Czym nowy rząd zajmie się przede wszystkim w polityce zagranicznej? Poprawą wizerunku Polski?
Pierwszy okres to będzie powrót Polski na scenę międzynarodową w takiej formie, w jakiej występowała na niej po 1989 roku. Musimy się pokazać jako partner poważny, odpowiedzialny i obliczalny, który potrafi twardo bronić swoich interesów, ale rozumie realia otaczającego go świata. Dobry wizerunek pomaga, więc nie można lekceważyć zabiegów z tym związanych. Musimy wrócić do gry, ale w innym stylu, niż to rozumiał poprzedni premier, który mawiał, że „polityka to twarda gra”. Takie podejście zaszkodziło Polsce. Polegało ono na fundamentalnym niezrozumieniu otaczającej nas rzeczywistości międzynarodowej, niepoprawnym definiowaniu interesów narodowych, ignorowaniu oczekiwań społecznych i niskich kompetencjach. To był dramat polskiej polityki zagranicznej. Nawet jeśli mieliśmy rację, walczyliśmy o to w sposób niesłychanie niekompetentny. W efekcie pogorszył się nie tylko wizerunek, ale i pozycja Polski.
Jak powinna wyglądać polityka kompetentna i skuteczna?
Trzeba zacząć od zdefiniowania najważniejszych kierunków polityki zagranicznej. Wszystkie podstawowe interesy Polski mogą być realizowane i zaspokajane w ramach Unii Europejskiej. Poprzedni rząd traktował Unię jak sztuczny twór. Takim sformułowaniem posłużył się z rok temu polski przywódca. A Unia istnieje po to, aby pomagać krajom członkowskim, a nie im szkodzić. Musimy być uczestnikiem, partnerem, a nie kimś, kto nieustannie drze koty z pozostałymi krajami. To też sprawa profesjonalizmu ludzi, którzy reprezentują Polskę, ich wykształcenia, pozycji, znajomości świata. Kompetencje się liczą tak jak w każdej dyscyplinie. Początkującego szachisty nie sadza się do gry z arcymistrzem, bo wynik jest łatwy do przewidzenia.
Oznacza to, że nowy rząd w przeciwieństwie do poprzedniego, pogodzi się z faktem, że w UE czy NATO są równi i równiejsi?