[b][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/03/06/igor-janke-wrogie-przejecie-wyborcow-sld/]skomentuj na blogu[/link][/b]

Ponad trzy lata temu Jarosław Kaczyński wchodził w bliskie relacje z Romanem Giertychem i Andrzejem Lepperem. Ze wszystkich stron, również z jego partii, spotykała go za to gwałtowna krytyka. Lider PiS tę bardzo niewygodną koalicję postanowił w pewnym momencie wykorzystać do poszerzenia bazy swojej partii. Najpierw wystawił LPR i Samoobronę na rządowy stół, po czym dość bezwzględnie – jak to wtedy określano – skonsumował przystawki. Przywódców obu partii usunął z rządu, a wyborcy LPR i Samoobrony – partii koalicyjnych – przeszli na stronę Kaczyńskiego. I niezależnie od tego, czy było to zachowanie piękne czy nie, był to ruch niezwykle skuteczny. PiS się umocnił, LPR i Samoobrona praktycznie zniknęły. Było to pierwsze tak świadome przejęcie elektoratu czyjejś partii. Pierwsze tak skuteczne, politycznie wrogie przejęcie.

Dziś ten manewr próbuje powtórzyć PO. Donald Tusk nie posunął się tak daleko, by wchodzić w koalicję z SLD. Choć zapewne i ten wariant był rozważany, to stratedzy Platformy uznali, iż mogłoby to zostać bardzo źle przyjęte przez dużą część ich wyborców. Zaproponowanie współpracy Danucie Hübner od lat związanej z lewicą postkomunistyczną, byłej członkini PZPR, jest też zabiegiem zaskakującym. Duża część działaczy PO zawyła. Jeszcze większą bombą było wysunięcie na stanowisko sekretarza Rady Europy Włodzimierza Cimoszewicza, byłego premiera i ministra spraw zagranicznych rządów SLD. Tych rządów, z którymi obecni działacze PO niegdyś twardo walczyli. Z etycznego punktu widzenia można oczywiście mieć wątpliwości. Ale z czysto politycznego – może się to okazać ruchem tak samo skutecznym jak skonsumowanie przystawek przez Jarosława Kaczyńskiego. Lewica jest bardzo słaba. Rozbita na co najmniej dwa obozy, pozbawiona wyrazistych liderów i politycznych pomysłów jest na skraju upadku. Decyzja o stworzeniu konkurencyjnej listy do parlamentu europejskiego przez Dariusza Rosatiego osłabia i tak małe szanse na sukces SLD. Lewicowi wyborcy muszą być dziś zdezorientowani i świadomi słabości lewicowych ugrupowań.

Tak jak wyborcy Samoobrony i LPR wybrali może nie bardzo im bliskiego, ale za to silnego Kaczyńskiego, tak duża część dotychczasowych wyborców Sojuszu może się dziś zastanawiać nad oddaniem swojego głosu potężnej PO. Przeciągnięcie do obozu Platformy Cimoszewicza i Hübner może im tę decyzję bardzo ułatwić. Wrogie przyjęcie elektoratu SLD przez partię Tuska jest dziś całkiem prawdopodobne.