Reklama

W jakiej Polsce mieszkają Sobiesiakowie

Córka króla hazardu nie jest dla komisji świadkiem pierwszoplanowym, ale jej przesłuchanie jest jednym z najbardziej owocnych w pracach komisji śledczej

Publikacja: 17.02.2010 04:45

Z dwóch powodów warto było wczoraj posłuchać zeznań Magdaleny Sobiesiak.

Po pierwsze Sobiesiakówna jest pierwszym świadkiem, od którego komisja się nie odbiła. Miała wprawdzie starannie przygotowane oświadczenie. Ale nieścisłości w jej zeznaniach doprowadziły do tego, że sejmowi śledczy już w pierwszej turze pytań zdemolowali całą linię obrony.

Po drugie, co ważniejsze – była to bardzo pouczająca lekcja. Temat lekcji? Rzekoma równość szans we współczesnej Polsce, równość zasad prowadzenia konkursów na prestiżowe stanowiska i uprzywilejowania przedsiębiorców korzystających z dobrych układów z władzą.

Ta wynikająca z przesłuchania lekcja stała w rażącej sprzeczności ze słowem wstępnym Magdaleny Sobiesiak. Na początku starała się ona bowiem przedstawić jako niewinna ofiara poszukująca pracy, przypadkowo zaplątana w polityczną grę.

W odróżnieniu od swojego ojca nie była agresywna. Ale uderzyła w te same tony.

Reklama
Reklama

– Dlaczego obywatel niepełniący żadnych funkcji publicznych jest zmuszany wysłuchiwać w świetle kamer pytań zadawanych mu przez posła? – pytała, jednocześnie sama ostro recenzując komisję.

Jednak bardzo szybko się okazało, do czego potrzebne są pytania posłów. Sobiesiakówna w słowie wstępnym powiedziała, że o stanowisko w zarządzie Totalizatora zaczęła się starać po tym, jak 23 lipca 2009 r. przeczytała w „Rz” ogłoszenie o konkursie. Tymczasem komisja od samego początku swojego istnienia ma wiele dokumentów świadczących o tym, że plan zatrudnienia Sobiesiakówny w TS powstał już kilka miesięcy wcześniej. Dopytywana o to, zaczęła się wycofywać z własnej wersji.

W oświadczeniu stwierdziła też, że praca w TS miała być dla niej szansą na samodzielną realizację własnych ambicji, bez korzystania z „owoców pracy taty”. Kilkadziesiąt minut później opowiadała, że jej CV przekazał Mirosławowi Drzewieckiemu jej ojciec Ryszard. I to on umawiał jej wszystkie spotkania w tej sprawie. A były to spotkania z byłym prezesem Totalizatora i wpływowym urzędnikiem Ministerstwa Sportu.

Można przypuszczać, że nie każdy uczestnik konkursu miał takie wsparcie.

Publicystyka
Marek A. Cichocki: Czy dla europejskiej prawicy MEGA to dar niebios?
Publicystyka
Juliusz Braun: Media publiczne raczej po staremu
Publicystyka
Roman Kuźniar: Strategia predatora, czyli jak USA zmieniają swoje podejście do wojny
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Nawrocki przegra z łańcuchem?
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nieoczekiwany sojusz prezydenta Nawrockiego i Konferencji Ambasadorów RP
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama