Staniszkis: prognozy na 2011

Platforma wpadła w tę samą pułapkę, w jaką wpadła PZPR. W pułapkę cynizmu i małych interesów. Przy braku poczucia, że ma się konkurencję, musi nastąpić pogorszenie jakości rządzenia - twierdzi socjolog

Publikacja: 02.01.2011 23:18

Staniszkis: prognozy na 2011

Foto: Forum, Dominik Pisarek Dominik Pisarek

[b]Rz: Wybory wygra PO?[/b]

Cud jakiś musiałby się stać, żeby tych wyborów nie wygrała. Ale różnica między PO a PiS będzie znacznie mniejsza, niż wynika to z sondaży. Cuda się zresztą zdarzają.

[b]Na czym ten cud mógłby polegać?[/b]

Gdyby PiS wygenerował nową jakość. Ciągle jest do tego zdolny, ale musi odrzucić ten kokon aparatu partyjnego i sięgnąć do młodych ludzi. Innych niż Poncyljusz i Kluzik-Rostkowska, młodych przedstawicieli środowisk intelektualnych. Przy obecnych ryzykownych posunięciach rządu w sprawie funduszy emerytalnych, PiS wypowiada się bardziej liberalnie niż rząd, i sensowniej.

[b]Cud się raczej nie zdarzy. To z kim będzie rządzić PO? Z SLD?[/b]

Jak najbardziej. Z każdym oprócz PiS. I z PJN, i z PSL.

[b]A PSL wejdzie do Sejmu?[/b]

Sądzę, że tak.

[b]Kto byłby najbardziej wygodnym koalicjantem dla PO po wyborach?[/b]

PSL jest bardzo nierównym koalicjantem. W niektórych sprawach ma dużo zdrowego rozsądku. Ale niewysłuchiwany przez PO czy upokarzany, działa na zasadzie: na złość babci odmrożę sobie uszy. Wicepremier Pawlak miał rację, mówiąc o chemizacji węgla, o tych wszystkich sposobach na zwiększenie pozyskiwania energii ze źródeł krajowych. Nic się jednak nie realizuje. Gazoportu nie ma i nie widać, by kiedyś był. Gdy zabrano mu te zabawki, przerzucił się na skrajność, czyli kontrakt gazowy.

[b]Czyli co będzie z PSL?[/b]

PSL jest trochę nieobliczalny, ale jednocześnie wypróbowany. Partia Pawlaka byłaby zresztą też dobrym koalicjantem dla PiS.

[b]To raczej nie nastąpi, bo PiS musiałby dojść do władzy. A SLD jako koalicjant PO?[/b]

Nigdy nie mów „nigdy”. A politycy Sojuszu są zręczni. Jednak jest to przede wszystkim PR w stylu disco polo, połączony z domieszką libertynizmu. W SLD nie widać kompetencji. Z wyjątkiem dwójki: Kalisz i Bańkowska.

[b]To koalicja z SLD byłaby trudna?[/b]

Platforma już w tej chwili bardzo głęboko współpracuje z SLD w mediach publicznych, świetnie się dogadują. I PO, i SLD mają świadomość partyjnego interesu, i nawyk, że ważny jest interes organizacji, a nie poglądy. Przy cynizmie, jaki jest w PO, to jej nie będzie przeszkadzać. W styczniu wychodzi w Polsce moja książka „Samoograniczająca rewolucja”. Pierwotnie napisałam po angielsku (Poland’s Self-Limiting Revolution, wyd. 1984 – red.). I teraz, czytając ją, stwierdziłam, że jest bardzo wiele odniesień do dzisiejszej sytuacji.

[b]Jakie to odniesienia?[/b]

Całą listę pułapek, w jakie wpadła kiedyś partia władzy, czyli PZPR, dzisiaj widzę już w PO. Jest to typowa bezideowa partia władzy, w której rozgrywane wewnątrz konflikty przenoszą się na poszczególne instancje państwa. Równocześnie jest tam bezgraniczny cynizm, obrastanie małymi interesami. Przy braku poczucia, że ma się konkurencję, następuje pogarszanie jakości rządzenia. To wszystko widać też w tej mojej książce.

[b]Co więc dalej?[/b]

Dłużej to tak trwać nie może, coraz bardziej przypomina to Rosję.

[b]Tyle że nic nie wskazuje na to, by w Rosji coś miało się zmienić.[/b]

W Rosji to wszystko jest mocniej „dokręcone”. Putin jest od Tuska znacznie zręczniejszy. Ale wobec obojętności naszego społeczeństwa i bezideowości partii władzy mechanizm jest bardzo podobny. PO to partia polimorficzna – upartyjniająca państwo, wchodząca w poszczególne jego struktury i je kontrolująca.

[b]O jaką kontrolę pani chodzi?[/b]

W mediach publicznych jeśli nie jest się po stronie PO albo SLD, traci się możliwość uprawiania zawodu. Ale jest też coś, co u nas nie jest dostrzegane. Co czyni nas krajem niesłychanie dużego ryzyka z perspektywy obywatela.

[b]„Niesłychanie dużego ryzyka” dla obywatela?[/b]

Jest to postępująca konsolidacja danych osobowych. Głęboka penetracja informacji o poszczególnych obywatelach.

[b]A konkretniej?[/b]

Chodzi m.in. o zbieranie danych wrażliwych przez CBA. W nowej ustawie jest jedynie kontrola wewnętrzna CBA. Jednocześnie następuje stopniowe integrowanie danych. Podatkowych, ubezpieczeniowych, a lada moment, jak będzie czip, również zdrowotnych. Te dane mogą być przetwarzane komercyjnie i statystycznie przez GUS – bez nazwisk osób, których dotyczą.

[b]To w czym problem?[/b]

Ten system pozwala, jeśli ma się kod dostępu, na wchodzenie w dane dowolnego polityka i obywatela. I w ciągu sekundy wiesz o nim wszystko. Taka integracja tych danych jest w krajach zachodnich odrzucana jako zbyt głęboka ingerencja w życie prywatne. A jednocześnie żyjemy w kraju, w którym obywatel nie ma podstawowych informacji o funkcjonowaniu własnego państwa, jego gospodarki.

[b]Jak to?[/b]

Oprócz mediów elitarnych, takich jak kolorowe strony „Rzeczpospolitej”, obraz rzeczywistości jest zamulany przez media, które wałkują politykę emocji, symboli. Nie wchodzą w politykę realnych dylematów rozwojowych. Jednocześnie jest konsolidacja informacji w rękach władzy. A właściwe nie tyle informacji, ile jej strzępów – bo politycy są beznadziejnie źle poinformowani o tym, co się naprawdę dzieje w Unii. Na przykład po PJN widać, że posłowie działają we mgle. I obecność w polityce nawet kilka lat niewiele uczy. Są zabiegani, wyduszeni myślowo w tej politycznej maszynie. A inwigilacja obywateli trwa, taka automatyczna.

[b]Ta inwigilacja będzie się nasilać?[/b]

To wszystko się coraz bardziej integruje i zaczyna tworzyć państwo. Może być używane w decyzjach awansowych i tym podobnych.

[b]Jeśli to prawda, to po co robi to Platforma? Żeby jeszcze dłużej trwać?[/b]

Obawiam się, że są to mechanizmy typowe dla takiej partii jak PO. Nie polityka, nie ideowość, ale właśnie cynizm, tworzenie ideowej otoczki interesów klasy politycznej i zdolność kontroli tam, gdzie to daje wpływy. Na przykład w mediach. A równocześnie, jak widać w sprawie, nie rozwiązywanie, ale tylko odsuwanie ich w przyszłość.

[b]Przewidywała pani w naszym noworocznym wywiadzie w zeszłym roku, że Donald Tusk będzie prezydentem. Zastrzegała pani jednak, że nie jest do końca przekonana, czy zdecyduje się kandydować. Podobne wątpliwości miała pani w przypadku Lecha Kaczyńskiego.[/b]

I nie ma już do czego wracać.

[b]Mówiła pani też wtedy, że powstaje „luka na prawicy”. Chodziło o przewidywany bunt młodych w PiS, którym się nie podoba bycie jałową opozycją, argumentacja na zasadzie „nie, bo nie”. [/b]

Wymieniała pani także nazwiska Pawła Kowala, Pawła Poncyljusza.

I to dokładnie się sprawdziło. Kowal akurat się trochę dystansuje od PJN, choć jest najbardziej wybitną osobą z tego środowiska. Jednak muszę dodać komentarz, ta inicjatywa ujawniła coś bardzo niepokojącego.

[b]Co panią zaniepokoiło?[/b]

Stan tego młodego pokolenia polityków. W sensie gotowości do wzięcia odpowiedzialności, ale także tego, co są zdolni powiedzieć już własnym głosem. Na razie początki tej partii są dla mnie głęboko rozczarowujące. Prześledziłam badania socjologiczne dotyczące pokolenia ludzi, którzy mieli 18 lat w 1989 roku. To jest bardzo interesujące pokolenie.

[b]Z jakiego powodu?[/b]

Jest to ostatnie pokolenie, które jeszcze naprawdę interesuje się sprawami publicznymi, młodsi już nie.

A jednocześnie ma wyraźną świadomość swojej odrębności od pokolenia rodziców. To pokolenie wierzy we własne siły, jest zdolne do podejmowania ryzyka, optymistyczne. Ale ci politycy z PJN nie są tacy. To jest ich dramat. Za wcześnie weszli w tryby partyjnych młodzieżówek. Nie przeszli przez prawdziwą szkolę życia, jak inni z tego pokolenia. Są za grzeczni, za oportunistyczni, zbyt spreparowani przez maszynę polityczną. To nie jest cynizm – są w większości idealistyczni, ale mają defekt wyobraźni.

[b]Co będzie z PJN w przyszłym roku?[/b]

Jeśli nie zrobią czegoś ekstra, to w wyborach zdobędą 2 – 3 proc. Na razie ich postawą jest bycie obrotowym, młodszym partnerem, albo koalicji z PO, albo z PiS. Nie ma w nich gniewu i gotowości do ryzyka. Ani specjalnych kompetencji.

[b]Jak to? Przecież podjęli ryzyko, wychodząc z PiS.[/b]

To ryzyko w jakimś momencie podjęła tylko Kluzik-Rostkowska.

[b]A co będzie z Ruchu Palikota? Też wyjdzie pisk?[/b]

Palikot nie ma już nawet siły, by piszczeć. To po prostu jest nic. I bardzo się z tego cieszę. On jest inteligentny. Jednak problemy są teraz takie, że trzeba wiedzieć, co się dzieje na świecie, zamiast mieć obsesje. Palikotowi więc już dziękujemy.

[b]Te wybory będą ważne? Bo z tego, co pani mówi, wynika, że układ sił w nowym Sejmie będzie podobny.[/b]

Będą ważne. Ja ciągle liczę na racjonalizację dyskursu publicznego. Na zajęcie się tym, jak dalece kryzys spowodował niesamowity regres technologiczny. Bezrobocie w największym stopniu dotyka ludzi wyżej wykwalifikowanych. Zacznie się emigracja.

[b]Ale jaki ma to związek z wyborami?[/b]

Wysokie notowania PO są funkcją sposobu funkcjonowania PiS. Kampania samorządowa Kaczyńskiego była naprawdę dobra, ale pomysły programowe nie przebiły się przez media. To nie wypaliło. Nastąpił powrót do stawiania na emocje. Co nie jest dobrą drogą, bo ludzie są śmiertelnie zmęczeni taką polityką. PO odsuwa tylko problemy, jak w przypadku OFE. A odsuwając, pogłębia je. Zachowuje się w sposób głęboko nierealistyczny, nie pokazując społeczeństwu, jak egoistycznie gra teraz grupa państw euro . Chce przesunąć część kosztów kryzysu na peryferie, a więc także na nas. Jest moment, by się ocknąć.

[b]Kto miałby się ocknąć?[/b]

Społeczeństwo. Ale jeśli PiS będzie nadal tak funkcjonował jak teraz, a jego głosem będą ludzie, którzy nie mogą z siebie wygenerować niczego inspirującego, i ściągają tę partię w dół, to nic z tego nie będzie. PJN nie jest alternatywą.

[b]A widzi pani w PiS takich, którzy mogą coś inspirującego wygenerować?[/b]

Widzę, ale coraz rzadziej dostrzegam próby sięgania po nich. Jest Instytut Sobieskiego, jest Ośrodek Myśli Politycznej w Krakowie, jest Klub Jagielloński.

[b]Ale są to środowiska intelektualne.[/b]

Ale świetnie wbudowane w praktykę. Ci ludzie funkcjonowali w administracji rządowej, gdy premierem był Jarosław Kaczyński. Wiedzą, co się dzieje.

[b]Jarosław Kaczyński już nie powinien mówić o tragedii smoleńskiej, tylko o programie?[/b]

Katastrofa pokazuje niczym w soczewce, w jakim stanie jest polskie państwo. I jak działa premier. Tusk tchórzliwie i nielegalnie wydał zgodę na prowadzenie śledztwa przez Rosjan, mimo że lot był wojskowy. Kierowały nim motywacje czysto polityczne, wynikające zresztą z nacisku zewnętrznego.

[b]W jakim sensie zewnętrznego?[/b]

Z różnych powodów i Niemcy, i Amerykanie pchali rząd, by poprawić na chybcika stosunki z Rosją. Ujawnianie prawdy o Smoleńsku może uszczknąć poparcia PO.

[b]Żadna nowa siła w tym roku nie zaistnieje?[/b]

Nie w skali, która by coś zasadniczo przemeblowała. Jeśli PJN przemyśli poważnie, jakie jest to młode pokolenie, do którego apeluje, jeśli będzie umiało pokazać profesjonalizm i mówić w kategoriach instytucji, a przede wszystkim mówić z jajami – to może jednak przekroczyć 5-proc. próg.

[b]Czy rząd Tuska przeprowadzi przed wyborami zasadnicze reformy?[/b]

Nie sądzę. Widzę co się dzieje z reformą emerytalną, i czym się to kończy. A kończy się operacjami księgowymi, kosztownymi dla młodego pokolenia. I dla rozwoju.

[b]Polska prezydencja wpłynie na wynik wyborów?[/b]

Sądzę, że tylko zirytuje Polaków. Nie mamy niczego, w czym możemy być liderem. Jesteśmy gorsi, niż byliśmy. Niemniej prezydencja jest ważna dla tych, które chcą się pokazać, czyli dla rządzących. Dlatego wybory będą jesienią, a nie wiosną.

[b]Czy z tego, co przez pół roku pokazał Bronisław Komorowski, można wnioskować, jakim będzie przez ten rok prezydentem?[/b]

Zobaczymy, jak będzie się zachowywał, gdy trafią do niego trudne ustawy przygoto- wane przez rząd, takie jak pakiet zdrowotny. Nie ukrywam zresztą, że go nie cenię.

[b]Dlaczego pani go nie ceni?[/b]

Nie muszę się tłumaczyć. Ale muszę się przyzwyczaić, że jeszcze przez ponad cztery lata będzie prezydentem. Pół roku już jakoś przeleciało.

[b]Nie będzie próby sił Komorowski – Tusk?[/b]

Nie oczekuję, że Komorowski wyrośnie na poważny podmiot polityczny. To nie jest ten kaliber.

[b]Czy przewiduje pani w PO jakieś tąpnięcia, podziały?[/b]

Nie. Po co? O co?

[b]A jaka będzie rola Grzegorza Schetyny?[/b]

Schetyna okopał się w Platformie, i tyle.

[b]Kto był politykiem 2010 roku?[/b]

Jednak Jarosław Kaczyński

– na dobre i na złe. W tym sensie, że odcisnął na tym roku największe piętno. Teraz jest czas, by był bardziej cool, bardziej skuteczny, mówił o instytucjach. Powinien używać bardziej inteligencji niż serca. Kampania prezydencka Kaczyńskiego pokazała, że wszystko jest możliwe. PiS powinien wykorzystywać każdą minutę, w której jest w mediach, na mówienie konkretami. Punktować cynizm, brak kompetencji, partyjniactwo obecnej ekipy. Bo prawdziwą rezerwą polityczną jest przełamanie obecnej obojętności społeczeństwa. I nie marnować ani sekundy na jakiekolwiek emocje. Pytanie tylko, czy ktoś jest tam do tego jeszcze zdolny.

[i]Jadwiga Staniszkis jest socjologiem, profesorem UW, zajmowała się przemianami w Europie po upadku komunizmu i globalizacją. Opublikowała m.in. „Postkomunizm”, „Władza globalizacji”, „Antropologia władzy”[/i]

Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Duda i Tusk szkodzą Polsce stając po złej stronie Netanjahu
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Wyjątkowa jednomyślność Dudy i Tuska w sprawie Netanjahu
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Karol Nawrocki zrzuca dres i wchodzi na terytorium Konfederacji
Publicystyka
Tomasz Kubin: O przyjęciu euro w Polsce, czyli o wyższości polityki nad prawem i gospodarką
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Elvis Presley – gdyby żył, miałby 90 lat. Był metaforą Ameryki
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego