Gdy Donald Tusk obejmował urząd premiera, był niewiele młodszy od Tony’ego Blaira, który odchodził ze stanowiska po dziesięciu latach zamieszkiwania przy Downing Street.
Mimo to polski premier jest porównywany do swojego brytyjskiego poprzednika ze względu na młody, wręcz chłopięcy wygląd. Młodzieńczy wizerunek 50-letniego Tuska wzmacnia przyjacielsko-kumplowski styl bycia, przypominający zachowanie Blaira.
Czy to oznacza, że nad Wisłą pojawiła się kopia premiera znad Tamizy? Oczywiście nie. Socjolodzy i komentatorzy zwracają uwagę, że choć obaj politycy mają na pierwszy rzut oka wiele wspólnych cech, to takie porównywanie jest przedwczesne. Blair w kontaktach z innymi był otwarty i przyjacielski, ale jako szef rządu bywał twardy i podejmował odważne i modernizacyjne decyzje. A o tym, jak będzie rządził Tusk, niewiele jeszcze wiadomo.
Profesor Mirosława Grabowska, mówiąc o Tusku, stawia jednak tezę, że w polskim życiu publicznym pojawiła się całkiem nowa osobowość. Kontrast z poprzednikami na stanowisku premiera jest spory. Także pod względem formalnym. Tusk nie jest klasycznym etosowcem jak Tadeusz Mazowiecki ani profesorem jak Jerzy Buzek. Nie jest też chłopakiem z awansu jak Leszek Miller. I stwarza wrażenie normalnego faceta, który na dodatek łamie konwenanse.
Potrafił powiedzieć dziennikarzom, że gdzieś zostawił projekt koalicyjnego porozumienia i musi po niego wrócić, niczym po płaszcz przez zapomnienie zostawiony w szatni.