Ireneusz Krzemiński: Każdy wabi wyborców tak, jak potrafi

Czy słuszne jest, żeby opozycja wdawała się w licytację na obietnice z PiS? Są inne możliwości wyborcze.

Publikacja: 24.05.2023 03:00

Donald Tusk (na zdjęciu) unika odpowiedzi na pytania, które dotyczą ogólnych kwestii

Donald Tusk (na zdjęciu) unika odpowiedzi na pytania, które dotyczą ogólnych kwestii

Foto: Fotorzepa/ Michał Kolanko

Należę do tych obywateli, którzy niepokoją się o wynik zbliżających się wyborów. W najlepsze trwa kampania wyborcza. Zaczęło ją PiS, lecz opozycja podjęła rękawicę i swe kampanie też rozwija. Ale jak wielu innych, nie jestem przekonany, że są skuteczne i mogą na tyle zmobilizować wyborców, by PiS przegrało.

Zwłaszcza chodzi mi o kampanię Koalicji Obywatelskiej, czyli głównie Platformy Obywatelskiej. Prowadzi ją Donald Tusk, którego trzeba pochwalić za czyste, szlachetne intencje powrotu do polskiej polityki i świetny pomysł uzyskania na nowo uznania Polaków poprzez bezpośrednie spotkania. Niewątpliwie ma za sobą kilka bardzo pracowitych miesięcy. Czy jednak widać coś więcej, niż tylko kampanię Tuska? Zapewne, prowadzi ją Igor Ostachowicz, który zapewniał mu w przeszłości też niezły piar. Tusk na spotkaniach mówi o swych posłach, też spotykających się z wyborcami, ale nic o tym nie wiemy. Obawiam się, że takie nachylenie kampanii może być niewystarczające, i to nawet wtedy, gdy Rafał Trzaskowski będzie występował razem z szefem PO.

Konkretny konkret

Najwyraźniej widać też zamysł kampanijny Tuska. Poza – na ogół mądrym i wyważonym, acz dosadnym atakiem na katastrofalne rządy PiS – kampania składa się z obietnic, ale obietnic szczególnych. Tusk unika odpowiedzi na pytania, które dotyczą ogólnych kwestii: jak ma wyglądać przywracanie demokracji? Jak konkretnie zamierzają powrócić do praworządności, czego nie da się osiągnąć bez zmiany Trybunału Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego? I wreszcie: jak ma wyglądać ta odnowiona, demokratyczna i obywatelska Polska po wygranych przez opozycję wyborach? Takie pytanie zadał uczestnik spotkania z Tuskiem i nie dowiedział się nic na ten temat, ale natychmiast usłyszał o tym, że dla mieszkańców miasta już zaplanowano działania usprawniające życie wyborców.

Czytaj więcej

Waldemar Wojtasik, Marek Migalski: Kto będzie rządził, a kto recenzował

Systematycznie w miejscowościach, gdzie odbywają się wyborcze spotkania, sypią się lokalne obietnice. Najwyraźniej twórcy kampanii Tuska doszli do wniosku, że do poparcia mają skłonić obywateli liczne obietnice konkretne, ale na poziomie lokalnym. Liczy się konkret konkretny, czyli lokalny.

Brak odpowiedzi

Metoda obietnic to także metoda PiS, co prawda związana z rozdawnictwem indywidualnym bądź grupowym/terytorialnym określonych dóbr, najlepiej gotówki. To też jest konkret, jak moje kilkaset złotych więcej w wypłacie emerytury. Fakt, że jest to natychmiast zjadane przez inflację, przez różne dodatkowe opłaty – dla odbiorców tych darów się nie liczy. Z konkretami społecznymi lokalnymi nie jest tak dobrze, bo różni burmistrzowie, a nawet wójtowie i starostowie otrzymywali tekturowe wielkie czeki na niemałe pieniądze, chociaż niektóre zyskały pokrycie. Niemniej jednak gest się liczy i też jest konkretny.

Jakie są szanse na powrót w Polsce do praworządności? Polacy czekają na konkrety

Jeżeli projektanci kampanii Tuska postanowili użyć metody „liczy się konkret” – w końcu 500+ to konkret jak najbardziej – to chyba nie domyśleli koncepcji do końca. Próba zmiany obietnicy 500+ na 800+ od stycznia przyszłego roku na natychmiast realizowalną jest próbą odbicia piłeczki pisowskiej, którą można zapisać na plus. W innych obietnicach, jak np. mieszkaniowych, Tusk zastosował metodę przelicytowania przeciwnika i zaproponował 0 proc. zamiast 2 proc. kredytu. Czy jednak jest to słuszne, by wdawać się w licytowanie się obietnicami z PiS? Możliwości bezprawnego działania PiS są niemal nieograniczone. PiS może obiecać wszystko, czego nie może i nie powinien robić rozsądny i myślący o interesach społecznych polityk opozycji. Być może stąd pomysł na obietnice lokalne, często osiągalne łatwiej i mniej jednoznacznie obciążające budżet państwa. A przy tym – możliwość uzyskania potężnych pieniędzy europejskich do wydania w krótszym czasie zapewne je uwiarygadnia.

By jednak je uzyskać, jako obywatel podobny cytowanemu panu ze spotkania chciałbym wiedzieć, jakie są szanse na powrót praworządności? Jakie zgodne z Konstytucją RP kroki można podjąć, by przywrócić godność urzędów, takich jak TK czy SN? I zasadnicze pytanie: jak ma wyglądać przywracanie konstytucyjnych rządów? Na to pytanie nie można odpowiedzieć obietnicami lokalnymi. Nie można tego zrobić za pomocą czysto gospodarczych czy tym bardziej finansowych obietnic. Założenie obietnic kontynuuje pisowskie finansowe przekupywanie wyborców. Okazało się to siłą, ale siła finansowa od początku wsparta była niefinansowym, ale narodowo-katolickim kontekstem, bez którego tak bardzo „kasa” by nie zadziałała.

Wizja jest ważna

Obywatele zdemoralizowani przez PiS i cyniczni (przypominam raport Przemysława Sadury i Sławomira Sierakowskiego) przyjmą kolejne datki, ale wcale nie jest pewne, że zachowają się lojalnie wobec darczyńcy. W Polsce panuje ożywiany konflikt społeczny, ale zarazem mamy zastój – zastój rozwoju, zastój społeczny i kulturalny, nieustanną szarpaninę wielu milionów ludzi z coraz bardziej nieprzyjemnym i źle działającym systemem.

I tutaj wizja – to jest właśnie coś, czego nie cierpi Donald Tusk – wydaje się czymś ważnym i co może porywać, co może rozbijać tę niby niezłą, ale też i wcale nie dobrą sytuację, która może stęchłą atmosferę obrzydliwych pod wieloma względami rządów PiS rozegnać, wpuszczając światło i świeże powietrze nowych możliwości i odnawiając poczucie własnej wartości ludzi: jako jednostek i jako społeczeństwa czy nawet narodu.

Fakt, że tak zaskakująco duży odsetek najmłodszych i młodych Polaków niespodziewanie deklaruje poparcie dla Konfederacji, która jako jedyna podnosi wagę indywidualnej inicjatywy, indywidualnej aktywności, podejmowania wyzwań życia na własny rachunek i z własnym pomysłem, powinien być znaczący dla polityków opozycji. Owszem, wiemy, że za tym kryje się raczej przeczący całemu systemowi wartości młodego pokolenia Polaków obraz państwa narodowego, nierozerwalnie związanego z religią i Kościołem. Ale to złudzenie młodych, manifestujące potrzebę tego, co właśnie dostają od chytrej twarzy wyborczej Konfederacji, tym bardziej powinno uczulić polityków, na czele z Donaldem Tuskiem, na ogólniejsze hasła i ogólniejsze wizje, które przekroczą nawet moje 700 złotych dodane do emerytury...

Profesor Mirosława Marody w niedawno popularyzowanej przez media rozmowie powiedziała o ogólnym załamaniu się przekonań moralnych i wiary w regulatywne działanie norm moralnych w życiu publicznym. Bynajmniej nie chodzi tylko o Polskę, ale o Polskę jak najbardziej. W tej sytuacji wizja świata, która przywraca poczucie moralnego ładu, działania podstawowych zasad prawdomówności i uczciwości, może się okazać równie atrakcyjna, jak kolejna „kasa” w portfelu. Bo rośnie też świadomość, że za to trzeba będzie pewnie w przyszłości zapłacić.

O autorze

Ireneusz Krzemiński

Autor jest socjologiem, profesorem nauk humanistycznych na Uniwersytecie Warszawskim


Należę do tych obywateli, którzy niepokoją się o wynik zbliżających się wyborów. W najlepsze trwa kampania wyborcza. Zaczęło ją PiS, lecz opozycja podjęła rękawicę i swe kampanie też rozwija. Ale jak wielu innych, nie jestem przekonany, że są skuteczne i mogą na tyle zmobilizować wyborców, by PiS przegrało.

Zwłaszcza chodzi mi o kampanię Koalicji Obywatelskiej, czyli głównie Platformy Obywatelskiej. Prowadzi ją Donald Tusk, którego trzeba pochwalić za czyste, szlachetne intencje powrotu do polskiej polityki i świetny pomysł uzyskania na nowo uznania Polaków poprzez bezpośrednie spotkania. Niewątpliwie ma za sobą kilka bardzo pracowitych miesięcy. Czy jednak widać coś więcej, niż tylko kampanię Tuska? Zapewne, prowadzi ją Igor Ostachowicz, który zapewniał mu w przeszłości też niezły piar. Tusk na spotkaniach mówi o swych posłach, też spotykających się z wyborcami, ale nic o tym nie wiemy. Obawiam się, że takie nachylenie kampanii może być niewystarczające, i to nawet wtedy, gdy Rafał Trzaskowski będzie występował razem z szefem PO.

Pozostało 85% artykułu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Potrzeba nieustannej debaty nad samorządem
Publicystyka
Piotr Solarz: Studia MBA potrzebują rewolucji