Przyczyn działań duchownego, który składał nieznanej sobie internautce propozycje seksualne i wysyłał jej filmy, na których jak pisała „Gazeta Wyborcza” masturbował się, jest zapewne wiele. Z jednej strony zapewne kryzys powołania, kryzys wieku średniego, zaburzenia seksualne, etc. Precyzyjną diagnozę muszą postawić specjaliści, w których ręce duchowny zapewne (o ile zechce) trafi.
    Czy Kościół instytucjonalny mógł temu co się zdarzyło zapobiec? Niektórzy uznają, że tak. Wystarczyło już dawno znieść celibat. Długo można byłoby polemizować z taką tezą, ale nie w celibacie tkwi sedno problemu. Nie należy się go także doszukiwać w formacji seminaryjnej. Problem tkwi wyłącznie w konkretnym człowieku. Bo tak jak w społeczeństwie nie jesteśmy w stanie wyeliminować złodziejstwa, gwałtów, seksualnego wykorzystywania dzieci, tak i nie uda nam się tego zrobić w Kościele. Nie ma takich narzędzi, które sprawiłyby, że ksiądz będzie lepszy niż inni – choć oczywiście powinien. A zatem w tym co stało się w Białymstoku nie należy dopatrywać się jakiejkolwiek winy Kościoła instytucjonalnego.