Reklama
Rozwiń

Chińska demokracja

Co roku 4 czerwca wraca to samo pytanie w kontekście Chin. Gdy my świętujemy rocznicę demokracji, Pekin robi co może, by pamięć o masakrze na placu Tian'anmen pozostała w zapomnieniu. 99 lat wcześniej także próbowano wprowadzić w Chinach coś na kształt demokracji. Przynajmniej negowano słabość cesarstwa, które padało na kolana przed zachodnimi kolonizatorami. Oba wysiłki zakończyły się fiaskiem, więc może Chinom nie jest ona potrzebna?

Aktualizacja: 04.06.2018 15:09 Publikacja: 04.06.2018 15:06

Rafał Tomański

Rafał Tomański

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski

Na początek przyda się nam obszerny cytat z chińskiego artysty-dysydenta Ai Weiweia - "Czy Chiny mogą zostać światową potęgą? Nie sądzę. Mogą zyskać przewagę, to prawda. Ale nie mają duszy. Nie mają serca. Nie ufają własnym ludziom. Nie mają zatem poczucia własnej odrębności, nigdy nie zaakceptowały praw człowieka jako podstawowej wartości. Brak wolności wypowiedzi, brak niezależnych sądów. Jeżeli tego nie ma, jak można w jakikolwiek sposób dążyć do osiągnięcia kreatywności? Jak można mówić o kraju? Należy zapomnieć o Chinach. Chiny to iluzja. Istnieją, są ogromne. Ale nikt nie powie wam, czym tak naprawdę są”. Tak w połowie września 2017 roku w wywiadzie dla brytyjskiego dziennika „Guardian” Ai mówił o swoim kraju. W tej samej rozmowie twierdził, że bez takich niedookreślonych i jednocześnie opresyjnych wobec własnych obywateli Chin sam nie zostałby artystą. „Kim miałbym być bez tych wszystkich krzyków, więzienia, pobić. Może szedłbym gdzieś po Broadwayu podobnie jak inni imigranci.” Ai od momentu wybuchu kryzysu migracyjnego w Europie zaangażował się w obronę ludzi przybywających na Stary Kontynent. Na greckiej Lesbos zbierał kapoki zostawiane na plażach przez uchodźców. W praskiej Galerii Narodowej umieścił 70-metrowy ponton z 258 postaciami pozbawionymi twarzy. Pomarańczowymi kamizelkami z greckiej wyspy oklejał berliński Konzerthaus. Odwiedzał uchodźców na granicy amerykańsko-meksykańskiej w czasach naznaczonych widmem muru budowanego przez Donalda Trumpa, by następnie proponować w Nowym Jorku kilka dodatkowym „dobrosąsiedzkich” zapór (wystawa pod hasłem „Good Fences Make Good Neighbours”, czyli „Dobre ogrodzenia dają dobrych sąsiadów”, spotkała się ze sprzeciwem lokalnej społeczności. Chińczykowi zarzucano m.in., że przez jego płoty nie będzie można ozdabiać parku na pl. Waszyngtona bożonarodzeniowymi lampkami). Ai dla „Guardiana” mówił o Chinach także w kontekście kolejnego dzieła poświęconego uchodźcom – tym razem promując dokument „Human Flow” – ale jego spostrzeżenie jest dodatkowo ważne, ponieważ dotyka sedna kolejnego po kryzysie migracyjnym problemu, z jakim musi się zmierzyć obecny świat.

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Publicystyka
Dariusz Lasocki: 10 powodów, dla których wstyd mi za te wybory
Publicystyka
Marek Kutarba: Czy polskimi śmigłowcami AH-64E będzie miał kto latać?
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Rząd Tuska prosi się o polityczny Ku Klux Klan i samozwańcze rasistowskie ZOMO
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Nastroje po wyborach, czyli samospełniająca się przepowiednia
Publicystyka
Marek Migalski: Jak prezydent niszczy państwo – cudy nad urną i rosyjskie boty