To znaczy chcieli, ale robili co mogli, by nie podać konkretnej kwoty. W odpowiedź na tak postawione pytanie pada za to wiele banałów i ogólników. Jeden z moich rozmówców orzekł nawet odkrywczo, że wysokość pensji pielęgniarek powinien regulować rynek, jakby całkowicie przy okazji zapominając, kto i jak ten rynek reguluje. A właściwie, kto i jak tego rynku wyregulować nie potrafi. Prośby, błagania, czarne wstążki wpinane w fartuchy, a tym bardziej argumenty ekonomiczne już dawno przestały działać. Póki co jedynym skutecznym regulatorem są białe miasteczka, masowe zwalnianie się z pracy, czy w końcu odchodzenie od łóżek. To, choć dramatyczne działanie, musiało nastąpić.

Rządzący, czy to ci obecni, czy inni, od wielu lat żyjąc w przekonaniu, że emocjonalny szantaż zawsze będzie działał, mogli z pielęgniarkami postępować tak jak postępowali. Lekceważąco. Bo górnik, hutnik, czy stoczniowiec może zostawić swój odcinek pracy i przyjechać do Warszawy, żeby zrobić zadymę, która natychmiast sprawia, że pieniądze i rozwiązania jakoś udaje się znaleźć. Nawet gdy lekarze przestawali leczyć pacjentów, to zawsze na pielęgniarki można było liczyć. A one, za marne pieniądze, w marnych warunkach, z marnym wsparciem łatały te wszelkie niewydolności, choć często nie mogły nawet liczyć na marne podziękowania.

W końcu i one musiały powiedzieć „dość”. W trosce o siebie, o pacjentów, o nas wszystkich, którzy prędzej, czy później ich opieki będziemy potrzebować. Bo jeśli teraz nie nastąpi opamiętanie, to za chwilę pielęgniarek nie będzie w ogóle. Kto pójdzie na studia wiedząc, że po ich ukończeniu będzie mógł zarobić co najwyżej 1800 złotych bez perspektyw na poprawę sytuacji. Zwłaszcza, że wystarczy przekroczyć granicę kraju, by z tym samym wykształceniem zarabiać wielokrotnie więcej, pracując spokojniej i w lepszej atmosferze. Nie dziwi więc, że są takie uczelnie, gdzie na ponad sto osób studiujących pielęgniarstwo, prawie wszyscy uczą się języka norweskiego. Nie oszukujmy się. Nie dzieje się to z nagłego zamiłowania do skandynawskiej kultury i chęci czytania tamtejszych kryminałów w oryginale. Uczenie się języków obcych podczas studiowania pielęgniarstwa, to zapewnianie sobie godnego życia, jeśli chce się podjąć trudną pracę, ale za to w zgodzie z własnym powołaniem.

Wszyscy chcemy mieć godną opiekę dla siebie, naszych dzieci i bliskich. Jest to możliwe, jeśli faktycznie godnie będziemy traktować tych, którzy mają się nami opiekować. Godności nie da się kupić marnymi groszami wydartymi siłą od rządzących. Godność buduje się latami. Póki co, zbyt wiele lat zostało zmarnowanych. Oby nie bezpowrotnie.