszawa gościła też prezydentów amerykańskich, przywódcę Chin oraz wielu innych przywódców z Europy i świata. Polska pozycja została doceniona latem 2017 roku, kiedy to 190 państw zdecydowało o powierzeniu nam miejsca w Radzie Bezpieczeństwa ONZ na lata 2018–2019. W 2022 roku zaś Polska przewodniczyła Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie.

Ważnym efektem pracy MSZ było też trwałe umocowanie w Warszawie europejskiej agencji Frontex oraz ODHIR, instytucji OBWE, monitorującej demokratyczne procesy w Europie, m.in. wybory. Działo się to w wyniku zabiegów pracowników MSZ wyjaśniających po 20 latach sprawy logistyczne, finansowe czy przywileje dyplomatyczne obu agencji. Mogliśmy te instytucje stracić na rzecz Włoch i Austrii. Udało się też przywrócić do życia cztery ambasady i cztery konsulaty z ponad 20 zamkniętych przez zwierzchników Kuźniara.

Uległość z czasów rządów PO nie powróci

Merytoryczna kadra ministerstwa systematycznie dostosowywana była do przemian i nowych wyzwań. Istotną rolę odgrywa tu Akademia Dyplomatyczna resortu, dostarczająca prawie co roku ok. 30 młodych, wykształconych dyplomatów. Większość merytorycznych pracowników to osoby w wieku od dwudziestu kilku do maksymalnie czterdziestu kilku lat. Urodzeni w końcu PRL lub już w nowej Polsce. 30- czy 40-letni dyplomaci w większości zajmują stanowiska dyrektorskie w resorcie, zachowując parytet płci. Wielu to już doświadczeni eksperci, swobodnie poruszający się w instytucjach międzynarodowych, zdolni do komunikowania się w kilku językach, Żadne PRL-owskie złogi nie miały wpływu na dyplomację od końca 2015 roku.

Podobna przemiana następowała na placówkach. W latach 2016–2017 doszło do zmiany ok. 60 (na ok. 100) szefów placówek zagranicznych. MSZ nadal wymaga dostosowywania się do międzynarodowego środowiska. Nie jest to jednak stajnia Augiasza.

Czytaj więcej

Afera wizowa. Niemcy żądają od Polski wyjaśnienia "poważnych" zarzutów

Nie wszystko jednak było sukcesem. Toczymy na przykład w naszym środowisku politycznym debatę na temat otwarcia z Białorusią. Czy Łukaszenko uległ presji Moskwy, czy nam zabrakło determinacji, aby przeciągnąć go na naszą stronę? Była to gra prowadzona w uzgodnieniu z Federicą Mogherini. Zastanawiamy się nad taktyką obrony polskich interesów w UE w kontekście grillowania nas przez instytucje europejskie. W tych i innych obszarach Polska dyplomacja była i jest niezwykle aktywna. Nie ma mowy o żadnej atrofii.

Dbanie o polskie interesy przez aktywną dyplomację budzi sprzeciwy w Brukseli i kilku stolicach europejskich. Sprzeciwia się też opozycja, która asertywność myli z potrząsaniem szabelką. Ale czasy beztroskiego płynięcia w głównym nurcie i niebrania odpowiedzialności za państwo, czasy wyłącznie oczekiwania na dyrektywy z Berlina czy Brukseli nie wrócą. Po 15 października Polska dyplomacja będzie nadal broniła naszych interesów.

Autor

Witold Waszczykowski

Europoseł PiS, historyk i dyplomata. W latach 2015–2018 był ministrem spraw zagranicznych

W poniedziałek w „Rzeczpospolitej” ukazał się kolejny artykuł prof. Romana Kuźniara atakujący rządzących pt. „Megaafera ze sprzedawaniem wiz to nie wypadek przy pracy. Winny jest system PiS”. Używając słownictwa z niesławnego tygodnika nihilistycznego, Kuźniar popełnił paszkwil na temat działania Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Pretekstem ataku jest oczywiście ujawnienie w resorcie kilkuset przypadków niewłaściwego wydawania wiz wjazdowych do Polski. Ten problem stał się dogodną w kampanii wyborczej pożywką do snucia narracji o olbrzymiej korupcji i międzynarodowym skandalu. Kuźniar powtarza nieprawdziwą tezę o megaaferze. Zachowuje się jak aktywista polityczny opozycji, a nie uniwersytecki profesor. Język inwektyw, kłamliwe tezy, brak argumentów merytorycznych oraz brak odniesienia się do faktów i dat raczej zniechęca do polemiki z tak trywialnym tekstem. Jednak pokuszę się o skorygowanie kilku zarzutów Kuźniara.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Artur Bartkiewicz: Wybory do Parlamentu Europejskiego. Dlaczego tym razem Lewicy miałoby się udać?
Publicystyka
Roman Kuźniar: Czy rząd da się wpuścić w atomowe maliny?
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł