W wyborach prezydenckich 2020 wyborcy lewicy zagłosowali przeważnie na Rafała Trzaskowskiego. To była przyczyna słabego wyniku Roberta Biedronia, który w pierwszej turze uzyskał 2.21 proc, czyli znacznie mniej, niż obejmuje potencjalny lewicowy elektorat. Ta lekcja nie została zapomniana. Ogólnie postępowy i nowoczesny Campus Polska Przyszłości jest dla Nowej Lewicy śmiertelnym zagrożeniem. Im bardziej wypożycza od lewicy hasła, takie jak „aborcja do 12 tygodnia prawem kobiety”, tym zagrożenie to jest większe.
Czytaj więcej
Deklaracja Donalda Tuska w sprawie aborcji odbija się szerokim echem w PO i opozycji. – Nie będzie żadnej czystki na listach – przekonują rozmówcy z Platformy.
Stara Platforma Obywatelska, troszkę przysypana kurzem i tkwiąca mentalnie w II połowie lat 90. – była dla Czarzastego i Biedronia wygodnym partnerem. Można było bić w anty-neoliberalny bęben, przypominać błędy w polityce społecznej, wypominać wielkie grzechy reprywatyzacji, zarzucać oportunizm w realizacji postulatów światopoglądowych – i lewicowa tożsamość budowała się sama. Ale Campus to co innego. Tutaj lewicowi politycy, pomiędzy Barbarą Nowacką a Frankiem Sterczewskim, nie mieliby czego szukać. – Mamy słuchać, jak nagle Donald Tusk odkrywa prawo kobiet do decydowania w sprawie aborcji, albo Trzaskowski staje się entuzjastą ustawy o równości małżeńskiej i bić brawo? – pyta retorycznie jeden z posłów NL. I dodaje, że to stara taktyka PO: – Na rok przed wyborami skręcają w lewo, a po roku od wyborów niczego już nie pamiętają – analizuje.
Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz zostali dobrze przyjęci i nie bali się trudnych pytań publiczności
Więc oficjalnie Włodzimierz Czarzasty na Campus nie pojechał, bo miał ważne sprawy rodzinne, a reszta polityków lewicy była „bardzo zajęta” własną konwencja młodzieżową.