– Możecie pozabijać się dwa dni po wyborach, ale do wyborów ma być spokój – tak relacjonują słowa Donalda Tuska członkowie Zarządu Krajowego PO. Tusk miał tak powiedzieć 3 marca na ostatnim posiedzeniu tego ciała. Wezwał przedstawicieli skłóconych środowisk do pojednania. I zagroził konsekwencjami tym, którzy dalej będą rozbijać jedność partii.
Politycy PO mówią, że apel premiera uspokoił atmosferę. Symbolem tego było spotkanie na cygarze przywódców dwóch frakcji: Grzegorza Schetyny i Cezarego Grabarczyka. Odbyło się błyskawicznie, bo już następnego dnia po posiedzeniu zarządu.
Rzeczywiście, z PO dociera do mediów dużo mniej sygnałów o wewnętrznych swarach. Ale w kilku miejscach nie udało się opanować konfliktu. Tam regionalni działacze uznali, że nim zaczną się godzić z rywalami, muszą z nimi załatwić stare porachunki.
Muszą się spieszyć, bo goni ich wewnątrzpartyjny kalendarz. Prawdopodobnie dziś odbędzie się posiedzenie zarządu. Niewykluczone, że lider partii zapowie na nim, kto pokieruje sztabem wyborczym. Według publikowanych już przez media przecieków ma nim być Andrzej Wyrobiec. To działacz z Krakowa, dawniej związany ze Schetyną, dziś bliżej Tuska. Nie jest posłem ani nie ma w dyspozycji zbyt wielu "szabel", więc nie ma też ryzyka, że w kampanii będzie grał na siebie.
W piątek Klub PO wyjedzie pod Warszawę, by obradować z dala od mediów. – Każdy będzie mógł spuścić z siebie emocje – mówi członek władz partii. W sobotę rano zbierze się zaś Rada Krajowa PO. Tam w obecności jej kilkuset członków i mediów partia ma zaprezentować się jak "jedna pięść". Media mają zobaczyć, jak przyjaźnie odnoszą się do siebie skłócone do tej pory środowiska.