Od z górą tygodnia trwa rok szkolny. Dzieci wiercą się w niewygodnych ławkach, nauczyciele przy tablicach uprawiają ekwilibrystykę, aby opowiedzieć o tym, w co sami nie bardzo wierzą, ale program nakazuje. Szczęśliwie podpowiada im doświadczenie pedagogiczne, że objawione właśnie mądrości szybko wywietrzeją z głów dziatwy. Nie inaczej jest przecież w całym świecie – od Kanady po archipelag Fidżi, od Ziemi Ognistej po Władywostok – chociaż różne są daty rozpoczęcia roku szkolnego i koncepcje pedagogiczne, a na czele systemu państwowej edukacji nie stoi taki oryginał jak nasz minister Czarnek i co wybitniejsi kuratorzy z pisowskiego nadania.