[wyimek][link=http://www.rp.pl/artykul/9133,582924-Doprowadza-nas-do-bankructwa.html" "target=_blank]Jeśli w mediach publicznych będzie przedstawiane tylko zdanie rządu, to znaczy, że ograniczona zostanie możliwości wyboru politycznego - mówi Endre B. Bojtar, redaktor naczelny liberalnego węgierskiego tygodnika[/link][/wyimek]
[b]- Czy Fidesz i Viktor Orban zaatakowali niezależne media? Takie przekonanie panuje w całej Europie. Protestuje OBWE.
Gabor Takacs: [/b]Proszę pozwolić, że wyjaśnię intencje tej ustawy. A one były takie, by przede wszystkim zaktualizować prawo medialne na Węgrzech. By wprowadzić podobne reguły dla gazet i mediów elektronicznych. To po pierwsze. A po drugie – ustawa jest wymierzona w media bulwarowe, czyli tabloidy, ale też w te kanały telewizyjne, które na swoich antenach pokazują obraźliwe materiały i mają na koncie wiele nadużyć. Rządowi chodziło o to, by pojawiła się możliwość karania takich redakcji. Dlatego zdecydowano o powołaniu do życia Rady ds. Mediów, która będzie mogła bliżej przyglądać się treści przekazywanej przez media i trzymać rękę na pulsie.
[b] – I która będzie obsadzona przez ludzi rządzącego Fideszu...[/b]
Owszem, opozycja twierdzi, że ta ustawa będzie wykorzystywana do celów politycznych. Ale rządzący wcześniej na Węgrzech socjaliści też mieli plan, by przyjąć taką ustawę. Przedstawili nawet projekt, w którym była mowa o powołaniu do życia podobnej rady, z podobnie dużymi uprawnieniami. Pokazuje to, że do pewnego stopnia pozycja determinuje to, co się robi. Jeśli jesteś w rządzie, to starasz się zyskać kontrolę nad mediami. Socjaliści mieli ten sam cel co Fidesz, ale nie byli w stanie go zrealizować, bo nie mieli dwóch trzecich mandatów w parlamencie.