Wykładowcy prawa spółek nie muszą się wysilać z wymyślaniem kazusów dla przyszłych prawników. Dostarcza ich w nadmiarze trwający od miesięcy spór o media publiczne. Jeżeli minister skarbu Aleksander Grad nie wyznaczy szybko po jednym swoim przedstawicielu do rad nadzorczych radia i telewizji, to rozwiązanie kolejnej prawniczej zagadki będzie należało do Krajowego Rejestru Sądowego.

Chodzi o to, czy rady w składzie ośmiu członków zamiast dziewięciu są już pełnoprawnymi organami TVP i Polskiego Radia, czy muszą zaczekać na wyznaczenie brakujących członków. Za pierwszą z tych interpretacji przemawia argument, że zgodnie z ustawą o radiofonii i telewizji rady mogą liczyć od pięciu do dziewięciu członków. Statuty spółek są jednak różne: w radiu jest wymóg dziewięciu członków, w telewizji jest przedział pięć – dziewięć. Za drugą interpretacją przemawia to, że wybór rad nie został zakończony. Art. 388 kodeksu spółek handlowych przewiduje, że rada nadzorcza podejmuje uchwały, gdy wszystkich (!) jej członków zaproszono. W doktrynie pojawiają się jednak głosy, że chodzi jedynie o osoby będące w chwili zawiadamiania członkami rady. Gdy nowe rady podejmą ryzyko i wybiorą nowe zarządy, to dylemat ten rozstrzygnie KRS. Co ciekawe, za zwłokę w wyborze swoich członków rady ministrowi Gradowi w praktyce nic nie grozi. Mógłby odpowiadać przed Trybunałem Stanu, ale ten tryb kontrolowania polityków jest w zasadzie martwy.

Inna sprawa to obrady Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Ogłoszono przerwę, ale po kilku godzinach nagle wznowiono obrady, choć jeden z członków KRRiT Lech Haydukiewicz wyjechał. Teraz twierdzi on, że czwartkowe wybory były nieważne.

Czy KRRiT wybrała rady nadzorcze zgodnie z prawem? Przepisy nie wymagają, aby podczas obrad byli obecni wszyscy jej członkowie. Ustawa o radiofonii i telewizji przewiduje jedynie, że podejmuje uchwały większością dwóch trzecich ustawowej liczby członków. Ponieważ obecnie w skład rady wchodzi pięć osób, to do skutecznego podjęcia uchwały wystarczą cztery. Haydukiewicz powołuje się jednak na regulamin obrad. Jest w nim zapis, że trzeba powiadomić członków KRRiT o posiedzeniu co najmniej na dobę przed jego rozpoczęciem, w tym terminie powinno się też dostarczyć wszelkie materiały.

Haydukiewicz uważa, że nie dość, że posiedzenie wyborcze odbyło się nagle, to dopiero na kilka godzin przed nim dostał potrzebne materiały.