Tegoroczne XIX już Forum Ekonomiczne w Krynicy bezsprzecznie było imprezą ciekawą. Media i niektóre organizacje, zwłaszcza te żyjące z lobbingu, w sposób oczywisty przesadzają z jego znaczeniem biznesowym, ale też nie należy rangi tego spotkania umniejszać. Ważniejsze wszakże były rozliczne dyskusje, ale chyba najistotniejsze – podobnie jak w poprzednich latach – nawiązywanie nowych kontaktów i podtrzymywanie starych, które przydają się w zawodowych zajęciach.
Iluż to znajomych można było spotkać na krynickim deptaku i w okolicach! Natomiast liczba biznesmenów czy inwestorów z bogatszych regionów Europy i świata wciąż jest nader nikła, prawie żadna. To jedna z głównych słabości Krynicy. Ale może okazać się jego zaletą, gdyż impreza jakby ewoluowała od zgromadzenia ekonomicznego w kierunku gospodarczego i społeczno-politycznego jamboree. Tych drugich wątków jest coraz więcej, co z kolei cieszy.
[srodtytul]Propaganda sukcesu[/srodtytul]
Forum, choć znakomicie zorganizowane, nie wykorzystało szansy na rozwinięcie pogłębionej dyskusji merytorycznej, do której prowokuje kompleks zagadnień związanych z kryzysem gospodarczym oraz obecną fazą globalizacji. Co prawda nie brakowało paneli ze słowem „kryzys” w tytule, ale jakimś dziwnym trafem (?) poruszały się one po powierzchni zjawisk i niejednokrotnie były nader tendencyjne. Ta tendencyjność była szczególnie widoczna w dwu nurtach.
Pierwszy to nurt rządowy, który z uporem godnym lepszej sprawy głosi wielkie sukcesy władzy. Uderzające, że podczas gdy prominentny rzecznik interesów przedsiębiorców dowodzi, iż jest to z punktu widzenia biznesu i przedsiębiorczości najgorszy rząd 20-lecia rynkowych przemian, machina marketingu politycznego warstw rządzących zapatrzona jest bezkrytycznie w krzywe zwierciadło własnych rzekomych osiągnięć.