[b]Dlaczego nie zgadza się pan z opinią Kaczyńskiego, że PO jest wrogiem narodu polskiego?[/b]
Nie uważam, by politycy PO byli pozbawieni patriotyzmu. Choć z ich emocjonalnego przeżywania związku ze wspólnotą narodową nie wynika żaden plan polityczny. Jest to więc anarodowa formacja subiektywnie dobrych Polaków. Skłaniam się natomiast do opinii, że Platformą rządzi towarzysz sondaż.
[b]A Prawem i Sprawiedliwością nie rządzi ten towarzysz sondaż?[/b]
Politycy Platformy robią to inteligentniej niż PiS. Są lepszym pudłem rezonansowym towarzysza sondaża. I w tym sensie PO jest partią bezprogramową, ukłonów sondażowych. Moja koncepcja była taka, że PiS może doprowadzić do sytuacji, w której choć rządzi Platforma, to opozycja sprawuje polityczne i ideowe przywództwo. Nie byłaby to w historii sytuacja nowa – odsyłam chociażby do klasycznego eseju „Wzory opozycji w sześciu zachodnich demokracjach” Roberta Dahla z lat 60. Innymi słowy PO jest plasteliną, którą należy rozwałkować, a potem ugniatać. Może nie wyszłoby z tego programowo dokładnie to, co by chciał PiS, ale w wielu sprawach moglibyśmy wygrać. PO jest twarde w jednym – próbie bolesnego uderzenia w PiS za pomocą prokuratury. A tu ponosi klęskę za klęską – bo nie ma za co.
[b]Niezbyt mnie ta koncepcja przekonuje, jeśli chodzi o jej realność.[/b]
Inna byłaby sytuacja, gdyby moja partia zaakceptowała mój pomysł koalicji konstytucyjnej z PO. Inna byłaby też sytuacja, gdyby przyjęła wypracowaną przez prof. Religę i mnie propozycję rozegrania zmian w systemie ochrony zdrowia. Proszę zauważyć, że obecnie polityka zagraniczna rządu Donalda Tuska i Radosława Sikorskiego radykalnie odbiega od tego, co zapowiadał minister Sikorski w swoim sejmowym wystąpieniu. Ta polityka zmieniła się na lepsze. A zmieniła się pod wpływem sytuacji w Gruzji i rozegrania tej sprawy, także wewnątrz kraju przez prezydenta Kaczyńskiego.
[wyimek]Jarosław Kaczyński po wyborczej porażce sformułował doktrynę, że do współpracy potrzebuje ludzi łatwych. Ale z ludźmi łatwymi nic trudnego się nie zrobi[/wyimek]
Ten przypadek pokazuje, że można Platformę rozgrywać. A pan Jarosław Kaczyński z platformerskiego misia-plastusia robi bałwaniszcze pogańskie, które jak w staroruskiej bylinie lub latopisie obwieszcza światu: „oto ja, podłe bałwaniszcze pogańskie, pójdę wojować cne chrześcijany”. Większość Polaków tylko na to wzrusza ramionami.
[b]To może zostanie pan teraz doradcą prezydenta Kaczyńskiego?[/b]
Rozumiem, że chce pani dodać pieprzu tej rozmowie, ale proszę o więcej finezji. To nie może być garść papryczek chili. I nie będę się wypowiadał na temat moich doświadczeń i relacji z panem prezydentem Kaczyńskim. Bo nie muszę. W każdym razie, gdyby (mając ułatwiony kontakt z prezydentem) moja partia działała w ten sposób, jak prezydent w przypadku polityki zagranicznej, to Platforma byłaby już mocno rozwałkowana. Model opozycyjności, który ja proponowałem, byłby niesłychanie kłopotliwy dla PO. Bo formalnie rzecz biorąc, musiałoby odrzucać współpracę i stawiać się w takiej sytuacji, w jakiej znalazło się w sprawie systemu ochrony zdrowia. Miało do czasu przeciwko sobie wszystkich. Także po stronie społecznej.
[b]Taka działalność PiS jako opozycji przełożyłaby się na społeczne poparcie?[/b]
To już kwestia umiejętności, aby przywództwo polityczne w opozycji przekuć na zwycięstwo wyborcze. Tylko taka polityka, a nie polityka ofensywy za wszelką cenę á la marszałek Foch po Verdun, ma sens. A to, co teraz mówi pan Kaczyński, ma większy związek z rzeczywistością jego przeżyć emocjonalnych niż z rzeczywistością społeczno-gospodarczą i polityczną Polski. Przez lata jego siłą była niezwykła umiejętność tworzenia koncepcji politycznych, analizy, nazywania.
[b]Nazywania?[/b]
Doprecyzowania, przekładania na plan polityczny tego, co się tli w głowach bardzo wielu osób. Sądzę, że teraz przekłada na koncepcję polityczne swój stan emocjonalny.
[b]Nadal uważa pan PiS za swoją partię?[/b]
Nadal. Wiele osób zadaje mi pytanie, dlaczego jeszcze jestem w PiS. PiS to zespół ludzi i nadzieja, a nie pan Kaczyński.
[b]Jaki będzie los PiS?[/b]
Po tym, co działo się w ostatnich tygodniach, i nadal dzieje, partia powinna się odpępnić od pana Kaczyńskiego. Co nie znaczy, że ma on stracić stanowisko prezesa. Nawet najwięksi przywódcy nie są żywicielami partii. To partia ich żywi, i stawia wymagania. Cechą dojrzałych partii jest szacunek dla przywódców, ale także stawianie im wymagań.
[b]Zetknął się pan z przywódcami którzy coś takiego akceptowali?[/b]
To proszę sobie przeczytać pamiętniki Margaret Thatcher albo Charlesa de Gaulle’a. Polityk, któremu nie stawia się wymagań, który – co więcej – ma poczucie, że nie wolno mu stawiać wymagań, szalenie szybko się degeneruje.
[b]A Jarosław Kaczyński ma takie poczucie?[/b]
Sądzę, że pan Kaczyński rzeczywiście ma poczucie, iż od stawiania wymagań to jest on. Ani pudło rezonansowe, ani łatwi ludzie wymagań nie stawiają.
[b]Cały czas nie rozumiem, dlaczego Jarosław Kaczyński po latach bardzo bliskiej współpracy postanowił pan zgilotynować?[/b]
W ostatnim tomie „Upadku cesarstwa rzymskiego” Edwarda Gibbona jest opisana bardzo pouczająca historia księcia Para. Zachęcam do lektury. Rzymianie dwukrotnie wydali go Persom, choć on chciał być ich sojusznikiem. I ci za tym drugim razem skutecznie go ukatrupili. A Rzymianie stracili Armenię. Autor, zastanawiając się, dlaczego Rzymianie tak głupio postępowali, formułuje bardzo trafne zdanie: za pierwszym razem Rzymianie skrzywdzili księcia Para tak bardzo, że nigdy nie byli mu w stanie tego wybaczyć.
[b]To kiedy Jarosław Kaczyński skrzywdził pana pierwszy raz tak bardzo, że nigdy nie był panu tego w stanie wybaczyć?[/b]
Sądzę, że tak odbiera moje odwołanie ze stanowiska ministra spraw wewnętrznych i administracji i powołanie na to miejsce Janusza Kaczmarka. Nie jest mi w stanie wybaczyć tego, że doprowadził do utraty władzy przez PiS i swego odwołania ze stanowiska premiera.
[b]Jeśli zostanie pan wyrzucony z Prawa i Sprawiedliwości, to co pan zrobi? Wstąpi do jakiejś innej partii, na przykład do Ruchu Polska XXI?[/b]
Nie. Moja partia to PiS. Dłużej klasztora niż przeora. I gdy mnie wyrzucą, powiem jak generał Douglas MacArthur na Filipinach w 1942 roku: Ja tu jeszcze wrócę. Choć nie wiem, czy będę miał do czego.
[ramka][b]Dorn pozwie Kaczyńskiego [/b]
W związku z kolejną wypowiedzią Jarosława Kaczyńskiego na temat płaconych przez posła Ludwika Dorna alimentów ten ostatni nie widzi możliwości ugody z prezesem PiS i występuje przeciw niemu na drogą sądową o ochronę dóbr osobistych – poinformowała adwokat Dorna Agnieszka Metelska. Chodzi o wczorajszy wywiad Kaczyńskiego dla „Polski”, w którym – odnosząc się do zobowiązań alimentacyjnych – mówił, że „politycy PiS muszą być pod tym względem bez zarzutu”.
[i]—pap[/i][/ramka]
[ramka][b]Ludwik Dorn[/b]
Był współtwórcą Prawa i Sprawiedliwości oraz wiceprezesem tej partii. W rządach Marcinkiewicza i Kaczyńskiego pełnił funkcję wicepremiera i ministra spraw wewnętrznych. Zrezygnował w lutym 2007 r. na skutek różnicy zdań z premierem (a równocześnie szefem PiS) Jarosławem Kaczyńskim, ale już w kwietniu 2007 r. został marszałkiem Sejmu, którym był do końca kadencji.
Ze stanowiska wiceprezesa PiS Ludwik Dorn odszedł w listopadzie 2007 r., niezadowolony z kierunku, w którym szło ugrupowanie. Niedługo potem Jarosław Kaczyński zawiesił go w prawach członka partii.
Przed dziesięcioma dniami Kaczyński publicznie zarzucił Dornowi, że popełnił „niegodziwość”, występując o obniżenie alimentów na dzieci. W czwartek sąd partyjny zadecyduje, czy usunąć byłego wiceprezesa z PiS. [/ramka]