Decyzja płockiej prokuratury w sprawie Ziobry powinna nas jednak skłonić do zadania kilku dodatkowych pytań. Czy przypadkiem nie chodzi o próbę ratowania twarzy przez aparat sprawiedliwości po tym, gdy niedawno – w sprawie wiceszefa ABW Jacka Mąki – uznano, że osoby trzecie mogą mieć wgląd w materiały śledztwa? Może ktoś uświadomił sobie, że absurdem jest rozgrzeszanie Jacka Mąki, gdy jednocześnie za takie same działania ściga się Ziobrę? Zaplątanie się rządzących polityków w takie niekonsekwencje mogłoby może być i zabawne, gdyby nie smutna refleksja, jak bardzo kompromitujące dla powagi prokuratury są kolejne jej decyzje.
Jeśli jednak ktoś uważa, że decyzja płockich prokuratorów spowoduje, iż postępowanie Jacka Mąki stanie się mniej oburzające, to bardzo się myli. Ziobro, nakazując prokuratorowi Wojciechowi Miłoszewskiemu okazanie szefowi Klubu PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu akt w sprawie paliwowej, działał pro publico bono. Szukał sposobów na jak najszybsze ukrócenie patologii, która uderzała w budżet państwa i stanowiła jedną z największych, nieukaranych do dziś afer.
Natomiast pozwalając Jackowi Mące na używanie podsłuchów na potrzeby prywatnego powództwa przeciw dziennikarzom, prokuratura usankcjonowała prywatę.
To ogromna różnica i warto o niej pamiętać.
[ramka][link=http://blog.rp.pl/semka/2009/11/04/jaka-jest-roznica-miedzy-maka-a-ziobra/]Skomentuj[/link][/ramka]