Demokracja demokracją, wybory wyborami, a sprawiedliwość i władza muszą być po naszej stronie – taki wniosek nasuwa się po głosowaniu w tajskim parlamencie 13 lipca i odrzuceniu kandydatury Pity Limjaroenrata na stanowisko premiera.
Dlaczego Pita Limjaroenrata nie zostanie premierem Tajlandii
Pita i jego partia Idźmy Naprzód zdecydowanie wygrała wybory 14 maja i niemal natychmiast po nich utworzyła aż ośmiopartyjną koalicję, zyskując większość – 312 na 500 głosów – w Izbie Reprezentantów. Nie zdobyła natomiast, jak można było łatwo przewidzieć, niemal żadnych zwolenników w liczącym 250 foteli Senacie, desygnowanym przez dotychczasowe władze, zdominowane przez wojsko i konserwatystów związanych z dworem królewskim.
Czytaj więcej
Wybory w Tajlandii wygrała partia popularna wśród młodzieży i miejskiej klasy średniej, która połączyła siły z mającym ogromny elektorat wiejski konkurentem. Sromotnie przegrał obóz rządzący, powiązany z królewskim dworem i armią. Nie wiadomo jednak, czy pozwoli zwycięzcom rządzić.
Co prawda dotychczasowy premier – od wojskowego zamachu w maju 2014 r. – gen. Prayuth Chan-o-cha odszedł na emeryturę, ale nie odeszły na nią siły z nim związane. Dotychczasowy establishment poczuł się zagrożony możliwością wyboru kolejnego charyzmatycznego lidera, na dodatek mającego – jak pokazały wyniki wyborów – silny mandat społeczny, szczególnie na prowincji, ale też wśród młodzieży i klasy średniej. A tym bardziej obawiano się jego programu, zawierającego m.in. postulat zmiękczenia dotychczasowych surowych przepisów o obrazę majestatu królewskiego. Teraz pod obecnym, dla wielu wręcz kontrowersyjnym królem Vajirakongkornm – Ramą X, uruchamianych dość często.
Siły dworu, arystokracji i wojska bronią status quo
Włączono więc mechanizmy już dotąd wielokrotnie sprawdzone: Państwowa Komisja Wyborcza, na dzień przed głosowaniem, chociaż miała na to czas od maja, zwróciła się do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie zarzutów korupcyjnych wobec startującego jako jedyny kandydata na premiera (rzekomo miał udziały w spółce elektronicznej należącej do ojca). Nie wiadomo, kiedy będzie orzeczenie, choć nie ma gwarancji, że przed drugim głosowaniem w obu izbach parlamentu, zaplanowanym na 19 lipca (Pita na razie nie zrezygnował i zapowiedział, że stanie do drugiej tury).